- Nie może być tak, że przewoźnik, jako podmiot dominujący, przerzuca na konsumenta odpowiedzialność za spór, jaki prowadzi ze swoimi pracownikami - mówi w wywiadzie dla DGP Marcin Maciejewski, prawnik z portalu Opoznionysamolot.pl.
- Nie może być tak, że przewoźnik, jako podmiot dominujący, przerzuca na konsumenta odpowiedzialność za spór, jaki prowadzi ze swoimi pracownikami - mówi w wywiadzie dla DGP Marcin Maciejewski, prawnik z portalu Opoznionysamolot.pl.
Do jakich świadczeń wobec pasażera zobowiązany jest przewoźnik w razie odwołania lub opóźnienia lotu?
Obowiązki wobec pasażerów, jakie nakładają przepisy w takich sytuacjach na przewoźników, dotyczą dwóch podstawowych aspektów. Pierwszy to opieka nad pasażerem, do której linia lotnicza jest zobowiązana w przypadku opóźnienia wynoszącego min. dwie godziny lub gdy lot został odwołany. Chodzi o takie świadczenia jak zapewnienie posiłków czy napojów, a jeśli alternatywny rejs odbędzie się dopiero następnego dnia, również zapewnienie noclegu oraz transportu do i z hotelu.
/>
Istotnym elementem jest również to, że w przypadku odwołanego rejsu przewoźnik jest zobowiązany do zaproponowania pasażerowi najszybszego możliwego połączenia alternatywnego. Oznacza to, że pasażer może lecieć linią konkurencyjną. Jednak, jak pokazuje praktyka, przewoźnik, którego lot odwołano, zazwyczaj proponuje lot swoim następnym samolotem, nawet jeśli rejs będzie za trzy dni. Tymczasem jeśli z danego lotniska jest wcześniejszy rejs, ale realizowany przez inną linię lotniczą, to przewoźnik, którego samolot został odwołany, ma obowiązek przebukować bilet na samolot konkurencji.
Drugim aspektem są odszkodowania. W sytuacji gdy lot zostaje odwołany lub samolot dolatuje do portu przeznaczenia z opóźnieniem co najmniej trzygodzinnym, pasażerowi przysługuje odszkodowanie od 250 do 600 euro. Jego wysokość jest uzależniona od dystansu lotu.
A co jeśli opóźnienie jest spowodowane strajkiem pracowników linii lotniczych lub pracowników portu? Obowiązki przewoźników, o których pan wspominał, wynikają z unijnego rozporządzenia nr 261/2004. A motyw 14. preambuły stanowi, że odpowiedzialność odszkodowawcza przewoźników jest wyłączona w przypadku wystąpienia nadzwyczajnych okoliczności, których nie dało się uniknąć pomimo podjęcia wszelkich racjonalnych środków. Wśród przykładów takich nadzwyczajnych okoliczności jest wymieniony strajk.
Zacznijmy od tego, że motyw 14., jak i cała preambuła to wyłącznie wskazówka interpretacyjna. Tak naprawdę przesłanki wyłączenia odpowiedzialności przewoźnika są opisane w art. 5 ust. 3 tego rozporządzenia. Jeśli jednak mówimy o motywie 14., to zacytujmy jego większy fragment. „Zobowiązania przewoźników lotniczych powinny być ograniczone lub ich odpowiedzialność wyłączona w przypadku, gdy zdarzenie jest spowodowane zaistnieniem nadzwyczajnych okoliczności, których nie można było uniknąć, pomimo podjęcia wszelkich racjonalnych środków. Okoliczności te mogą, w szczególności, zaistnieć w przypadku destabilizacji politycznej, warunków meteorologicznych uniemożliwiających dany lot, zagrożenia bezpieczeństwa, nieoczekiwanych wad mogących wpłynąć na bezpieczeństwo lotu oraz strajków mających wpływ na działalność przewoźnika”. Tak więc, jeśli w tym przepisie jest mowa o strajku mającym wpływ na działalność przewoźnika, to będzie to np. strajk pracowników lotniska czy kontrolerów lotu. Jeżeli bowiem ustawodawca miałby zamiar wyłączyć wszelkie strajki, to nie dodawałby zwrotu „mający wpływ na działalność przewoźnika”. Strajki pracowników, czy to pilotów, czy stewardes, to wyłącznie problem pracodawcy. Nie jest to przesłanka zewnętrzna, jak inne wymienione w tym motywie, takie jak warunki meteorologiczne czy akty terroru. Chodzi więc o takie strajki, które mają wpływ na działalność linii lotniczej, a którym owa linia nie może zapobiec przy podjęciu jakichkolwiek racjonalnych środków. A tutaj mamy po prostu kwestię sporów ze związkami zawodowymi.
Czyli odpowiedzialność odszkodowawcza przewoźnika zależy od tego, czy strajkują jego pracownicy, czy nie?
Tak. I np. Air France uznaje roszczenia klientów domagających się odszkodowań na skutek strajku swoich pracowników.
Ale już polityka np. Lufthansy jest odmienna.
Tak. I niektóre orzeczenia polskich sądów zapadają na korzyść przewoźnika. Jednak dominująca większość spraw, które prowadzimy, kończy się pozytywnie dla klientów. Obecnie jesteśmy na etapie wypracowywania jednolitego orzecznictwa, pewnie przy udziale Sądu Najwyższego.
Były orzeczenia niemieckiego sądu, z których wynika, że nie można wymagać od przewoźnika zagrożonego strajkiem, że ma spełniać wszystkie żądania pracowników, tylko dlatego żeby uniknąć ewentualnych przerwy w pracy i w konsekwencji konieczności wypłaty odszkodowań dla pasażerów. Dlatego każdorazowo trzeba badać to, czy przewoźnik zrobił wszystko, co mógł, by strajku uniknąć. Jeśli tak, to jego odpowiedzialność jest wyłączona.
To właśnie orzeczenie Trybunału Federalnego w Karlsruhe spowodowało całe zamieszanie z Lufthansą. Tymczasem fakt, że przewoźnik nie odpowiada wobec pasażerów za opóźnione lub odwołane loty, powoduje, iż jego motywacja do osiągnięcia porozumienia ze strajkującymi pracownikami nie jest odpowiednia. A przez spór przewoźnika ze swoimi własnymi pracownikami tracą klienci. Tracą czas, zdrowie, cierpią na tym ich biznesy lub ogranicza się im wypoczynek, a przy tym nie mogą liczyć na żadną rekompensatę od przewoźnika.
Czyli nie można przenosić negatywnych skutków kłopotów, jakie ma przewoźnik, na konsumentów.
Absolutnie. W motywie pierwszym preambuły do rozporządzenia jasno jest wskazane, jaki cel ma przyświecać prawodawcy. Ma ono przede wszystkim chronić konsumenta. Nie może być tak, że przewoźnik, jako podmiot dominujący, przerzuca na konsumenta odpowiedzialność za spór, jaki prowadzi ze swoimi pracownikami.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama