Po chudych latach deweloperzy zamierzają pozyskiwać kapitał potrzebny na inwestycje poprzez emisję akcji
ikona lupy />
Zmiany kursów spółek mieszkaniowych z GPW na tle indeksu WIG-Deweloperzy w 2015 r. / Dziennik Gazeta Prawna
Najbliżej debiutu jest Atal, który w 2014 r. sprzedał niemal 1,1 tys. lokali. – O ile warunki rynkowe będą sprzyjające oraz Komisja Nadzoru Finansowego zatwierdzi nasz prospekt, prawdopodobne jest przeprowadzenie oferty publicznej w drugim kwartale 2015 r. – zapowiada Zbigniew Juroszek, prezes Atalu. Nie ujawnia, ile spółka chciałaby pozyskać z emisji akcji. Środki chce wykorzystać na finansowanie inwestycji i nowe grunty.
Debiut na GPW w drugiej połowie roku planuje też Lokum Deweloper. Firma na przyspieszenie rozwoju chce pozyskać kilkadziesiąt milionów złotych. Obecnie działa we Wrocławiu i okolicach, ale zarząd myśli też o innych regionach. – Aktywnie poszukujemy atrakcyjnych gruntów pod inwestycje w dużych miastach, ze szczególnym uwzględnieniem rynku krakowskiego i warszawskiego – mówi Bartosz Kuźniar, prezes Lokum Deweloper. Od rozpoczęcia działalności w 2004 r. spółka sprzedała ponad 2 tys. lokali.
O wejściu na warszawski parkiet myśli też i2 Development, który we Wrocławiu buduje obecnie ok. 679 lokali, a bank ziemi firmy pozwala na budowę kolejnych 1,2 tys. W 2014 r. skonsolidowane przychody spółki przekroczyły 70 mln zł. Wiceprezes Marcin Misztal szacuje, że w najbliższych latach firma potrzebowałaby na rozwój ok. 100 mln zł.
– Rozważamy różne opcje pozyskania pieniędzy. Przyglądamy się sytuacji na rynku akcji. Jeśli zdecydowalibyśmy się na IPO, to prawdopodobnie mogłoby do niego dojść w końcu tego roku – zapowiada w rozmowie z DGP.
Z kolei bydgoski Mobi-Inwest w III kw. planuje debiut na alternatywnym rynku akcji. W perspektywie dwóch lat firma nie wyklucza przejścia na GPW. W niedalekiej przyszłości debiut na głównym rynku przewiduje też Wawel Service, który pozyskał właśnie 11 mln zł z emisji obligacji. Do tej pory firma sprzedała ponad 3 tys. mieszkań w Krakowie i Warszawie.
Plany giełdowe deweloperów mieszkaniowych na tle poprzednich lat wyglądają jak prawdziwa klęska urodzaju. W 2014 r. na GPW nie pojawiła się żadna nowa spółka z tego segmentu, a w latach 2011–2013 po jednej w każdym roku. I to mimo że od kilku lat sprzedaż mieszkań mocno rośnie i w ubiegłym roku w największych aglomeracjach pobiła historyczny rekord ponad 43 tys. sprzedanych lokali.
Zdaniem analityków plany przyszłych debiutantów będzie wspierać lepsze od oczekiwań zachowanie rynku. – Sytuacja w sektorze mieszkaniowym nie jest zła. W tym i przyszłym roku spodziewam się dalszych niewielkich wzrostów sprzedaży – ocenia Maciej Wewiórski z DM BOŚ. Także Piotr Zybała z DM mBanku oczekuje, że tegoroczna sprzedaż mieszkań powinna być równie dobra jak w 2014 r. Co do 2016 r. decydująca będzie głównie sytuacja na rynku pracy i wysokość stóp procentowych, których rekordowo niski poziom napędza teraz popyt na nowe lokale.
Poza utrzymaniem wysokiej sprzedaży ofertom sprzyjać powinna tegoroczna poprawa notowań małych i średnich spółek, wśród których licznie reprezentowani są właśnie deweloperzy. Specjalista DM BOŚ liczy, że to uruchomi napływy kapitału m.in. do funduszy inwestycyjnych, które wtedy łaskawszym okiem powinny spojrzeć na debiutantów. Już pojawiły się sygnały, że nie są to oczekiwania bezpodstawne, bo w lutym fundusze małych i średnich spółek pozyskały ponad 70 mln zł. Ich indeksy od początku roku zyskały po 7–10 proc. Zarządzający funduszami sukcesu deweloperów nie chcą jednak z góry przesądzać.
– Kluczem do sukcesu będą jakość firmy, jej historyczne wyniki i perspektywy niezależnie od branży – tłumaczy Ryszard Rusak z Union Investment TFI.
Analitycy nieoficjalnie wskazują, że trudne negocjacje z inwestorami o cenie akcji czekają przede wszystkim tych deweloperów, którzy w wynikach za poprzednie lata pokażą duże wzrosty i wysokie rentowności, jak np. Atal. Marża brutto na sprzedaży tej spółki po trzech kwartałach 2014 r. wyniosła bardzo dobre 32,9 proc. – Takie spółki zwykle mają wysokie oczekiwania co do wyceny papierów, podczas gdy dla inwestorów liczy się przyszłość i możliwość utrzymania wysokich wskaźników finansowych – mówi analityk jednego z domów maklerskich.
Powodzenie wszystkich ofert będzie przede wszystkim zależeć od cen. Zdaniem Macieja Wewiórskiego potencjalni debiutanci będą musieli zaproponować inwestorom w wycenie papierów dyskonto rzędu kilkunastu-kilkudziesięciu procent wobec już notowanych firm.