Basen, stacja paliw, sklep spożywczy – jednostki samorządu terytorialnego coraz chętniej angażują się w działalność gospodarczą. Często jednak przekraczają granicę między tym, co zgodnie z prawem mogą zrobić dla wspólnego dobra, a tym, co już jest ingerencją w rynek. Eksperci przestrzegają: nie na wszystko można sobie pozwolić, choć przepisy są niejasne i słabo egzekwowane.
Basen, stacja paliw, sklep spożywczy – jednostki samorządu terytorialnego coraz chętniej angażują się w działalność gospodarczą. Często jednak przekraczają granicę między tym, co zgodnie z prawem mogą zrobić dla wspólnego dobra, a tym, co już jest ingerencją w rynek. Eksperci przestrzegają: nie na wszystko można sobie pozwolić, choć przepisy są niejasne i słabo egzekwowane.
/>
Dziś dobry włodarz to przede wszystkim sprawny menedżer. Nie tylko realizuje ustawowe obowiązki, lecz także stawia przed sobą cele, które mają usprawnić działania samorządu. Do tego oczywiście niezbędne są pieniądze i taki wójt, burmistrz czy prezydent na różne sposoby stara się je pozyskać. Także z działalności prowadzonej przez gminę.
Pytanie zasadnicze brzmi jednak, czy jednostki samorządu terytorialnego mogą uprawiać prawdziwy biznes? Nie bardzo. Ale czy nie powinny mieć do tego prawa? Świat idzie naprzód, a postępowi gospodarze starają się za nim nadążyć i mają masę pomysłów, które ocierają się w praktyce o działania rynkowe. Przykład? Stacje benzynowe w Stalowej Woli czy Płocku, obrót nieruchomościami w Nowej Soli albo wytwarzanie własnej energii elektrycznej w Ostrowie Wielkopolskim.
Według ekspertów trudno dziś jednoznacznie ocenić, czy nie wykraczają poza swoje kompetencje. Przepisy są bowiem nieprecyzyjne. Istnieje też uzasadniona obawa, czy gminy nie naruszą konkurencji, uznając, że co nie jest wprost zakazane, to jest dozwolone. Koronnym argumentem na rzecz biznesowej aktywności JST jest to, że zysk nie idzie do kieszeni prywatnej osoby, tylko służy rozwijaniu lokalnej wspólnoty. Eksperci ostrzegają przed takim myśleniem. – Należy zachować rozdział między strefami biznesu a działalnością samorządu – przekonuje mec. Zofia Gałązka. Stając w szranki z przedsiębiorcami, JST mogłyby się bowiem znaleźć na uprzywilejowanej pozycji. A gdyby biznes nie wypalił – za straty zapłaciliby mieszkańcy. Dlatego gminy powinny mieć pewność, co im wolno, a czego nie. – Wystarczy doprecyzowanie przepisów i wyważenie interesów obu grup przez ustawodawcę – uważa dr hab. Piotr Pomianowski. Jak będzie? Konkretnych propozycji zmian w prawie jeszcze nie ma, ale wydaje się, że powinny zmierzać w kierunku zachowania zasad uczciwej konkurencji. Choćby po to, by uniknąć pokusy sprzyjania przez samorządy własnym przedsiębiorstwom.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama