W styczniu i lutym br. niemal wszystkie krajowe porty lotnicze odnotowały wyraźny wzrost liczby podróżnych. Najwięcej powodów do satysfakcji ma jednak zarząd lotniska w podwarszawskim Modlinie, który na ten rok prognozował 16 proc. wzrostu i 3 mln odprawionych pasażerów.
/>
Plany były odważne, ale po pierwszych dwóch miesiącach sceptykom zaczęło ubywać argumentów – wyniki lotniska urosły dwa razy szybciej, niż zakładano. W styczniu port w Modlinie obsłużył 214,1 tys. pasażerów w ruchu regularnym. Jeszcze lepszy był luty, w którym licznik dobił do 222,7 tys. Dla porównania na początku ubiegłego roku miesięczne wyniki zamykały się w 166 tys. Oznacza to ponad 31-proc. wzrost w ciągu roku. Kolejną dobrą informacją władze lotniska pochwaliły się w miniony czwartek, gdy z obiektu skorzystał sześciomilionowy pasażer.
Wolniej rośnie frekwencja na największym krajowym porcie. W przypadku warszawskiego Lotniska Chopina wyniki niemal pokrywają się z prognozą z początku roku. W styczniu odprawiono 738 tys. osób. W lutym podróżnych było o 3 tys. więcej. W sumie daje to 8,5-proc. wzrost, który przedstawiciele lotniska tłumaczą jednoznacznie. – Wzrost ruchu to głównie efekt uruchomienia nowych połączeń przez LOT. Od początku roku narodowy przewoźnik otworzył 13 nowych tras, w tym międzykontynentalną do Tokio, a także połączenia europejskie, m.in. do Aten, Barcelony, Charkowa, Düsseldorfu i Zurychu. Obłożenie tych rejsów jest bardzo dobre – wskazuje Przemysław Przybylski, rzecznik warszawskiego lotniska, i dodaje, że prognoza 12 mln pasażerów obsłużonych w 2016 r. pozostaje aktualna.
Dobrze rok zaczęło także lotnisko w Krakowie, gdzie po dwóch miesiącach wzrost wynosi 17 proc. i podobnie jak w przypadku Modlina tempo przyrostu pasażerów jest dwa razy większe, niż się spodziewano. – Nawet jeśli uwzględnimy, że jest to rok przestępny i w lutym był jeden dodatkowy dzień, to i tak wzrost jest wyższy, niż zakładaliśmy. Rekordy biją loty na Wyspy Kanaryjskie, które sprzedają się niemal w całości. Wiedzieliśmy, że połączenia z Teneryfą i Gran Canarią mogą liczyć na zainteresowanie pasażerów, ale jego skala nas zaskoczyła. Dobrze radzi sobie też kolejne połączenie Ryanaira – Ovda w Izraelu – twierdzi Urszula Podraza, rzecznik małopolskiego lotniska.
W górę ciągną także lotniska w Poznaniu, Wrocławiu, Gdańsku i Katowicach. Wielkopolski port ma za sobą dwa niemal identyczne miesiące, w których obsłużył 190 tys. pasażerów. Wzrost byłby większy, gdyby nie wyraźny spadek w połączeniach czarterowych (kolejno o 40 proc. i 21 proc.). Poznań przegrywa z Wrocławiem walkę o podróżnych z zachodniej części kraju. Z usług dolnośląskiego lotniska w tym samym czasie skorzystało 300 tys. osób. Motorem wzrostów były tanie linie lotnicze, które w lutym na trasach międzynarodowych odnotowały 14,7-proc. wzrost (największy dotyczył Eindhoven – 53,1 proc. – oraz Londyn-Luton – 47 proc.). Na trasach krajowych tempo wzrostu było nieco słabsze i wyniosło 12 proc. Podobnie jak w Krakowie, tak i we Wrocławiu dużym zainteresowaniem cieszą się loty na Wyspy Kanaryjskie, gdzie wypełnienie sięga 94 proc. W lutym okrągłą granicę 0,5 mln pasażerów udało się przekroczyć w Gdańsku, gdzie od początku roku zanotowano wzrost o ok. 11 proc. Dobry wynik port zawdzięcza głównie uruchomieniu nowych połączeń Wizz Aira do Aberdeen, Billund (Dania), Brukseli, Frankfurtu-Hahn, Molde i Reykjaviku, a także dużemu obłożeniu lotów do Leeds obsługiwanych przez Ryanaira. Prawdziwym testem dla gdańskiego portu będą jednak najbliższe tygodnie. 4 kwietnia Air Berlin z powodu restrukturyzacji zamknie połączenie do Berlina. 10 dni wcześniej skandynawskie linie SAS zaczną latać sześć razy w tygodniu na trasie Gdańsk–Sztokholm.
Zaskoczenia poprawą wyników nie ma w Katowicach, gdzie wzrosty są następstwem większej liczby lotów i kierunków. Najpopularniejsze to wciąż Dortmund, Wyspy Brytyjskie i Skandynawia.
Początek roku dobrze zaczęły także mniejsze porty. W Szczecinie biznes nakręcają loty do Londyn-Stansted i Warszawy, które łącznie odpowiadały za 40 proc. ruchu. Jeszcze większe wzrosty notuje Lublin, gdzie w pierwszych dwóch miesiącach odprawiono dwa razy więcej podróżnych niż przed rokiem. 50-proc. roczny wzrost zapowiadany przez lubelskie lotnisko wydaje się więc jak najbardziej realny. Wyniki sprzed roku poprawiają także Rzeszów i Łódź. Na drugim biegunie znalazł się zielonogórski Babimost, który w styczniu odnotował 35-proc. spadek frekwencji. Zmienne nastroje panują w Bydgoszczy, gdzie po dobrym styczniu w lutym liczba podróżnych była mniejsza niż przed rokiem.