Brak znajomości prawa i błędna jego interpretacja są w e-handlu powszechne. Sprzedawcy nie znają przepisów, więc uparcie stosują niedozwolone klauzule.
Brak znajomości prawa i błędna jego interpretacja są w e-handlu powszechne. Sprzedawcy nie znają przepisów, więc uparcie stosują niedozwolone klauzule.
Ponad 300 sklepów internetowych zgłosiło się do konkursu wiedzy na temat prawa obowiązującego w e-commerce. Do końca składającego się z 31 pytań testu dotarło 60, a tylko 12 wykazało się wyczerpującą wiedzą. Wyniki badania przeprowadzonego przez serwis Abuzywni.pl, do których dotarł „DGP”, nie pozostawiają wątpliwości – brak znajomości prawa i błędna jego interpretacja są w e-handlu powszechne. W efekcie sklepy łamią prawa klientów.
/>
Jedno z pytań brzmiało: „W przypadku odstąpienia przez klienta od umowy sprzedaży w jakim terminie sklep internetowy powinien zwrócić mu pieniądze za zamówienie?”. Prawidłowo, czyli że ten termin wynosi 14 dni od dnia odstąpienia od umowy, odpowiedział zaledwie co trzeci sprzedawca.
„Wskaż, jaki jest najdłuższy termin realizacji zamówienia od daty złożenia zamówienia przez klienta” – na to pytanie poprawnie (30 dni kalendarzowych) odpowiedziało 40 proc. firm. Połowa sprzedawców upierała się, że zawsze mają prawo dołączać do zamówionego towaru ulotki i gadżety, a trzy czwarte – że sklep ma prawo nie zrealizować zamówienia, jeśli sytuacja, która nie pozwala na wykonanie zamówienia, wynikła z przyczyn niezależnych od sklepu.
– Z jednej strony nie ma się co dziwić niewiedzy sklepów, gdyż regulacje związane z handlem elektronicznym znajdują się w kilku aktach prawnych, często odnoszących się do tego typu zagadnień w sposób pośredni, mocno zawoalowany – ocenia Michał Kraus z agencji Empathy Internet Software Mouse, jednego z współautorów badania. – Co więcej, wydaje się, że większość tych przepisów została stworzona w oderwaniu od praktycznych aspektów e-commerce, czyniąc je nieżyciowymi – dodaje.
Niemniej prawo, choćby i ułomne, jest obowiązujące, a za wprowadzanie klientów w błąd grożą e-przedsiębiorcom kary. Zamieszczenie w regulaminie klauzul niedozwolonych może zostać uznane za praktykę naruszającą zbiorowe interesy konsumentów, co wiąże się z ryzykiem kary pieniężnej w wysokości do 10 proc. przychodu firmy za poprzedni rok. A skoro e-sklepy nie znają prawa, to takie klauzule pojawiają się powszechnie. Analiza przeprowadzona na zlecenie UOKiK wykazała, że występują one w regulaminach co trzeciego e-sklepu. – Obecnie w rejestrze UOKiK jest blisko 2,7 tys. takich zakazanych klauzul i codziennie przybywają nowe. Duzi przedsiębiorcy zatrudniają prawników, którzy pomagają im dostosowywać się do prawa, mali robią to na czuja – opowiada Rafał Bugajski z serwisu KlauzuleNiedozwolone.pl, który pomaga przedsiębiorcom sprawdzać, jak w ich dziedzinie działalności zmienia się wykaz klauzul. Z badania przeprowadzonego przez serwis na przełomie września i października (przyjrzano się regulaminom tysiąca e-sklepów) wynika, że niektóre błędy powtarzają się. – Sprzedawcy upierają się, że sądem właściwym do rozpatrywania sporów jest sąd właściwy do zarejestrowania siedziby sklepu, czy zastrzegają sobie, że możliwe są błędy w opisach produktów – wymienia Bugajski. A że konsumenci też nie mają wiedzy o swoich prawach, ufają wadliwym regulaminom i są przez to pokrzywdzeni. Nieznajomość prawa szkodzi. I klientom, i sklepom.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama