Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną zwolnionego ze służby funkcjonariusza Straży Granicznej, który próbował podważyć prawidłowość wydanego rozkazu personalnego.
Powodem sporu było wydarzenie z października 2014 r. Około trzeciej rano patrol policji zatrzymał do kontroli samochód osobowy poruszający się pod prąd na drodze jednokierunkowej. Okazało się, że kierowcą jest funkcjonariusz Straży Granicznej. Ponieważ dało się od niego wyczuć silną woń alkoholu, zabrano go na posterunek i przebadano alcotestem. Pierwsze badanie wykazało 0,98 mg/l, a drugie 0,94 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu. W czasie pobytu na posterunku pogranicznik próbował uciec, ale bezskutecznie. Przewieziono go do szpitala, gdzie pobrano mu krew do badań. Wynik nie pozostawiał wątpliwości. Pierwsze badanie wykazało 2,08 promila alkoholu we krwi, a drugie 1,84 promila.
Mimo takich wyników funkcjonariusz nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Twierdził, że nie pamięta, co się z nim działo feralnej nocy, bo wcześniej wziął leki. Badania chemiczno-toksykologiczne nie potwierdziły jednak tej linii obrony. W jego krwi nie stwierdzono obecności leków z grupy pochodnych benzodiazepiny.
Z uwagi na wątpliwości dotyczące stanu poczytalności skarżącego prokuratura, która przejęła sprawę, powołała biegłych psychiatrów. Stwierdzili oni, iż pogranicznik nie jest ani chory psychicznie, ani upośledzony umysłowo, a w czasie popełniania zarzucanego mu czynu miał pełną zdolność rozumienia jego znaczenia i pokierowania swoim postępowaniem.
Przełożeni nie mieli wątpliwości, że mężczyzna, któremu postawiono zarzut popełnienia przestępstwa z art. 178a par. 1 kodeksu karnego, nie może pozostać w służbie. Organ szczegółowo uzasadnił swoją decyzję o zwolnieniu go ze służby.
Podkreślił, że funkcjonariusz, który dopuszcza się popełnienia czynu o znamionach przestępstwa, traci tzw. przymiot nieposzlakowanej opinii. Pozostawanie przez niego w służbie w sytuacji oczywistości popełnienia przez niego czynu o znamionach przestępstwa narusza ważny interes służby. Co więcej, taka sytuacja wpływa demoralizująco na pozostałe osoby. Może też być powodem powstania negatywnego wizerunku formacji w odbiorze społecznym, co przekłada się na utratę zaufania do organów państwa.
Zwolniony ze służby funkcjonariusz odwołał się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Zarzucał komendantowi m.in. niewyjaśnienie okoliczności sprawy i pominięcie ważnych dowodów. Podnosił, że nie uwzględniono tego, że pełnił służbę jeszcze przez dwa lata po zatrzymaniu.
Sędziowie nie dali wiary zapewnieniom skarżącego, że nadal może wykonywać obowiązki w tej formacji. W czasie postępowania wyjaśniającego okazało się, że przez dwa lata po przyłapaniu go na jeździe na podwójnym gazie przebywał albo na zwolnieniu lekarskim, albo na zaległym urlopie. Tym samym WSA w Warszawie uznał, że odwołanie nie zasługuje na uwzględnienie.
Zainteresowany złożył kasację do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który ją oddalił.

ORZECZNICTWO

Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 9 maja 2019 r. (sygn. akt I OSK 2755/17).