Za mało mieszkań, za wysokie czynsze. W Nowym Jorku od dawna istnieje mieszkaniowy problem, ale wydaje się, że tak źle jak teraz, jeszcze nigdy nie było. Zaangażował się w to sam burmistrz miasta Michael Bloomberg, który rozpoczął promowanie mikro-apartamentów.

Nowy projekt ma na celu stworzenie jak największej ilości mieszkań, na jak najmniejszej powierzchni. Podpisany przez Bloomberga dokument oznacza, że w jednej z najpopularniejszych metropolii na świecie powstanie szereg apartamentów, które będą miały mniej niż...30 metrów kwadratowych.

Mieszkanka mają powstać w dzielnicy Kips Bay na Manhattanie. Mają mieć między 26 a 28 metrów kwadratowych, w tym łazienkę i kuchnię.

"Taki jest trend na świecie i u nas. Chcemy zapewnić mieszkańcom jak największy komfort, ale jednocześnie musimy pamiętać o tym, że apartamenty nie mogą być drogie. To odpowiada idealnemu stylowi życia w Nowym Jorku" - podkreślił Bloomberg.

Jak wynika z ostatnich badań w amerykańskiej metropolii jest 1,8 mln gospodarstw domowych składających się z jednej lub dwóch osób. Mieszkania są jednak znacznie większe, niż w ogóle potrzebne. Czynsze natomiast są gigantyczne, dlatego ludzie sami poszukują coraz mniejszych apartamentów.

Kawalerka w domu bez portiera kosztowała w maju na Manhattanie ok. 2243 dolarów miesięcznie.