Jak ustalił Dziennik Gazeta Prawna, obecnie takich sędziów jest 68. Otrzymali oni zgodę od ministra sprawiedliwości na dalsze orzekanie, mimo że ustawa wymaga w tej sprawie głosu KRS.

Zarówno minister Adam Bodnar, jak i jego następca Waldemar Żurek kwestionują legalność procedury z udziałem KRS, uznając, że jej wypowiedź nie jest konieczna. Wpisuje się to w szerszą politykę podważania legalności rady, szczególnie w kontekście nieuznawania nominacji sędziowskich dokonanych przy udziale tej instytucji. Orzeczenia takich sędziów są kwestionowane, a Ministerstwo Sprawiedliwości dąży do przeprowadzenia powszechnej weryfikacji blisko 3 tys. osób, które uzyskały nominacje po 2017 r. Przy czym po wyborach prezydenckich stało się to mało realne.

Spór o KRS i ważność wyroków w polskich sądach

Sprawa neosędziów budzi ogromne kontrowersje zarówno w środowisku prawniczym, jak i wśród obywateli. Pojawia się obawa, że status takiego sędziego może być zakwestionowany, a wraz z nim ważność wydanego orzeczenia. Niektórzy pełnomocnicy wykorzystują sporny status jako argument w walce na sali sądowej, powołując się na nielegalność KRS oraz orzeczenia europejskich trybunałów.

Dopuszczenie do orzekania sędziów, którzy ukończyli 65. rok życia, bez ustawowej zgody KRS wpisuje się w ten sam scenariusz. Grozi to kwestionowaniem orzeczeń przez pełnomocników, którzy będą podnosić, że sędziowie bezprawnie zasiadają na sali sądowej. Sytuacja jest nawet poważniejsza niż w wypadku „neosędziów”, ponieważ dalsze orzekanie z woli ministra nie ma swojego oparcia w żadnej ustawie.

Kryzys praworządności a zaufanie obywateli do wymiaru sprawiedliwości

Ta historia pokazuje, że kryzys w wymiarze sprawiedliwości ciągle się pogłębia. A emocje i chęć postawienia na swoim za wszelką cenę wykraczają daleko poza racjonalną ocenę rzeczywistych zysków i strat. W zapalczywości, którą zrodził spór o praworządność, obywatel został pominięty. Ważniejsze jest, która ze ścierających się stron postawi na swoim. Podsądny staje się drugorzędny lub traktowany jest jako „mityczny obywatel”, którego prawa są zagrożone przez naruszenie ogólnych norm konstytucyjnych i wszelkie działania prowadzone są w jego interesie, chociaż tak naprawdę mogą one obrócić się przeciwko niemu.

Nie mam najmniejszych wątpliwości, że osoba stająca przed sądem nie powinna mieć żadnych obaw co do legalności składu sędziowskiego i trwałości swojego wyroku. Jeżeli tak nie jest, podważa to strukturalnie zaufanie do sądu. Tym bardziej że sami sędziowie ignorują te ryzyka. Brną, wspólnie z politykami, w ten destrukcyjny konflikt, nie zważając na konsekwencje. Chyba dotarliśmy do momentu, gdy najważniejsze jest już tylko, aby postawić na swoim. ©℗