Przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne mają twardy orzech do zgryzienia. Zostało im zaledwie kilkanaście dni na zaproponowanie opłat za kranówkę i ścieki. Tymczasem nie mają pewności, jakie same poniosą koszty.



Zgodnie z obecnym prawem przedsiębiorstwa przedkładają gminie swoje wnioski o zatwierdzenie taryf za wodę i ścieki na 70 dni przed ich wejściem w życie.
– Co za tym idzie, wnioski na rok 2018 składane są zasadniczo w październiku 2017 r. – wyjaśnia Mateusz Faron, aplikant radcowski z Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy.
Tymczasem do tej pory rząd nie wydał rozporządzenia, które powinno być podstawą określania proponowanych cen za kranówkę.
– To jak gra w ciuciubabkę – przyznaje prof. Bartosz Rakoczy z Kancelarii Radców Prawnych Bartosz Rakoczy i Krzysztof Bukowski.
Jak obecnie przebiega zatwierdzenie taryf za wodę i ścieki / Dziennik Gazeta Prawna
Oni wciąż procedują
Nowe prawo wodne nakłada na przedsiębiorstwa już od początku 2018 r. opłaty za usługi wodne. Pierwszą – stałą – zupełnie nową, dotąd nieistniejącą (pobierana jest za np. maksymalną ilość wody określoną w pozwoleniu). Drugą – zmienną, która jest odpowiednikiem dotychczasowych opłat środowiskowych (pobierana jest np. za faktyczną ilość pobranej wody). Problem polega na tym, że ustawa z 20 lipca 2017 r. – Prawo wodne (Dz.U. z 2017 r. poz. 1566) określa tylko ich maksymalne stawki, zaś jednostkowe obowiązujące od 1 stycznia 2018 r. (które płacić będą firmy) ustalone zostaną przez Radę Ministrów w drodze rozporządzenia.
Ministerstwo Środowiska (MŚ) dopiero przygotowuje jego projekt i się nie spieszy.
Z wypowiedzi Aleksandra Brzózki, rzecznika prasowego MŚ, wynika tyle, że trwają prace legislacyjne nad rozporządzeniem w sprawie stawek opłat za pobór wód i zrzut ścieków „zgodnie z przyjętymi procedurami”. Jeszcze nie było nawet konsultacji wewnątrzresortowych, więc kierownictwo ministerstwa jeszcze go nie przyjęło. Dopiero potem projekt zostanie skierowany do uzgodnień międzyresortowych i społecznych. – Przewiduje się, że trafi do konsultacji w listopadzie – informuje Brzózka.
– Z uwagi na to, że ten akt jest dopiero przygotowywany, w efekcie składając wniosek o zatwierdzenie taryf na rok 2018, przedsiębiorstwa prawdopodobnie nie będą znały rzeczywistych zmian warunków ekonomicznych (ostatecznej wysokości ponoszonych opłat za usługi wodne). Oczywiście pozostają deklaracje składane przez przedstawicieli rządu, że opłaty nie ulegną zmianie, aczkolwiek dotyczy to wyłącznie opłaty zmiennej. Nikt nie wspomina natomiast o tej stałej, która jest zupełnie nowym kosztem dla firm wodociągowych – informuje Faron.
Ustawa mówi tylko o jej maksymalnej granicy. Do końca 2019 r. górne stawki wyniosą 500 zł na dobę za 1 m sześc./s za określony w pozwoleniu wodnoprawnym maksymalny pobór wód podziemnych. Natomiast w przypadku wód powierzchniowych – 250 zł na dobę za 1 m sześc./s.
Dlatego w ocenie ekspertów kalkulacja taryf na rok 2018 jest obecnie niewątpliwie dużym wyzwaniem dla przedsiębiorstw wodociągowo-kanalizacyjnych.
– Odnieść można wrażenie, że ustawodawca nie do końca przemyślał skutki wprowadzania nowych opłat za usługi wodne, a zwłaszcza momentu ich wejścia w życie. Zabrakło rzetelnych konsultacji z branżą, wsłuchania się w jej głos oraz odpowiedniego zgłębienia problemu w aspekcie praktycznym – uważa Faron.
Ryzykowne decyzje
Mimo że firmy nie mają pewności, jakie same w przyszłym roku poniosą koszty świadczonych przez siebie usług, muszą podjąć decyzje i przygotować wnioski z proponowanymi taryfami. Jaką strategię obrały?
– Zakładamy, że opłata zmienna zostanie ustalona na takim samym poziomie, jak jest w tym roku – mówi Krzysztof Baszczak, prezes zarządu Przedsiębiorstwa Wodociągowo-Kanalizacyjnego Górna Odra.
Podobnie w innych gminach.
– Ufamy zapowiedziom rządu, że te stawki nie ulegną zmianie. Nie mamy innego wyboru. Jakieś założenia musieliśmy przyjąć, żeby obliczyć proponowaną taryfę – mówi natomiast Tomasz Wawrzyniak z Gminnego Przedsiębiorstwa Wodociągowo-Kanalizacyjnego w Prażmowie.
A co z opłatami stałymi, które do tej pory nie istniały?
– Tutaj z uwagi na brak rozporządzenia najbardziej racjonalnym podejściem wydaje się przyjęcie do obliczeń stawek maksymalnych podanych w ustawie. To jedyne twarde dane, na jakich mogą oprzeć się przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjne, wyliczając taryfę. Oczywiście w rozporządzeniu ostateczna stawka może okazać się niższa, ale firmy nie mogą narażać się na stratę, jeżeli okazałoby się jednak, że rząd zdecydował się uchwalić te najwyższe z możliwych. Inaczej same musiałyby dopłacić różnicę – tłumaczy prof. Bartosz Rakoczy.
I przypomina, że ustalonych na przyszły rok taryf za wodę i ścieki nie będzie można już zmienić. O tym przesądza m.in. art. 558 nowej ustawy – Prawo wodne. Wynika z niego, że „wprowadzenie opłat za usługi wodne nie może stanowić podstawy do zmiany taryf określonych na rok 2018 oraz rok 2019”.
– Zatwierdzone stawki będą nie do ruszenia. Nawet jeżeli zatem okaże się, że przedsiębiorstwa przeholowały w swoich szacunkach, to nie będą mogły liczyć na zmianę cen za wodę i ścieki. Nawet jeżeli zmiana miałaby być korzysta dla mieszkańców i prowadzić do obniżenia cen za kranówkę – wyjaśnia prof. Rakoczy.