Włodarze przygotowali projekt nowelizacji ustawy, który ma „ucywilizować” proces przejmowania terenów gminy przez jej sąsiada. Liczą, że zajmie się nim Senat nowej kadencji.
Projekt nowelizacji ustawy o samorządzie gminnym został przygotowany na zlecenie Związku Gmin Wiejskich RP (ZGWRP). To realizacja wcześniejszych zapowiedzi wójtów, którzy przekonywali, że trzeba raz na zawsze znormalizować proces zmian granic gmin. Jak wskazywali, nierzadko przejęcie terenów jednej gminy przez drugą odbywało się w atmosferze ostrych konfliktów przy sprzeciwie lokalnej społeczności i radnych. Obawy budzi też to, że gmina tracąca tereny na rzecz sąsiada może zostać z kredytem, który zaciągnęła na inwestycje powstałe na tym obszarze.
Projekt zakłada m.in., że wszystkie jednostki, których dotyczy zmiana granic, będą miały zagwarantowany udział w postępowaniu ws. zmian, a to będzie mogło się odbywać nie częściej niż raz na 5 lat. Projekt przewiduje też, że nie będzie można zmienić granic, jeśli skutkowałoby to „poważnym uszczerbkiem w dochodach podatkowych gminy, której terytorium ma ulec pomniejszeniu” oraz wprowadza konieczność przeprowadzenia referendum lokalnego w sprawie ustalenia granic gminy (m.in. w sytuacji, gdy wnioskiem objęte jest ponad 10 proc. terytorium gminy lub obszar zamieszkiwany przez co najmniej 10 proc. mieszkańców gminy).
Dziś, jak wskazują wnioskodawcy, uruchomienie procedury zmian granic jest proste: gmina chcąca przejąć tereny sąsiada do końca marca składa wniosek za pośrednictwem wojewody do MSWiA. Następnie do końca lipca decyzje podejmuje rząd, wydając rozporządzenie. Zmiany wchodzą z początkiem kolejnego roku. Procedura jest krytykowana za brak transparentności, która – jak wskazują włodarze – niejednokrotnie prowadzi do tego, że wydawanie rządowej zgody lub jej brak staje się elementem politycznych przetargów. Z tego względu nie ma pewności, czy posłowie – czy to z PiS, czy z opozycji – będą skłonni poprzeć projekt samorządowców. – Przynajmniej będziemy wiedzieć, komu obecny stan rzeczy jest na rękę, a kto dąży do naprawienia sytuacji – mówi Leszek Świętalski z ZGWRP.
Przedstawiciele związku zamierzają skierować swój projekt do prac w Sejmie. Mają trzy drogi: wysłanie go do posłów, do prezydenta lub senatorów. Z racji tego, że w izbie wyższej przejętej przez opozycję zasiadło 11 senatorów samorządowców, preferowana będzie ta droga. Co nie znaczy, że będzie łatwo.
– Szanuję ZGWRP, ale nie może być tak, że będą blokowane możliwości rozwoju miast, a granice wsi będą bronione jak niepodległość. Dziś często jest tak, że mieszkańcy stawiają sobie piękne domy na wsi, tam płacą podatki, a i tak spędzają cały dzień w mieście i korzystają z jego potencjału – komentuje senator Wadim Tyszkiewicz z Nowoczesnej. – Jestem za racjonalnym rozwiązaniem, które będzie godziło interesy wszystkich stron. Na razie nie potrafię go wskazać, ale wydaje mi się, że może jest konieczność wprowadzenia reformy administracyjnej. Jeśli PiS będzie miał dobry pomysł, jestem gotów go poprzeć – deklaruje.
MSWiA, które będzie opiniowało projekt, jeśli rozpocznie się procedura legislacyjna, zapewnia, że będzie on przedmiotem analiz. Od jednego z ważniejszych polityków PiS słyszymy, że obecnym procedurom „należałoby nadać jakieś nowe ramy, większe niż do tej pory”. – Dziś każdy może sobie przyjść i zażądać jakiegoś terenu. A to może wpędzić w kłopoty także administrację rządową, która potem do każdego wniosku musi się jakoś ustosunkować. Wolelibyśmy unikać takich konfliktów – twierdzi nasz rozmówca z PiS.