Temat wprowadzenia w Łodzi komisarza stał się dla PiS politycznie trudny. W partii słychać głosy, że trzeba obrać twardy kurs w tej sprawie. Podobny problem lada chwila może się pojawić w Gdańsku.

Ataki ze strony polityków PiS wzmocniły pozycję prezydent Łodzi, która – mimo prawomocnego wyroku skazującego ją na karę grzywny – wygrała w I turze.

W tym momencie temat wygaszenia mandatu Hanny Zdanowskiej lub wprowadzenia w mieście zarządu komisarycznego (komisarza) stało się dla PiS politycznie trudne.

Jakiekolwiek ruchy ze strony rządowej i podważające pozycję Zdanowskiej mogą zostać źle odebrane nie tylko przez jej wyborców w Łodzi, ale i w innych częściach kraju.

Jak wynika z naszych nieoficjalnych rozmów z politykami PiS, zdania w partii są podzielone. Część działaczy chciałaby odpuścić i nie wikłać się w nowy spór przed wyborami do europarlamentu i centralnymi. Co najwyżej dopuszczany jest wariant nowelizacji przepisów, które usuną kłopotliwą niespójność między ustawą o pracownikach samorządowych a kodeksem wyborczym. Ale niezależnie od tego, czy poszłyby w stronę liberalizacji, czy zaostrzenia wymogów, nie obejmą Zdanowskiej, bo prawo nie działa wstecz. Tak więc będzie mogła sprawować urząd bez żadnych konsekwencji.

Ale są też w PiS zwolennicy twardego kursu. – To ustawa wygasza mandat, wojewoda jest tylko narzędziem w tym procesie. Myślę, że z naszej strony będzie ruch w duchu dura lex sed lex – twierdzi jeden z posłów. I dodaje, że wojewoda – jako reprezentant terenowy rządu – nie może nie podjąć żadnych działań w sytuacji, gdy ma analizy prawne potwierdzające, że Hannę Zdanowską można lub wręcz trzeba usunąć ze stanowiska.
Jeden z naszych rozmówców zorientowany w prawie wyborczym sugeruje, że nawet jeśli PiS podejmie jakieś działania wobec Zdanowskiej, to pani prezydent może sięgnąć po obstrukcję, np. zaskarżając ewentualną decyzję wojewody do sądu. – W razie skazania na grzywnę, zatarcie skazania następuje z mocy prawa z upływem roku od wykonania lub darowania kary albo od przedawnienia jej wykonania – zwraca uwagę nasz rozmówca.
Zdaniem mec. Macieja Kiełbusa z kancelarii Dr Ziemski & Partners, to dość ryzykowne założenie. – Jeżeli wojewoda podejmie jakieś działania, zapewne zrobi to szybko. Raczej nie podejmie ich na podstawie kodeksu wyborczego, bo nawet szef PKW twierdzi, że pani Zdanowska może kandydować, a przecież ta droga wiązałaby się z twierdzeniem strony rządowej, że nowo wybrana prezydent już w dniu wyborów nie miała prawa wybieralności. Nie można wykluczyć, że wojewoda wybierze tryb nadzorczy, w ramach którego wystąpi do premiera o zastosowanie środków nadzorczych i wprowadzanie komisarza na mocy ustawy o samorządzie gminnym. Tu przysługuje skarga do sądu administracyjnego, a terminy są dość krótkie – tłumaczy prawnik.
Pytanie też, co zrobi PiS w sytuacji, gdy wybory w II turze w Gdańsku wygra Paweł Adamowicz. Wieloletni prezydent oskarżony jest o podanie nieprawdziwych danych w oświadczeniach majątkowych w latach 2010– –2012, a proces w tej sprawie może się zakończyć jeszcze w listopadzie.