Aptekarze nie chcą zamieniać leków z dopłatą NFZ na nierefundowane. Twierdzą, że nie ma do tego podstawy prawnej. Nie zgadza się z nimi resort zdrowia. A chorzy płacą więcej.
Producenci leków, które nie znalazły się na liście refundacyjnej, obniżają ich ceny, żeby utrzymać się na rynku. Ceny niektórych produktów są teraz niższe nawet o 80 proc., a to oznacza, że pacjent może je kupić w aptece taniej niż ich refundowane odpowiedniki. Dzięki temu nie musi rezygnować z dotychczasowej kuracji i przestawiać się na inną tańszą.
– Chorzy na cukrzycę mogą kupić za połowę pierwotnej ceny np. paski do glukometrów, których nie ma na liście refundacyjnej. Jeden z producentów nierefundowanej obecnie insuliny, żeby nie stracić pacjentów, obniżył jej cenę aż pięciokrotnie – mówi Andrzej Bauman, prezes Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków.

Aptekarz nie wyda nierefundowanego odpowiednika leku z dopłatą. Odeśle chorego po receptę

Sztywne ceny, które obowiązują od 1 stycznia, dotyczą bowiem tylko tych produktów, które są refundowane przez NFZ. Te we wszystkich aptekach są takie same. Ograniczenia nie dotyczą jednak farmaceutyków, które nie znalazły się na liście refundacyjnej, nawet jeśli są dostępne tylko na receptę.
– Ich producenci nadal mogą stosować obniżki, premie i rabaty. Jedynym ograniczeniem jest prawo ochrony konkurencji, zgodnie z którym niedopuszczalne są pewne działania przedsiębiorcy, np. zastosowanie 95 proc. rabatu, bo stanowiłoby to dumping cenowy – tłumaczy Oskar Luty, adwokat, partner w Kancelarii DFL Legal.
Jedyną przeszkodą w nabyciu tańszych leków nierefundowanych może być brak recepty, bo lekarze najczęściej przepisują chorym leki z listy refundacyjnej. Pacjent może nie skorzystać z promocji, jeśli aptekarz nie zmieni refundowanego farmaceutyku na ten, który nie jest refundowany. Aptekarze odmawiają zamiany, bo twierdzą, że nie ma do tego podstawy prawnej.
Alina Fornal, prezes Okręgowej Izby Aptekarskiej w Warszawie, podkreśla, że ustawa refundacyjna uchyliła art. 38 ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Zgodnie z nim aptekarz mógł wydać pacjentowi odpowiednik leku, mimo że nie znajdował się na liście refundacyjnej. Obecnie powinien on odesłać go do lekarza po wypisanie nowej recepty na lek nierefundowany.
Innego zdania jest Ministerstwo Zdrowia. Agnieszka Gołąbek, rzecznik prasowy MZ, uważa, że art. 44 ustawy refundacyjnej umożliwia aptekarzowi wydanie innego leku objętego refundacją niż ten przepisany na recepcie, jeśli ma tę samą nazwę międzynarodową, dawkę, postać i wskazanie do stosowania.
Według niej ten przepis nie zabrania zamiany leku refundowanego na inny, jeśli żąda tego pacjent. Nie będzie to możliwe tylko wtedy, gdy lekarz na recepcie zamieścił adnotację: nie zamieniać. Z interpretacją resortu zdrowia nie zgadzają się jednak prawnicy. Paulina Kieszkowska-Knapik, radca prawny z kancelarii Baker & McKenzie, tłumaczy, że art. 44 ustawy wyraźnie odnosi się tylko do leków refundowanych, a więc umożliwia zamianę tylko jednego produktu z listy na inny, który również na niej się znajduje.
Do tego samego artykułu odsyła także przepis ustawy o zawodzie lekarza, na podstawie którego ten może zamieścić na recepcie adnotację: nie zamieniać.