Pozew o odszkodowanie złożył właściciel niewielkiego mieszańca o imieniu Pchełka. Podczas jednego ze spacerów został on zaatakowany przez innego czworonoga. Był to pies w typie bernardyna, wabiący się Berta. W efekcie tego zdarzenia mniejsze zwierzę trafiło do kliniki weterynaryjnej, gdzie przeszło kilkugodzinną operację, a następnie założono mu liczne szwy.
Bezpłatny urlop i pomniejszone wynagrodzenie
Rany jednak trudno się goiły, rodzaj i zakres obrażeń doznanych przez Pchełkę wymagał ze strony właściciela sprawowania ciągłej opieki. W związku z tym mężczyzna udał się na czterodniowy urlop bezpłatny, w efekcie czego otrzymał wynagrodzenie pomniejszone o niemal 2 tys. zł. Następnie wykorzystał cały przysługujący mu w danym roku urlop wypoczynkowy, co wiązało się dla niego z koniecznością odwołania planów wakacyjnych. Łączny koszt leczenia Pchełki wyniósł nieco ponad 5 tys. zł.
Właścicielka Berty została uznana przez sąd karny za winną popełnienia wykroczenia. Polegało ono na tym, że nie zachowała należytych środków ostrożności przy trzymaniu swojego pupila, w wyniku czego podczas mijania się na drodze, nie mając założonego kagańca, pogryzł on innego psa (Pchełkę).
Po tych wydarzeniach właściciel mieszańca wezwał właścicielkę Berty do zapłaty nieco ponad 13 tys. zł, a następnie złożył pozew do sądu, w którym domagał się zasądzenia takiej właśnie kwoty.
SR w Płońsku uznał, że powództwo zasługiwało na uwzględnienie w części. W pierwszej kolejności przypominał treść art. 415 kodeksu cywilnego. Przepis ten stanowi, że kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia. Z kolei z art. 431 k.c. wynika, że kto zwierzę chowa, obowiązany jest do naprawienia wyrządzonej przez nie szkody. I to niezależnie od tego, czy było ono pod jego nadzorem, czy też zabłąkało się lub uciekło. Inaczej będzie tylko wtedy, gdy ani właściciel, ani osoba, za którą ponosi on odpowiedzialność, nie ponoszą winy. Tym samym – uznał SR – to powód powinien wykazać, że poniósł szkodę w wyniku działania zwierzęcia, za które odpowiada druga strona, zaś po stronie opiekuna zwierzęcia ciąży obowiązek wykazania braku jego winy w nadzorze nad tym zwierzęciem.
SR w Płońsku doszedł do wniosku, że w tej konkretnej sprawie pozwana nie wykazała, że nie ponosi winy za atak jej zwierzęcia na mniejszego czworonoga. Jak zauważył sąd, kobieta do czasu incydentu posiadała Bertę bardzo krótko. Była przy tym świadoma, że zanim ją przygarnęła, zwierzę było prawdopodobnie ofiarą przemocy. Nie mogła zatem być pewna, jakiego zachowania może się spodziewać po swoim pupilu.
Co więcej, podkreślił sąd, właścicielka powinna orientować się, że skoro ma pod opieką dużego psa, to może on – mimo osłabienia organizmu – wyrządzić krzywdę mniejszym stworzeniom. „W ramach należytej staranności jej obowiązkiem było zatem szczególnie zadbać o to, by pies nie mógł odbiec dalej w momentach, w których pojawiają się czynniki, które mogą wywołać odruch agresji ze strony psa” – czytamy w uzasadnieniu wyroku. SR dodał, że do takich czynników z całą pewnością należy mniejszy, agresywny pies (tuż przed atakiem Pchełka obszczekiwała Bertę). Płoński sąd doszedł do wniosku, że skoro czworonożny pupil pozwanej był zaniedbany, miał za sobą trudną przeszłość, a jednocześnie był zdolny fizycznie do zrobienia krzywdy, to zasadne było także noszenie przez niego kagańca podczas spacerów.
W momencie ataku Berta pozostawała na smyczy. Była to jednak smycz rozwijana, co umożliwiło psu zaatakowanie Pchełki. Sąd uznał więc, że „na podstawie doświadczenia życiowego można zakwestionować dobór przez pozwaną rodzaju smyczy dla tego typu zwierzęcia”.
Biorąc pod uwagę wszystkie te okoliczności, SR doszedł do wniosku, że pozwana nie zachowała należytej staranności w opiece nad psem i można było jej przypisać winę za zdarzenie będące podstawą pozwu. Dlatego też zasądził od niej na rzecz powoda odszkodowanie odpowiadające kosztom leczenia Pchełki oraz dochodowi utraconemu przez jej opiekuna z uwagi na wzięcie urlopu bezpłatnego.
Nienależne odszkodowanie
SR w Płońsku nie znalazł za to podstawy prawnej dla żądania przez powoda zapłaty kwoty odpowiadającej wynagrodzeniu, które otrzymywał za okres swojego urlopu wypoczynkowego, który przeznaczył na opiekę nad zwierzęciem. Mężczyzna argumentował, że odszkodowanie to miało stanowić dla niego dodatkową rekompensatę w związku z tym, że przeznaczając urlop wypoczynkowy na pielęgnację Pchełki, utracił możliwość wykorzystania tego okresu zgodnie z przeznaczeniem – tj. na wypoczynek.
Sąd zauważył, że polskie prawo przewiduje zadośćuczynienie za zmarnowany urlop. „Jest to jednak roszczenie przysługujące w stosunku do organizatora albo dostawcy usług turystycznych, za poniesione krzywdy, których turysta doznał w wyniku niewykonania lub nienależytego wykonania usług turystycznych objętych imprezą turystyczną” – podkreślił sąd. Podstawę takiego roszczenia stanowią przepisy ustawy o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 2211), jednak w tej konkretnej sprawie ta podstawa prawna nie mogła znaleźć zastosowania.
Orzecznictwo
Wyrok Sądu Rejonowego w Płońsku z 2 czerwca 2025 r., sygn. akt I C 254/23