Lekki uszczerbek na zdrowiu
W sprawie chodziło o spowodowanie lekkiego uszczerbku na zdrowiu (art. 157 kodeksu karnego). Taki zarzut usłyszał właściciel psa, który wydostał się z posesji i skoczył na przypadkowego przechodnia, w efekcie czego mężczyzna został powalony na ziemię. Broniąc się, próbował przytrzymać pysk psa, który znalazł się tuż nad jego twarzą. W efekcie tych zdarzeń mężczyzna został pogryziony.
Sąd I instancji nie miał wątpliwości co do winy właściciela zwierzęcia. Ten jednak nie zgodził się z rozstrzygnięciem zapadłym w I instancji i złożył apelację. Jego argumenty nie przekonały jednak SO w Piotrkowie Trybunalskim, który apelację oddalił.
Kiedy właściciel psa poniesie odpowiedzialność?
Skazany próbował przekonywać, że poszkodowany swoją reakcją na postępowanie psa przyczynił się do powstania obrażeń. Wskazywał, że mężczyzna źle zinterpretował zachowanie zwierzęcia jako agresywne, podczas gdy zamiary czworonoga były przyjacielskie. Piotrkowski sąd uznał jednak, że nawet gdyby przyjąć, że pies rzucił się na pokrzywdzonego bez zamiaru wyrządzenia mu krzywdy, to pamiętać należy, że w dalszej części zdarzenia zwierzę od razu przemieściło się nad leżącego już człowieka i umieściło pysk w bezpośredniej bliskości jego twarzy. Tak więc należało stwierdzić, że doznane przez mężczyznę obrażenia pozostawały w bezpośrednim związku przyczynowym z zachowaniem zwierzęcia, w odniesieniu do którego właściciel nie dochował niezbędnych środków ostrożności. Dopuścił bowiem do tego, że nieprowokowany pies w sposób nagły i gwałtowny powalił inną osobę na ziemię, a następnie znalazł się nad nią z pyskiem przywierającym do jego twarzy. „Nie ma żadnych dowodów, by przyjąć, że zachowanie psa było wywołane obciążającym pokrzywdzonego, nieodpowiedzialnym lub nierozważnym zachowaniem” – podkreślił sąd II instancji. I dodał, że nie sposób też w kategoriach nieusprawiedliwionego okolicznościami przyczynienia się do powstania obrażeń traktować takie, a nie inne reakcje obronne pokrzywdzonego. Został on bowiem powalony z znienacka przez ogromnego psa, którego charakteru i usposobienia nie znał, a którego gabaryty i wygląd dawały podstawy do oceny, iż ten nagły, gwałtowny skok nosi cechy bezpośredniego, realnego i bardzo poważnego zagrożenia jego życia i zdrowia. „Przy takich uwarunkowaniach nie sposób pokrzywdzonemu stawiać zarzutu, że opisywana przez niego próba oddalenia, jawiącego się jako realne, niebezpieczeństwa zaciśnięcia szczęk psa na jego ciele (w szczególności na wrażliwych częściach twarzy bądź szyi) była zachowaniem nieprzemyślanym, nadmiernym, lekkomyślnym, czy nieostrożnym” – uznał SO w Piotrkowie Trybunalskim. Jego zdaniem pokrzywdzony znalazł się w sytuacji nagłego, wyjątkowego i niemożliwego do wcześniejszego rozpoznania stanu zaskoczenia i zagrożenia, w związku z którym nie dysponował ani czasem, ani warunkami do wszechstronnego rozważenia swojego położenia i „podjęcia tak idealnej reakcji, której oczekiwać można byłoby jedynie od największych psich znawców i behawiorystów, umiejących w każdych warunkach już na przysłowiowy pierwszy rzut oka właściwie ocenić intencje psiego zachowania”.
Orzecznictwo
Wyrok Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim z 20 sierpnia 2025 r., sygn. akt IV Ka 491/25