Nowa, restrykcyjna polityka inspekcji ochrony środowiska i służb mundurowych względem nielegalnego przywozu do Polski śmieci z zagranicy przynosi pierwsze efekty – przekonywał minister środowiska Henryk Kowalczyk, podsumowując ostatnie osiągnięcia inspektorów. To ponad 3,8 tys. ton odpadów z Wielkiej Brytanii, które polskim urzędnikom udało się w tym roku namierzyć, a później odesłać tam, skąd przyjechały – na koszt brytyjskiego urzędu ochrony środowiska.
Śmieci znaleziono porzucone w dziewięciu lokalizacjach na terenie sześciu województw. Ich odesłanie przeciągało się z powodu procedur na linii polsko-brytyjskich urzędów. Sami rządzący przyznawali, że skoordynowanie przewozu takiej masy odpadów to wyzwanie techniczne i organizacyjne.
Przypomnijmy, że zgodnie z zeszłoroczną nowelizacją ustawy o odpadach (Dz.U. z 2018 r. poz. 1592 ze zm.) obowiązuje już całkowity zakaz przywozu na teren kraju odpadów w celu ich unieszkodliwienia. Mimo to wciąż trafiają pod plandekami ciężarówek i później są porzucane w halach lub na parkingach, bez rozpakowywania, razem z pojazdami do ich transportu.
Tak właśnie było w Starogardzie, skąd w ostatnich tygodniach udało się odesłać na Wyspy Brytyjskie ponad 2 tony odpadów budowlanych, tworzyw sztucznych i zmieszanych. Z szacunków Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego w Szczecinie wynika, że w ciągu dwóch ostatnich lat trafiło tam przeszło 90 nielegalnych transportów śmieci. Były one gromadzone w opuszczonej hali magazynowej, a część przechowywano także na naczepach trzech samochodów ciężarowych.
To pierwsze tak zmasowane akcje służb mundurowych i wzmocnionej kadrowo inspekcji ochrony środowiska, która ma teraz dużo szersze uprawnienia. Może m.in. zatrzymywać transporty, co do których występuje podejrzenie nielegalnego przewozu odpadów.