Rząd szuka pieniędzy na realizację złożonych przez siebie obietnic. Budżet nie jest jednak w stanie wytrzymać dodatkowych obciążeń. Dlatego Rada Ministrów przerzuca zobowiązania jak gorący kartofel. Teraz trafił on do koszyka samorządów.

Już w ubiegłym roku rząd, aby ratować budżet państwa, obciął wydatki na tegoroczne remonty lokalnych dróg. Zrobił to w ostatniej chwili – w trakcie składania przez gminy wniosków o pieniądze na planowane inwestycje. Cięcie było ostre – aż o 750 mln zł. Na drogi zostało 250 mln zł. Samorządy apelowały wówczas, że te fundusze nie wystarczą im nawet na najpilniejsze przedsięwzięcia. Rząd zaczął więc szukać innych źródeł finansowania schetynówek. Znalazł je w kieszeni Lasów Państwowych, które jeszcze w tym roku mają zasilić konto Skarbu Państwa o kilkaset milionów złotych. Dzięki nim zwiększy się też pula środków na Narodowy Program Przebudowy Dróg Lokalnych. Teraz jednak rząd przerzuca te pieniądze kolejny raz: część funduszy przeznaczonych na schetynówki zostanie przeznaczona na świadczenia pielęgnacyjne dla rodziców niepełnosprawnych dzieci. Zwiększenie ich jest konieczne, ale czemu akurat kosztem dróg?
Dlaczego premier nie poszuka oszczędności, realizując zapowiadaną przecież reformę emerytur górniczych czy systemu ubezpieczeń rolników? Może się po prostu boi? Garstka rodziców z niepełnosprawnymi dziećmi przyparła go do muru do tego stopnia, że poszedł na ustępstwa i już od maja przyzna im wyższe świadczenia. Opiekunowie mieli tylko dwa narzędzia nacisku – łzy i krzyk rozpaczy. Górnicy i rolnicy mają znacznie więcej środków: płonące opony, blokady na drogach czy strajk.
Jedno jest pewne, z pustego nawet Salomon nie naleje. Aby pomóc najbardziej potrzebującym i zrealizować złożone obietnice, potrzebne są gruntowne reformy, które przyniosą oczekiwane oszczędności w budżecie. Nie wystarczy jedynie przerzucanie z koszyka do koszyka budżetowych zobowiązań.