Bakterie grupy coli, paciorkowce kałowe, pałeczki okrężnicy, przekroczone normy manganu czy żelaza – taką wodę serwują nam niektóre wodociągi.
Taki wniosek płynie z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli. Jej inspektorzy wykryli m.in. przypadki dostarczania mieszkańcom (i to aż przez 42 miesiące) wody mętnej o podwyższonych wartościach amoniaku. W innym przypadku przez cztery lata z kranów płynęła ciecz o dwukrotnie wyższej wartości manganu czy pięciokrotnie wyższej zawartości żelaza.
– Naraża to mieszkańców na długotrwałe spożywanie wody o zawartości zanieczyszczeń wyższej od norm. Organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej nie powinny dopuszczać do tak długiego podawania konsumentom wody o parametrach przekraczających dopuszczalne wartości – stanowczo stwierdza NIK.
– Z raportu GIS wynika, że 98 proc. przedsiębiorstw wodociągowych dostarcza wysokiej jakości wodę, spełniającą wszystkie normy wynikające z przepisów. Jedynie w przypadku 2 proc. zdarzały się czasowe odstępstwa i dotyczyło to zazwyczaj mniejszych wodociągów. Wówczas jednak mieszkańcy byli informowani, że wodę należy przegotować przed spożyciem. Wykryte przekroczenia nie zagrażały oczywiście zdrowiu i życiu – uspokaja Dorota Jakuta, prezes Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie.
Zaginione ścieki
NIK wskazuje też, że powiatowi inspektorzy sanitarni w niejednolity sposób sprawowali nadzór nad jakością surowca przeznaczonego do spożycia przez ludzi. Dowolnie interpretowali przepisy prawa np. o częstotliwości i miejscach poboru prób oraz zakresie badań, a także przy postępowaniu po stwierdzeniu pogorszenia jakości wody w miejscach wprowadzania jej do sieci. NIK zarzuca PIS to, że nawet gdy orzekła całkowity brak przydatności płynu do spożycia, nie nakazywała unieruchomienia wodociągu, mimo że tego wymagają przepisy. Jak się tłumaczyła inspekcja? Przykładowo PIS w Olkuszu wyjaśniła, że odbiorcy zostali powiadomieni o braku przydatności wody, zatem nie powinni z niej korzystać.
Okazuje się, że swoich obowiązków nie dopełniają też gminy. Ponad 40 proc. kontrolowanych samorządów nie informowało mieszkańców o jakości surowca w sposób wymagany przepisami prawa. A powinny takie dane podawać m.in. w Biuletynie Informacji Publicznej.
Izba zauważa również, że gminy nie prowadzą ewidencji szamb. Blisko 60 proc. objętych kontrolą samorządów nie badało częstotliwości opróżniania zbiorników, ograniczając się do informowania mieszkańców o obowiązku systematycznego ich oczyszczania. Dane, do których dotarła NIK, są niepokojące. Zdarza się, że ilość kierowanych do oczyszczenia ścieków stanowiła od 12 proc. do 38 proc. ilości dostarczonej wody. Nawet jeżeli jej część została wykorzystana bezpowrotnie (np. na podlewanie), to nadal nie widomo, gdzie podziała się reszta – czy przypadkiem mieszkańcy nie pozbyli się jej na własną rękę, np. spuszczając do rzek czy wylewając do rowów. – Problem polega na tym, że gminy często nie chcą pełnić funkcji policyjnej wobec swoich mieszkańców – tłumaczy Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich RP.
Niezabezpieczone strefy
NIK zarzuca gminom i przedsiębiorstwom wodociągowym niedostateczną ochronę ujęć surowca. Mogą one określać dla nich strefy ochronne: bezpośrednią (teren tuż przy ujęciu) i pośrednią (dotyczy większego obszaru, na którym należy eliminować potencjalny niekorzystny wpływ działalności człowieka – przemysł, produkcję rolniczą – na jakość ujmowanych wód).
Ponad 40 proc. kontrolowanych właścicieli ujęć nie wystąpiło o ustanowienie strefy ochronnej, pomimo przesłanek wskazujących na taką potrzebę. – W ten sposób nie eliminowano wysokiego ryzyka niekorzystnego wpływu zanieczyszczeń na warstwy wodonośne i pogorszenia się jakości ujmowanej cieczy – wskazuje NIK. – Obecnie nie ma takiego obowiązku, dlatego wiążące się ze sporymi kosztami ustanawianie stref ochronnych jest działaniem dodatkowym, realizowanym zapobiegawczo przez przedsiębiorstwa, które mają taką możliwość – wyjaśnia Dorota Jakuta.
Badania jakości wody objętej nadzorem inspektorów sanitarnych wykazały corocznie, w latach 2013–2015, od 113 do 175 przypadków przekroczenia dopuszczalnych parametrów jakości. W pierwszym kwartale 2016 r. stwierdzono 32 takie przypadki w 20 miejscach wprowadzania surowca do sieci wodociągowej