19 proc. ogółu mieszkań w Polsce bez centralnego ogrzewania, 9 proc. bez łazienki – wynika z raportu GUS za 2013 rok.
Z danych Eurostatu z kolei wyłania się obraz Polski jako kraju z jednymi z najgorszych warunków mieszkaniowych w Europie. Statystyczny Polak ma bowiem do dyspozycji jeden pokój. Jest to wynik zdecydowanie poniżej średniej wśród państw UE. Żeby dorównać do przeciętnej, powinniśmy wybudować 7,5 miliona mieszkań.
- Średnia liczba mieszkań oddawanych do użytkowania w ostatniej dekadzie wynosi niespełna 140 tysięcy lokali rocznie. Dojście do europejskiego standardu mieszkaniowego zajęłoby w tym tempie 54 lata – stwierdza Bartosz Turek, analityk rynku nieruchomości. W przeliczeniu na metry kwadratowe – na jednego Polaka przypada ich 26. Duńczyk czy Austriak mają do dyspozycji ponad 50. Dodatkowo wiele do życzenia pozostawia także stan polskich lokali. Prawie 1,5 miliona wymaga pilnego generalnego remontu.
- Przeciekający dach, zawilgocone, pokryte grzybem ściany i podłogi to problem, z którym boryka się 3,9 miliona Polaków – mówi Bartosz Turek.
Z analiz Lion’s Banku wynika również, że aż 45 proc. Polaków mieszka w za małych lokalach. Dla porównania: średnia unijna to 17 proc. zmagających się z tego typu problemem.
- Pod tym względem gorzej niż w Polsce jest tylko w Rumunii i na Węgrzech – wskazuje Bartosz Turek.
Jednak o zmianę tego stanu – tak w praktyce, jak i statystycznie - może nie być łatwo. Sposób badania stosowany przez Eurostat jest bowiem wyjątkowo restrykcyjny.
"Standardy stosowane obecnie przez europejski urząd zakładają bowiem, że każda kawalerka - o ile jest zamieszkana - jest za mała. Eurostat uważa, że nawet singiel powinien mieć oddzielny pokój dzienny i sypialnię, a rodzina z trójką dzieci może wymagać nawet 5 oddzielnych pokoi. W polskich realiach trudno będzie do takiego standardu szybko dojść, bo przeciętna miesięczna pensja netto mieszkańca dużego miasta starcza na zakup około pół metra kwadratowego mieszkania” – czytamy w informacji Lion’s Banku.
Jak podkreślają analitycy, statystyki te potwierdzają, że próżne są nadzieje na zniknięcie z wielkomiejskiego krajobrazu wielkopłytowych blokowisk. Te wciąż stanowią trzon zasobów mieszkaniowych nad Wisłą. Dane GUS sugerują bowiem, że nawet co trzecie mieszkanie w Polsce może znajdować się właśnie w betonowym bloku.
Komentarz eksperta
Witold Masionek, prawnik w kancelarii Pasieka Derlikowski Brzozowska i Partnerzy
Już z samej Konstytucji RP, a dokładnie z art. 75 ust.1, wynika, że władze publiczne są zobowiązane do prowadzenia polityki sprzyjającej "zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli, a w szczególności przeciwdziałaniu bezdomności, wspieraniu rozwoju budownictwa socjalnego oraz popierania działania obywateli zmierzającego do uzyskania własnego mieszkania". Zgodnie z orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego przytoczony artykuł Konstytucji RP co prawda nie jest źródłem praw podmiotowych ani roszczeń, ale bez wątpienia określa on obowiązki władz publicznych.
Niestety ustawodawca na poziomie stanowienia prawa w formie ustaw w znacznym stopniu skomplikował procedurę budowlaną, utrudniając tym samym skutecznie życie zarówno deweloperom, jak i konsumentom. Deweloperzy, rozumiejąc prawa rynku, decydują się na obniżanie standardów i kubatury nawet nowych mieszkań, aby szybciej odnotować zysk z inwestycji. Jak wskazują statystyki, wielu Polaków cały czas zamieszkuje w warunkach urągających ludzkiej godności. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. Przede wszystkim - wysoka cena wybudowania lokali, co później przekłada się na wysoki koszt najmu. Kolejną przyczyną są niejasne regulacje prawne i brak jednoznacznej odpowiedzialności za mieszkalnictwo. Zgodnie z art. 4 ustawy z dnia 10 lipca 2001 r. o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego (Dz. U. z 2005 r. Nr 31, poz. 266 ze zm.) tworzenie warunków do zaspokajania potrzeb mieszkaniowych wspólnoty samorządowej należy do zadań własnych gminy. Gmina, na zasadach i w wypadkach przewidzianych w ustawie, zapewnia lokale socjalne i lokale zamienne, a także zaspokaja potrzeby mieszkaniowe gospodarstw o niskich dochodach. Jednostki samorządu terytorialnego dysponują jednak zazwyczaj skromnym budżetem, a co za tym idzie coraz więcej osób, które trafiają do takich lokali zastępczych, narzeka na ich opłakany stan i przeludnienie. Istotnie mogłaby pomóc reforma systemu budownictwa społecznego w Polsce, która od kilku lat co pewien czas się pojawia, jednak ostatecznie do żadnych wiążących decyzji i działań nie dochodzi.