Miejskie spółki chciałyby powrotu do rocznego okresu obowiązywania taryf za wodę i ścieki. Wnioski składane nawet w połowie 2021 r. nie przystają bowiem do obecnej sytuacji. A regulator zazwyczaj nie godzi się na skrócenie taryfy i jej podwyższenie.

Przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne chcą zmian w procesie zatwierdzania taryf za zbiorowe zaopatrzenie w wodę i odprowadzanie ścieków. Formułują szereg zarzutów pod adresem Wód Polskich i przekonują, że polityka cięcia kosztów, szczególnie w dobie szalejącej inflacji, prowadzi nieuchronnie nie tylko do zahamowania inwestycji, lecz także do obniżenia jakości świadczonych usług, a nawet zapaści branży. Regulator argumentuje z kolei, że stoi na straży niskich cen dla mieszkańców.
W ostatnich tygodniach Wody Polskie informowały, że w trwającym od I kw. 2021 r. procesie taryfikacji zostało już zatwierdzonych 90 proc. wniosków. Przedstawiciele branży wodociągowo-kanalizacyjnej wskazują jednak, że nie jest to wyznacznik dobrej współpracy z regulatorem. - System zatwierdzania taryf jest przewlekły i skrajnie niekorzystny dla przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych. Brak precyzyjnych przepisów powoduje powstawanie różnych interpretacji i sporów na tym tle - mówi nam Dariusz Gusta, prezes Zakładu Wodociągów Kanalizacji i Usług Komunalnych w Świebodzinie.

Koszty rosną znacznie szybciej niż taryfy

Spółki wnioskują o wyższe taryfy m.in. w oparciu o bieżące koszty. A te rosną skokowo. - Porównując okresy styczeń-maj w latach 2021 i 2022 wzrosty kosztów zakupu wapna palonego to 23 proc., flokulantu - 16 proc., nadmanganianu potasu - 54 proc. Są to podstawowe surowce wykorzystywane w procesach technologicznych oczyszczania ścieków, gospodarki osadowej, uzdatniania wody. Wiemy też już, że ceny będą dalej wzrastać, np. cena wapna palonego wzrośnie od czerwca o 76 proc. w porównaniu do ceny, jaka obowiązywała na początku 2021 r. - wskazuje Marcin Jakubowski, prezes Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Przasnyszu. - Koszty zakupu gazu wzrosną o ok. 247 proc., oleju napędowego o 139 proc., energii o 28 proc., wynagrodzenia pracowników o 7,3 proc. Tylko te pozycje generują wzrost kosztów o 1,2 mln zł - wylicza również Paweł Hryciów, prezes Miejskich Wodociągów i Kanalizacji w Kołobrzegu. - Jeśli porówna się wyniki finansowe spółki za pierwszych pięć miesięcy obecnego roku do analogicznego okresu roku poprzedniego, koszty wzrosły o ponad 2 mln zł - dodaje Dariusz Gusta. W ocenie przedstawicieli branży wysokość taryf akceptowanych przez regulatora w żaden sposób nie odzwierciedla kosztów, jakie ponoszą. - Gdzie mamy zmieścić te wszystkie wzrosty, skoro większość zatwierdzonych przez regulatora taryf, w tym naszej, przewidywała wzrost cen na poziomie ok. 9 proc. w okresie trzech lat? - pyta Marcin Jakubowski.
Wody Polskie swoją wstrzemięźliwość w akceptowaniu podwyższonych taryf argumentują m.in. tym, że w latach 2015-2019 spółki wodociągowo-kanalizacyjne wypłaciły gminom łącznie 500 mln zł dywidendy. - To podatek pośredni dla mieszkańca. Mieszkaniec korzysta z wody, bo musi, a jednocześnie płaci za to podatek. My mówimy „nie”. Zysk - OK, ale przeznaczony na rozwój, inwestycje, utrzymanie bieżące przedsiębiorstwa - wskazywał w wywiadzie dla DGP Paweł Rusiecki, zastępca prezesa Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie ds. zarządzania środowiskiem wodnym (DGP nr 94/2022).

Spór o amortyzację

Drugim punktem zapalnym w relacjach branży z regulatorem jest czas amortyzacji inwestycji. - Jeśli przedsiębiorstwo buduje nową sieć wodociągową i położy rurociąg z żeliwa sferoidalnego - jednego z najdroższych materiałów - i amortyzuje to na 22,5 roku, to pytam, czy to jest optymalizacja kosztów, czy ich zawyżanie? - pytał wiceszef Wód Polskich. Inną perspektywę mają przedstawiciele branży. - Podstawowym naszym źródłem własnych środków na inwestycje jest amortyzacja. Nawet przy pozyskaniu środków zewnętrznych unijnych czy też z Polskiego Ładu niezbędne jest posiadanie pieniędzy na pokrycie wkładu własnego. Tymczasem organ regulacyjny oczekuje od nas, abyśmy wydłużali okresy amortyzacyjne nawet do 100 lat - podkreśla Dariusz Gusta.
Prezesi miejskich spółek przyznają, że już teraz brakuje pieniędzy na inwestycje, problematyczne zaczynają być nawet bieżące remonty. - Czarny scenariusz jest taki, że dział wodociągowo-kanalizacyjny w naszej spółce będzie skupiał się wyłącznie na utrzymaniu bieżącej działalności kosztem inwestycji i remontów, co może doprowadzić do obniżenia standardów świadczenia usług i funkcjonowania „od awarii do awarii”. Ostatecznie odczują to nasi klienci - ocenia Marcin Jakubowski.

Trzy lata to za długo

Miejskie spółki chciałyby przede wszystkim powrotu do rocznego okresu obowiązywania taryf. To wymagałoby jednak zmian ustawowych. Zwracają uwagę, że wnioski składane nawet w połowie 2021 r. nie przystają do obecnych warunków ekonomicznych. Przekonują również, że regulator zazwyczaj nie godzi się na skrócenie taryfy i jej podwyższenie. - W ostatnim czasie wiele przedsiębiorstw przekonało się, że dla organu np. dwukrotny wzrost kosztów zakupu energii elektrycznej nie jest podstawą do skrócenia obowiązujących taryf - mówi Dariusz Gusta
.
Przedstawiciele przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych wskazują, że taka zmiana przyniosłaby korzyści również Wodom Polskim. - Częstsze składanie wniosku i oparcie go o koszty z ostatnich 12 miesięcy pozwoli lepiej zaplanować i zbudować taryfy, co może ułatwić pracę również regulatorowi - podkreśla Paweł Hryciów. - Sytuacja jest tym bardziej niezrozumiała, gdy spojrzymy na inne branże, np. energetykę, gaz, energię cieplną, gdzie stawki opłat są zmieniane corocznie i wzrosty tych cen są zdecydowanie wyższe niż wody i ścieków - dodaje Marcin Jakubowski.