Dotyczy to budynków, które w latach 90. zostały sprzedane razem z mieszkańcami. Przy czym samorządy mają ponieść tylko część kosztów.
/>
Posłowie chcą jeszcze w tej kadencji Sejmu uchwalić ustawę, która zagwarantuje wsparcie finansowe samorządom decydującym się na zakup byłych lokali zakładowych od ich aktualnych, prywatnych właścicieli. Już jest gotowy projekt nowelizacji ustawy z 8 grudnia 2006 r. o finansowym wsparciu tworzenia lokali socjalnych mieszkań chronionych, noclegowni i domów dla bezdomnych (Dz.U. nr 251, poz. 1844 ze zm.).
Dokument został przygotowany przez specjalnie powołaną podkomisję do prac nad poselskim projektem ustawy o zmianie niektórych ustaw dotyczących przekształceń własnościowych nieruchomości (druk nr 2134). Po roku pracy odrzucono zaproponowane przez SLD uwłaszczenie, zastępując je dobrowolnym wykupem sprywatyzowanych budynków zakładowych przez samorządy.
Pieniądze mają pochodzić z Funduszu Dopłat Banku Gospodarstwa Krajowego. Przy czym posłowie podkreślają, że wykupione przez gminę mieszkania zakładowe nie będą musiały powiększać zasobów istniejących lokali socjalnych lub mieszkań chronionych. Co jest bardzo istotne, gdyż w przeciwnym razie gminy automatycznie musiałyby znaleźć we własnych budżetach pieniądze na ich utrzymanie w przyszłości. Projekt ma poparcie Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju.
– Czekamy tylko na posiedzenie połączonych komisji infrastruktury oraz samorządu terytorialnego i polityki regionalnej, które mają inicjatywę ustawodawczą. Ponieważ rozwiązania przez nas przygotowane nie są kontrowersyjne, czasu na ich uchwalenie jest wystarczająco dużo – przekonuje Arkadiusz Litwiński, poseł PO, przewodniczący podkomisji. – Wystarczą dwa posiedzenia Sejmu, żeby ustawa została uchwalona. W październiku może więc trafić do podpisu prezydenta – dodaje.
Ciemna liczba
Rząd i posłowie, próbując rozwiązać problem dawnych mieszkań zakładowych, wzorowali się na Zabrzu. Właśnie to miasto jako pierwsze – i jak do tej pory jedyne – zdecydowało się na wykup sprywatyzowanych budynków zakładowych.
– W pierwszej kolejności nabyliśmy tysiąc mieszkań znajdujących się w 83 zabytkowych budynkach wzniesionych z charakterystycznej czerwonej cegły, familioków. Właściciel nie chciał sprzedać wszystkich budynków i teraz te, które zostały w jego gestii, popadają w ruinę. Obecnie w każdym z tych budynków są wspólnoty mieszkańców, które dobrze sobie radzą z zarządzaniem obiektami – wyjaśnia Stanisław Błaszkiewicz, prezes Zarządu Budynków Mieszkaniowych TBS w Zabrzu.
– W drugim etapie odkupiliśmy dawne mieszkania zakładowe znajdujące się w wieżowcach należących do Huty Zabrze. Obecnie jesteśmy właścicielami tych lokali jako spółka, a osoby w nich zamieszkujące są lokatorami – dodaje.
Podkreśla, że w takim przedsięwzięciu najważniejszą sprawą jest znalezienie pieniędzy na wykup nieruchomości po cenach wolnorynkowych.
I tu pojawia się problem. Gdyż na razie nie wiadomo, jakie będą koszty rozwiązania problemu lokatorów sprzedanych z mieszkaniami zakładowymi. Powód? W Polsce nikt nie wie, ile jest takich lokali.
– To poważna kwestia społeczna – potwierdza poseł Litwiński. – Właśnie z tego powodu zdecydowaliśmy się na przekazanie tej sprawy samorządom, które bez problemów mogą ocenić wielkość zasobów na swoim terenie – argumentuje.
Gminy są ostrożne
Samorządowcy mają jednak wątpliwości. – Trudno sobie wyobrazić sytuację, żeby gminy musiały przejmować od obecnych właścicieli dawne mieszkania zakładowe. O takim rozwiązaniu możemy mówić wyłącznie w przypadku pełnej dobrowolności. To właściciele mieszkań powinni decydować o tym, czy chcą sprzedać nieruchomość. Także samorządy muszą znać zasady dofinansowania do zakupu przez budżet państwa – zauważa Andrzej Poprawki, dyrektor Związku Miast Polskich.
– Oczywiście gminy mogą decydować się na skorzystanie z takiego rozwiązania ze względów społecznych – dodaje.
Samorządcom nie podoba się także propozycja, aby dofinansowanie z Funduszu Dopłat wynosiło 50 proc. kosztów inwestycji. Resztę kwoty gmina będzie musiała dołożyć ze swoich środków.
– Jeśli posłom uda się uchwalić ustawę w tej kadencji, to i tak z tego rozwiązania mogłyby skorzystać gminy zamożne, które najczęściej już na własną rękę rozwiązały problem byłych mieszkań zakładowych. Natomiast tam, gdzie jest nadal ten problem, nikt z powodu braków własnych środków nie zdecyduje się na wykup już sprywatyzowanych lokali – zauważa dr Ferdynand Morski, dyrektor Śląskiego Związku Gmin i Powiatów.