Rada Ministrów rekomenduje oskładkowanie dzieł. O tym, że jest to dobry kierunek, świadczą dodatkowe miliony jakie wpłynęły na konto ZUS po przymusowym opłacaniu składek od umów-zleceń do wysokości płacy minimalnej.
/>
Zakład Ubezpieczeń Społecznych ma powody do zadowolenia. Nie minął jeszcze pełny rok obowiązywania nowych przepisów, a już na jego konto wpłynęły ekstra pieniądze ze składek. To więcej niż pierwotnie planowano. Kiedy rząd Donalda Tuska oskładkowywał zlecenia do wysokości płacy minimalnej, szacowano, że w 2016 r. łączne dodatkowe wpływy z tego tytułu wyniosą 340 mln zł. Ten poziom został już przekroczony już o ponad 50 mln zł. Jeśli obecne tempo wpłat się utrzyma, to kwota dodatkowych składek przekroczy 450 mln zł.
– To konsekwencja zmiany ustawodawstwa i wprowadzenia płacy minimalnej jako podstawy wymiaru składek od takich umów – tłumaczy prof. Gertruda Uścińska, prezes ZUS. Tymczasem związkowcy namawiają rząd, by składki były odprowadzane nie tylko od zleceń do wysokości płacy minimalnej, ale od każdej tego typu umowy. A także od każdego dzieła.
Wielkie liczenie
– W przeciwieństwie do pracodawców od początku mówiliśmy, że sumowanie kolejnych umów będzie problematyczne dla firm. Nasze obawy się potwierdziły. Co więcej nadal niewiele zleceniobiorców podlega takim ubezpieczeniom – uważa Henryk Nakonieczny, przewodniczący zespołu problemowego Rady Dialogu Społecznego, członek Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.
Przy czym dodaje, że Solidarność chce jak najszybszego oskładkowania wszystkich tytułów ubezpieczenia (czyli od realnego poziomu uzyskiwanych dochodów przez zleceniobiorców), a także od umów o dzieło. Co więcej, ma już gotowy projekt w tej sprawie, który wystarczy tylko przyjąć. – Inaczej na starość osoby pracujące na śmieciówkach będą mieć głodowe emerytury – zwraca uwagę Nakonieczny.
Także Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ i członek Rady Nadzorczej ZUS, nie ma wątpliwości, że dane ujawnione przez DGP świadczą o tym, że obowiązujące przepisy i tak trzeba znowelizować. Pwód? Otóż, choć że wpływy ZUS z tytułu ozusowania zleceń są wyższe, niż zakładano, to wciąż ubezpieczonych zleceniobiorców przybywa w zbyt wolnym tempie(szczegóły w infografice).
– Pracodawcy próbują teraz na siłę zatrudniać pracowników na umowy o dzieło. Trzeba szybko z tym skończyć, by wszyscy, bez względu na tytuł wykonywanej pracy mieli takie same prawa, a w przyszłości wyższe emerytury – tłumaczy Taranowska.
Żądania związkowców są na rękę rządowi, który po przeglądzie systemu emerytalnego rekomendował oskładkowanie także umów o dzieło. I nic nie wskazuje na to, by miał się z tego pomysłu wycofać. Podczas wczorajszego spotkania zespołu ubezpieczeń społecznych Rady Dialogu Społecznego reprezentujący stronę rządową wiceminister pracy Marcin Zieleniecki stwierdził, że rekomendacji nie należy postrzegać jak ustawy. Ale zaraz dodał, że jest ona „bardzo ważna, bowiem wyraża stanowisko Rady Ministrów”.
– Obecnie trwają konsultacje społeczne. Na podjęcie ostatecznej decyzji mamy czas do końca grudnia – stwierdził w rozmowie z DGP Zieleniecki.
Jak poinformowała nas szefowa ZUS prof. Gertruda Uścińska, zakład już przygotowuje się do analizy dotyczącej ewentualnych wpływów z dodatkowych źródeł przychodów ze składek. Ale tego, jakie są jej wstępne założenia, nie chce zdradzić. Wiadomo natomiast, że ostatnią taką analizę ZUS zrobił, kiedy poprzedni rząd przygotowywał się do oskładowania zleceń.
Będzie handel
– Pod żadnym pozorem nie zgodzimy się na zwiększenie obciążeń dla małych i średnich przedsiębiorstw – zapowiada Dorota Wolicka, wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Rząd nie może wprowadzać przymusu opłacania składek od wszystkich tytułów ubezpieczeniowych, bo firmy zwyczajnie nie mają na to pieniędzy – dodaje.
Podobnie uważa Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP. – Wprowadzona zmiana zasad opłacania składek od umów-zleceń już spowodowała poważne problemy. Szczególnie u tych przedsiębiorców, którzy mieli podpisane długie kontrakty w ramach zamówień publicznych. Klienci bowiem nie byli skłonni do ich renegocjacji z powodu nowego obowiązku – tłumaczy Łukasz Kozłowski. Jeśli rząd faktycznie wprowadzi oskładkowanie wszystkich tytułów ubezpieczenia łącznie z umowami o dzieło, to taki nadmierny fiskalizm doprowadzi do skutku odwrotnego do zamierzonego. Dojdzie do rozwoju szarej strefy i spowolnienia gospodarczego – dodaje Kozłowski.
Z kolei ekspert ubezpieczeniowy Konfederacji Lewiatan i członek Rady Nadzorczej ZUS Jeremi Mordasewicz mówi wprost, że pracodawcy nie zgodzą się na kolejne zwiększanie kosztów pracy bez otrzymania w zamian od rządu specjalnych ulg.
Z naszych informacji wynika, że przedsiębiorcy oczekują m.in. zmniejszania o połowę wysokości podatku od nieruchomości w przypadku lokali, w których jest prowadzona działalność gospodarcza. Na liście oczekiwań jest także ograniczenie biurokracji, obniżka cen energii oraz nowelizacja ustawy o zamówieniach publicznych.
Przysłowiową kropkę nad i stawia Dorota Wolicka. – Rząd powinien się troszczyć o pracodawców, a nie o związki zawodowe. To ci pierwsi dają zatrudnienie i oferują możliwość pracy. Niestety obecnie premier Szydło realizuje politykę pod dyktando związków zawodowych działających w wielkich zakładach pracy. A to przecież małe firmy decydują o dobrobycie kraju. Bez nich nie będzie wpływów ze składek, a tym samym ZUS nie będzie mieć z czego wypłacać emerytur – komentuje wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.