Z danych Urzędu Transportu Kolejowego wynika, że w sezonie letnim aż jedna trzecia składów PKP Intercity nie dojechała na czas . Tak źle z punktualnością polskich kolei nie było już dawno
Z danych Urzędu Transportu Kolejowego wynika, że w sezonie letnim aż jedna trzecia składów PKP Intercity nie dojechała na czas . Tak źle z punktualnością polskich kolei nie było już dawno
Jeszcze zimą, kiedy ryzyko opóźnień związanych np. z pogodą jest większe, odsetek opóźnionych pociągów wynosił 25 proc. Wiosną wzrósł do 31,8 proc. A na początku sezonu wakacyjnego minister infrastruktury Andrzej Adamczyk wyraził z tego powodu mocne zaniepokojenie. Liczył, że po analizach uda się wyeliminować przyczyny opóźnień i w konsekwencji poprawić punktualność. Jak widać, bez powodzenia.
Ministerstwo Infrastruktury ma powody do niepokoju, bo co roku z pieniędzy podatników przekazuje coraz większą dotację dla PKP Intercity na realizację przewozów.
Dlaczego pociągi tak się opóźniają? W przypadku kolei nie da się łatwo wskazać winnego, bo PKP to system naczyń połączonych. Kolej przed laty podzielono na wiele spółek, a współpraca między nimi często pozostawia wiele do życzenia.
Biuro prasowe PKP Intercity w odpowiedzi na nasze pytania o przyczyny opóźnień zdaje się odsuwać od siebie winę za kłopoty. Pisze, że w jednej trzeciej przypadków powodem są „zdarzenia losowe”, czyli m.in. wypadki na przejazdach, kolizje z dziką zwierzyną czy wykolejenia. Następnym powodem mają być „kwestie handlowe, w tym realizowane w czasie wakacji wzmocnienie pociągów, mające na celu zapewnienie większej liczby miejsc dla pasażerów”.
„Wzmocnienia” to w tym wypadku np. konieczność doczepienia dodatkowych wagonów w sytuacji, gdy na określone połączenie sprzedano więcej biletów. Tyle że spółka od dawna ma narzędzia do tego, by przewidywać zwiększony popyt w określone dni. Już kilka lat temu wprowadziła sprzedaż biletów z miejscówkami także na najtańsze pociągi pośpieszne (kategorii TLK i IC).
Jak wynika z wypowiedzi resortu infrastruktury dla portalu Rynek-Kolejowy.pl, do kategorii przyczyn handlowych kolejarze wliczają też usterki. Psują się nie tylko stare, ale również nowe pojazdy – np. te z bydgoskiej Pesy – elektryczne Darty, które jeżdżą m.in. z Białegostoku przez Warszawę do Wrocławia, czy spalinowe lokomotywy Gama, które m.in. ciągną składy na trasie objazdowej z Warszawy do Lublina.
Awaryjne są także wagony. Mogli się o tym przekonać niektórzy uczestnicy niedawnego Kongresu 590 w Rzeszowie, na którym gościł m.in. prezydent Andrzej Duda. Nie zdążyli na część debat, bo czwartkowy skład TLK Malinowski relacji Warszawa – Przemyśl dotarł do Rzeszowa z godzinnym opóźnieniem. Powód? W czasie jazdy przegrzały się elementy wagonu 1. klasy i w Krakowie trzeba było go odłączyć od składu.
Prezes PKP Intercity Marek Chraniuk przyznaje, że tabor jest przestarzały. Liczy, że sytuację poprawi program zakupów nowych wagonów i lokomotyw. Zakłada on, że do 2023 r. na ten cel zostanie wydanych 7 mld zł.
Resort infrastruktury nie ukrywa, że do opóźnień przyczyniają się prowadzone na dużą skalę remonty torów. Zgodnie z planem pociągi na wielu trasach jeżdżą dłużej, a i tak w wielu przypadkach nie udaje im się trzymać zastępczego rozkładu.
Według prezesa PKP PLK Ireneusza Merchela prace remontowe przyczyniają się do 10 proc. opóźnień. Mowa o przyczynach bezpośrednich, np. gdy koparka uszkodzi kabel, który zasila sterowanie ruchem. Remonty przyczyniają się też do opóźnień pociągów pośrednio. Przykład: Na wielu trasach przez roboty dostępny jest tylko jeden tor, co ogranicza przepustowość. Wtedy nawet małe opóźnienie jednego pociągu powoduje efekt domina – wiele innych składów dociera do celu po czasie.
Na problem lepszej organizacji remontów torów zwrócił niedawno uwagę Ignacy Góra, prezes Urzędu Transportu Kolejowego: „W mojej ocenie za niedopuszczalne należy uznać działania polegające na jednoczesnym zamykaniu bądź ograniczaniu ruchu pociągów na alternatywnych względem siebie liniach kolejowych”. Góra uważa, że remonty powinny być lepiej zaplanowane. Chodzi np. o montaż dodatkowych zwrotnic, co poprawiłoby przepustowość. Inne rozwiązanie to stawianie tymczasowych peronów.
Problemy na wielu trasach będą potęgować przedłużające się roboty. Przez kłopoty z wykonawcą przynajmniej o rok opóźni się m.in. remont torów na odcinku z Warszawy do Lublina.
PKP Intercity liczy, że negatywny trend uda się odwrócić. Według wstępnych danych za październik odsetek spóźnionych pociągów nieco spadł – do 28 proc.
562 mln zł zakładana dotacja z budżetu państwa na realizację przewozów dla PKP Intercity w tym roku
28 proc. odsetek opóźnionych pociągów w październiku
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama