- Cały system podatków i opłat lokalnych wymaga modyfikacji, bo tworzymy i żyjemy w fikcji - mówi w wywiadzie dla DGP dr Jan Golba, prezes Stowarzyszenia Gmin Uzdrowiskowych RP i burmistrz Muszyny.
Przedwczoraj turyści dostali od Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie jasny sygnał: jeżeli przebywacie na wczasach w miejscowości – w tym przypadku w Zakopanem – która ma zanieczyszczone powietrze, to opłaty miejscowej z tytułu „szczególnie korzystnych właściwości klimatycznych” płacić nie musicie. Czy gminy uzdrowiskowe nie mają teraz powodów do obaw?
Zakopane nie jest uzdrowiskiem i pobiera opłatę miejscową, która w dużym stopniu związana jest z klimatem. Opłatę tę można pobierać, jeżeli miejscowość spełnia minimalne warunki krajobrazowe i minimalne warunki klimatyczne. I co warto zaznaczyć, w świetle przepisów te pierwsze spełnia praktycznie każda miejscowość w Polsce. Z kolei opłata uzdrowiskowa jest pobierana z innego tytułu niż klimat i przeznaczana na konkretne cele wymienione w ustawie uzdrowiskowej, a więc na infrastrukturę publiczną typu: parki zdrojowe, pijalnie wód, zieleń itp. Raczej nie spodziewamy się więc lawiny pozwów od niezadowolonych kuracjuszy i turystów.
Dr Jan Golba, prezes Stowarzyszenia Gmin Uzdrowiskowych RP i burmistrz Muszyny / Dziennik Gazeta Prawna
Czyżby zatem medialna wrzawa, że przegrana Zakopanego to zła wiadomość dla wszystkich kurortów, które nie dbają o jakość powietrza, inkasując przy tym opłaty, była przedwczesna?
Nie do końca, bo na wierzch wychodzą problemy, o których gminy uzdrowiskowe mówią od lat, a które były bagatelizowane. Chodzi o powiązanie opłat miejscowych i uzdrowiskowych ze stanem czystości powietrza, który w dodatku jest określany nie lokalnie dla jednej konkretnej miejscowości, tylko najczęściej dla całego województwa. A ma to daleko idące skutki. Jeżeli bowiem, przy ponad 2,5 tys. gmin w Polsce, będziemy oceniać jakość powietrza tylko na podstawie pomiarów dla całej strefy – tak jak czyni to Państwowy Monitoring Powietrza, zarządzany przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska – to okaże się, że stan powietrza jest fatalny w całym kraju.
Ekolodzy i aktywiści akurat podpisaliby się pod tym stwierdzeniem...
Warto jednak zwrócić uwagę, że jakość powietrza nie pogorszyła się dramatycznie w ostatnich latach. Zmieniła się za to metodologia pomiarów. Prawda ta jest jednak niewygodna. Szczególnie dla poprzedniego rządu, którego działania doprowadziły do tego, że obecne dane nie oddają rzeczywistych stężeń niebezpiecznych substancji w powietrzu na poziomie gmin. Faktów tych nie chce też dostrzec nowa władza, która musiałaby teraz ponosić dodatkowe koszty na dokładniejszy monitoring.
Ale problem smogu w gminach istnieje. W końcu nie tylko WSA w Krakowie wskazał ostatnio, że stan powietrza w wielu miejscowościach, które inkasują opłaty, jest daleki od ideału. Swoje wątpliwości miała też Najwyższa Izba Kontroli, a podobnie jak Zakopane, w listopadzie 2015 r. przegrała też Wisła.
Zgadzam się, że powietrze, którym oddychamy, mogłoby być lepsze, zwłaszcza gdyby udało się ograniczyć niską emisję i spalanie paliwa najgorszej jakości w starych kotłach. Pamiętajmy tylko, że takie same wymogi dotyczące jakości powietrza obowiązują wszystkie gminy, nie tylko uzdrowiska czy miejscowości turystyczne. Tu nie ma rozróżnienia, bo w świetle przepisów w żadnej z tych gmin nie można odnotować więcej niż 35 dni, w których to występują znaczące przekroczenia pyłów zawieszonych. Z tego, co podkreślały władze Zakopanego, gmina nie pozostawała głucha na postulaty mieszkańców, aktywistów i ekologów, którzy zwracali uwagę na problem smogu. Podejmowała różne działania, by temu przeciwdziałać.
Jakie widziałby pan więc rozwiązanie?
Chodzi o to, że cały system podatków i opłat lokalnych wymaga modyfikacji, bo tworzymy i żyjemy w fikcji. Turysta czy kuracjusz musi wiedzieć, na co idzie opłata, a opłata nie może być fikcyjnie określona jako klimatyczna. Bo nigdy taka nie była. To ma być normalny podatek turystyczny i opłata uzdrowiskowa. Kiedy wyjeżdżamy do Austrii, Niemiec, Francji, Hiszpanii, Włoch taki podatek płacimy, tyle tylko, że w wyższej wysokości i jest on nazwany jednoznacznie „podatek turystyczny”.