W przeciwieństwie do pracodawców wolno im zawrzeć kilka umów z tą samą osobą, a składki i tak odprowadzą od najniższej kwoty. Może czas skończyć z tą fikcją i zrównać ich obowiązki.
Artykuł 8 ust. 2a ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych (dalej: ustawa systemowa) jest jednym z najbardziej problematycznych przepisów całej ustawy. Na jego podstawie za pracownika w rozumieniu ustawy uważa się także osobę wykonującą pracę na podstawie umowy cywilnoprawnej (np. umowy-zlecenia lub innej umowy o świadczenie usług albo umowy o dzieło) zawartej z pracodawcą, z którym pozostaje w stosunku pracy, lub jeżeli w ramach takiej umowy wykonuje pracę na rzecz swojego pracodawcy. Ma to ten praktyczny skutek, że przychód z umowy cywilnoprawnej dolicza się do przychodu z etatu, a całość składek zobowiązany jest opłacić pracodawca, niezależnie nawet od tego, że umowa cywilnoprawna została zawarta z zupełnie innym podmiotem. Obecnie jednak, gdy wiele firm zatrudnia w oparciu o umowę-zlecenia, mimo że powinny zawierać z podwładnymi umowę o pracę, można sobie zadać pytanie, dlaczego mechanizm z art. 8 ust. 2a nie jest stosowany do zleceniobiorców.
Proceder już nieopłacalny
Spójrzmy na cel wprowadzenia tego przepisu. Został on dodany do ustawy systemowej w celu zapobieżenia praktykom sztucznego dzielenia wynagrodzenia pracownika, aby odprowadzić mniejsze składki. Polegało to na zawieraniu z własnymi pracownikami umów cywilnoprawnych na większe kwoty, podczas gdy z etatu otrzymywali oni bardzo niskie wynagrodzenia. Niekiedy w cały proces zaangażowany był podmiot trzeci, który co prawda figurował jako strona np. umowy-zlecenia, ale praca i tak świadczona była na rzecz podstawowego pracodawcy. Taki trik był opłacalny, ponieważ obowiązkowo składki odprowadzane były tylko z przychodu ze stosunku pracy. Po dodaniu art. 8 ust. 2a w takich przypadkach cały przychód obowiązkowo podlega oskładkowaniu, niezależnie od tego, na ile umów pracodawca rozłożył wynagrodzenie zatrudnionego. Nie powstaje tu odrębny tytuł ubezpieczeniowy, a jedynie powiększenie podstawy wymiaru składki z etatu.
Trudno o etat
Ustawodawca zakładał jednak, że mimo wszystko firmy chcą zatrudniać pracowników na etat, a zależy im tylko na obniżeniu składek, czemu ten przepis miał przeciwdziałać. Nie przewidział jednak, że wielu przedsiębiorców nie jest w ogóle zainteresowanych podpisywaniem umów o pracę. Niejednokrotnie większość załogi pracuje w oparciu o umowy-zlecenia lub umowy o dzieło (w zależności od branży), a etaty ma jedynie kilka osób. I tu pojawia się problem. Jeśli wykonującego pracę nie łączy z firmą stosunek pracy, to sztuczne dzielenie wynagrodzenia jest ciągle możliwe.
Wystarczy zawrzeć np. kilka umów-zleceń, z których przynajmniej jedna opiewa na kwotę 1850 zł miesięcznie (równowartość minimalnego wynagrodzenia w 2016 r.), w przypadku pozostałych wynagrodzenie może być dowolne. Każda z umów będzie stanowiła odrębny tytuł ubezpieczeniowy. Obowiązkowo składki trzeba będzie odprowadzić tylko od 1850 zł. Wynika to z wprowadzonych od 1 stycznia 2016 r. nowych reguł rozstrzygania zbiegów tytułów ubezpieczeniowych, zgodnie z którymi z pozostałych umów-zleceń składki są dobrowolne, o ile z jednej z nich podstawa oskładkowania wynosi co najmniej kwotę aktualnego minimalnego wynagrodzenia. Nigdzie z przepisów ustawy systemowej nie wynika, aby zlecenia (a tym bardziej umowy o dzieło) zawierane z jednym podmiotem lub gdy praca jest wykonywana na jego rzecz, były oskładkowane łącznie.
Cel zrealizowany połowicznie
Obecne brzmienie art. 8 ust. 2a spełniłoby swoje zadanie, gdyby przepisy prawa pracy były przestrzegane, i tam, gdzie są spełnione cechy stosunku pracy (m.in. istnieje podległość służbowa), firmy rzeczywiście podpisywały umowy o pracę. Umowy cywilnoprawne zaś służyłyby swoim rzeczywistym celom, tj. zawarciu zobowiązań między dwoma równorzędnymi, niezależnymi podmiotami na wykonanie usług lub dóbr. Tymczasem wszyscy tolerują fikcję, jaką jest zawieranie kontraktów cywilnoprawnych w miejsce umów o pracę. Ma to wyraz nie tylko w bierności instytucji państwowych, lecz także w samym ustawodawstwie. Przykładem tego jest chociażby możliwość ubezpieczenia chorobowego i wypłacania zasiłków macierzyńskich zleceniobiorcom. Ustawodawca ma oczywiście świadomość, że nie jest to umowa-zlecenie, tylko umowa o pracę i jedyne źródło utrzymania dla wielu osób, których nie można pozbawić ochrony ubezpieczeniowej. Taka świadomość powinna mu też towarzyszyć przy redagowaniu art. 8 ust. 2a – skoro i tak wiadomo, że w większości przypadków zleceniobiorcy to tak naprawdę pracownicy, może warto zastanowić się, dlaczego na gruncie tego przepisu są traktowani odmiennie.
ⒸⓅ
!Artykuł 8 ust. 2a spełniłby zadanie, gdyby przepisy były przestrzegane, i tam, gdzie są spełnione cechy stosunku pracy, firmy rzeczywiście podpisywały umowy o pracę.
PRZYKŁAD 1
Przychód doliczany...
Pani Anna pracuje na etacie w spółce ABC. Otrzymuje z tego tytułu wynagrodzenie w wysokości 1850 zł. Pozostałe wynagrodzenie (3000 zł) pani Anna otrzymuje na mocy umowy-zlecenia zawartej ze spółką XYZ, która jest tylko formalnym zleceniodawcą. Tak naprawdę pani Anna wykonuje usługi dla spółki ABC.
Po przeprowadzeniu kontroli ZUS stwierdził, że w tej sprawie ma zastosowanie art. 8 ust. 2a ustawy systemowej i nakazał spółce ABC opłacać składki od łącznej kwoty wynagrodzeń z obu umów (1850 zł + 3000 zł).
PRZYKŁAD 2
...i niedoliczany
Pan Marek wykonuje pracę w spółce ABC w oparciu o umowę-zlecenie, z której osiąga miesięczny przychód w wysokości 1850 zł. Zawarł także kolejną umowę-zlecenie ze spółką ABC na kwotę 3000 zł, a następnie ze spółką XYZ na kwotę 1000 zł. Zlecenie wykonywane dla XYZ polegało jednak na wykonywaniu usług na rzecz ABC.
Obowiązkowo składki trzeba odprowadzić tylko od jednej umowy (najkorzystniej – od 1850 zł). Nie ma znaczenia, że wszystkie trzy umowy są wykonywane na rzecz tego samego podmiotu i ma miejsce sztuczne podzielenie wynagrodzenia.
Podstawa prawna
Art. 8 ust. 2a i art. 9 ust. 2c ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 963 ze zm.).