Jeśli zamierzenie się nie uda, trudno będzie osiągnąć wymagany przez UE poziom recyklingu. Segregacja będzie więc obowiązkiem mieszkańców, a nie jak do tej pory tylko możliwością i sposobem na zaoszczędzenia kilkunastu złotych miesięcznie. – Projektodawca postanowił przeciąć jak brzytwą wszelkie dyskusje i proponuje przyjąć, że stawka opłat za odpady zmieszane ma wynosić czterokrotność opłaty za odpady zbierane selektywnie – zauważa dr Bartosz Draniewicz, radca prawny specjalizujący się w przepisach środowiskowych.
Jak mówi, istotą opłaty jest to, że powinna odzwierciedlać rzeczywiste koszty zagospodarowania odpadów. W związku z tym również ta podwyższona stawka powinna pozostawać w relacji do wyższych kosztów postępowania z odpadami zebranymi nieselektywnie. – Jeżeli jednak stawka opłaty sankcyjnej ma być czterokrotna, w oderwaniu od rzeczywistych kosztów, to należy nazywać rzeczy po imieniu i stwierdzić, że przez mieszkańców ponoszona będzie administracyjna kara pieniężna, a nie opłata – uważa prawnik. Na inny aspekt tej sprawy zwraca uwagę Leszek Świętalski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich. – Zapis ma charakter incydentalny. To znaczy, że nie da się założyć z góry, że ktoś nieprawidłowo wyselekcjonuje odpady. Czyli trzeba będzie udowodnić, że warunki umowy zostały naruszone, np. robić zdjęcia z datą, że takie odpady odebrano. A ktoś stwierdzi, że to wszystko nieprawda. No i zaraz mamy odwołanie. W efekcie selektywny odbiór będzie nie do wyegzekwowania – przekonuje ekspert. A co dopiero będzie z blokami wielomieszkaniowymi? – zastanawia się. – W naszej ocenie zmiany legislacyjne powinny być poparte bardzo intensywnymi działaniami edukacyjnymi i informacyjnymi. Z samego faktu wprowadzenia nowych wymagań w zakresie selektywnej zbiórki niewiele wyniknie, jeśli mieszkańcy nadal nie będą się do nich w pełni stosować – uważa z kolei Franciszek Łapecki dyrektor Biura Gospodarki Odpadami Komunalnymi Urzędu m.st. Warszawy.
Samorządowców nie przekonuje opinia Ministerstwa Środowiska, które zachęcając do segregowania śmieci, twierdzi, że ze względu na łatwiejsze i tańsze zagospodarowanie odpadów selekcjonowanych mieszkańcy zapłacą mniej. Co więcej, samorządowcy i eksperci dochodzą do wręcz przeciwnych wniosków. Dawid Wowra, rzecznik prasowy bytomskiego urzędu miasta, wylicza już cztery powody do podwyżek, a nie obniżek stawek. Są to:
- zmniejszenie wpływów do budżetu od około 10 proc. mieszkańców deklarujących w Bytomiu brak segregacji;
- wydatny wzrost zatrudnienia przy stosowaniu czterokrotnie wyższej stawki opłaty za brak segregowania śmieci (decyzja o zwiększonej stawce podlegać będzie odwołaniu do Samorządowego Kolegium Odwoławczego);
- nowe koszty, które będą chociażby pokłosiem obowiązku dostosowania pojemników dla osób niepełnosprawnych;
- rozdzielenie przetargów na odbieranie i zagospodarowanie śmieci.
- Krótszy okres składowania śmieci i kaucje finansowe. Sejm znowelizował ustawę o odpadachDzikie i legalne wysypiska mogą kontrolować także wójtowie i starostowie
Leszek Świętalski dorzuca jeszcze do tego wzrost kosztów recyklingu po zamknięciu przez Chiny możliwości wjazdu dla odpadów plastikowych, a Tomasz Uciński, prezes Krajowej Izby Gospodarki Odpadami, także wyższe płace dla pracowników. – Wprowadzenie proponowanych zmian w ustawie z pewnością będzie skutkowało znacznym wzrostem kosztów odbioru odpadów, co z kolei będzie miało wpływ na wzrost stawki opłat ponoszonych przez mieszkańców – nie mają wątpliwości pracownicy wydziału gospodarki komunalnej Urzędu Miasta Rzeszowa.
TO TYLKO FRAGMENT TEKSTU. CAŁY ARTYKUŁ PRZECZYTASZ W TYGODNIKU GAZETA PRAWNA >>