W tym roku będzie jasne, ile szkodliwej substancji wciąż zalega w naszych domach. Problem w tym, że ludzi nie stać na wymianę elewacji czy dachów. Dlatego czyszczenie kraju – zdaniem ekologów – potrwa do 2084 r.
Ile azbestu wykorzystano w Polsce – tego nikt do końca nie wie. Według różnych szacunków jest to od 4 do ponad 14 mln ton. Przykładowo, władze Szczecina oceniają, że na terenie miasta znajduje się od 1955 do 2384 ton wyrobów azbestowych (głównie w postaci płyt dachowych i izolacyjnych). Lublin w 2012 r. doliczył się u siebie ok. 5,8 tys. ton tej substancji. Rzeszów szacuje, że całkowite oczyszczenie miasta będzie kosztować ok. 3 mln zł, zaś Jelenia Góra wydatki w okresie 2013–2032 wylicza na 9 mln zł.
Wkrótce o ilości zalegającego azbestu powinniśmy wiedzieć więcej. W rozmowie z nami Ministerstwo Gospodarki (MG) deklaruje, że informacje powinny być jeszcze w tym roku. – Wspieranie opracowywania gminnych, powiatowych i wojewódzkich programów usuwania wyrobów zawierających azbest jest przewidziane do 2015 r. i zakłada się, że wtedy zostanie zakończony proces inwentaryzacji wyrobów azbestowych – zapowiada resort.
Problem w tym, że inwentaryzacja miała zakończyć się już trzy lata temu (dane ze wszystkich gmin i województw miały już być wprowadzone do tzw. Bazy Azbestowej). Zdaniem ministerstwa problemem nie jest brak funduszy na usuwanie szkodliwych wyrobów (te pochodzą z budżetów wojewódzkich funduszy ochrony środowiska, programu szwajcarskiego czy środków własnych samorządów). – Główną przyczyną wciąż powolnego tempa usuwania wyrobów zawierających azbest wydaje się brak środków finansowych posiadanych przez osoby fizyczne, przeznaczanych na zakup nowych pokryć dachowych – przyznaje MG.
Rządowy Program Oczyszczania Kraju z Azbestu prowadzony będzie do 2032 r. Jak sprawdziliśmy, jego dotychczasowe efekty nie są zbyt imponujące. W latach 2002–2013 na specjalnych składowiskach zdeponowano niecałe 1,6 mln ton odpadów azbestowych. To oznacza, że w najlepszym przypadku zostało nam do zebrania jeszcze ok. 2,4 mln ton, a w najgorszym scenariuszu – ok. 12,4 mln ton. Resort gospodarki wskazuje jednak, że ilość zbieranych odpadów wzrasta (np. 103 tys. ton w 2011 r. i 146 tys. ton w 2013 r.). – Proces inwentaryzacji trwa cały czas i będzie również przedmiotem dofinansowania dla jednostek samorządu terytorialnego w ramach Konkursu ofert 2015 r. – dodaje Ministerstwo Gospodarki.
Zdaniem ekologów jeśli tempo prac się nie zwiększy, usuwanie tego materiału – zamiast do 2032 r. – może potrwać ponad pół wieku dłużej (do 2084 r.). Ale nie dość, że samo zbieranie wyrobów zagrażających zdrowiu mieszkańców jest problematyczne, to jeszcze sam proces inwentaryzacji sprawia spore kłopoty. W Bazie Azbestowej prowadzonej przez resort gospodarki wciąż brakuje danych z ok. 20 proc. gmin (wszyskich jest 2478). A nawet w przypadkach, gdy samorząd te dane wprowadził, nie ma gwarancji, że zrobił to we właściwy sposób. – Nie mamy pewności co do rzetelności przeprowadzonych przez samorządy inwentaryzacji. Aż 91 proc. gmin już ją zrobiło, ale w przypadku 1236 z nich dane są niekompletne i słabej jakości, czasem w oparciu tylko o deklaracje niewielkiej części mieszkańców – wskazuje Agnieszka Plich z Federacji Zielonych GAJA, koordynator „Kampanii antyazbestowej”.
Nasza rozmówczyni zwraca też uwagę na pozytywne zjawiska. Jak chociażby to, że coraz więcej gmin w ogóle zaczyna coś robić w kwestii usuwania włóknistego surowca. – Już 68 proc. gmin angażuje pieniądze na usuwanie azbestu, z czego 1440 robi to ze środków zewnętrznych, a 214 ze środków własnych. Natomiast w 2008 r. tylko 5 proc. finansowało te przedsięwzięcia. Przełom nastąpił w 2010 r., gdy Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska uruchomił środki na jego usuwanie. Wówczas ten odsetek wzrósł do ponad 30 proc. – opowiada Agnieszka Plich.
Pierwsze wzmianki o tym, jak groźny dla zdrowia jest azbest, pojawiły się już na początku ubiegłego wieku. Regularne wdychanie pyłu azbestowego może przyczynić się m.in. do powstania nowotworów. Mimo to do tej pory w Polsce niemal w każdej gminie można natrafić na wyroby zawierające szkodliwe grupy mineralne – najczęściej w elewacjach, ścianach starych budynków czy płytach dachowych. W Radomiu ok. 98 proc. masy wszystkich wyrobów je zawierających to płyty azbestowo-cementowe: faliste i płaskie, stanowiące pokrycia dachowe. Pozostałe 2 proc. to rury i złącza azbestowo-cementowe wykorzystywane m.in. w instalacjach wodociągowo-kanalizacyjnych i jako zsypy w blokach.
Mimo udowodnionej szkodliwości azbest zawdzięcza karierę swoim wyjątkowym właściwościom, takim jak dźwiękochłonność oraz łatwość łączenia się z innymi materiałami, np. tworzywami sztucznymi czy cementem. Dziś po prostu płacimy zdrowiem za tanie budownictwo.

1 570 333,73 tyle ton azbestu zostało zdeponowanych na specjalnych składowiskach w latach 2002–2013

492 wł./m 3 takie jest średnie stężenie włókien azbestu w powietrzu w Polsce. Stężenia do 1000 wł./m 3 uznawane są za bezpieczne

63 proc. zgodnie z planami rządu taka część azbestu (ponad 9 mln ton) ma być wyeliminowana z gospodarki do 2022 r. Reszta do 2032 r.