Projektowany obowiązek zapewnienia przyłączy do ładowania e-aut na wszystkich miejscach postojowych w garażach jest nieracjonalny i podniesie koszty inwestycji – alarmują deweloperzy. Mogą odczuć to nabywcy mieszkań
Zgodnie z projektem rozporządzenia ministra energii w sprawie sposobu ustalania mocy przyłączeniowej dla stanowisk postojowych w budynkach mieszkaniowych deweloperzy musieliby zapewnić moc przyłączeniową dla aut elektrycznych na wszystkich miejscach postojowych w garażach nowo powstających bloków. Wskazują na koszty takiego rozwiązania i ich zdaniem nieracjonalność planowanego przepisu, bo przecież nie będzie tak, że od razu wszyscy przesiądą się na auta elektryczne, a ustawa o elektromobilności (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 1124 ze zm.), wymaga stopniowego zwiększania liczby punktów ładowania.
Wprowadzenie w życie nowego wymogu oznaczałoby, że projektując i budując bloki mieszkalne, deweloperzy będą musieli zapewnić moc przyłączeniową pozwalającą wyposażyć je w punkty ładowania o mocy min. 3,7 kW. Rozporządzenie ministra miałoby wejść w życie w ciągu 14 dni od dnia ogłoszenia. Inwestorzy, którzy złożyli wniosek o wydanie pozwolenia na budowę po 1 stycznia 2019 r., a przed dniem wejścia w życie rozporządzenia, musieliby się dostosować do jego wymagań od 1 stycznia 2021 r.

7,5 mln zł dodatkowych kosztów na blok

Przemysław Dziąg, radca prawny Polskiego Związku Firm Deweloperskich (PZFD), wskazuje, że według szacunków jego organizacji dodatkowy koszt przyłączy do sieci jednego miejsca postojowego to ok. 35–40 tys. zł. Koszt budowy samego miejsca postojowego w garażu to przeszło 80 tys. zł, co daje kwotę ponad 110 tys. zł. – To oznacza, że znowu istotnie wzrosną koszty wykonawstwa takich miejsc, które obecnie i tak przekraczają kilkukrotnie cenę, za jaką takie miejsca są sprzedawane. Często jest również tak, że miejsca postojowe nabywane są dopiero w jakimś okresie po zakupie mieszkania albo w ogóle pozostają niesprzedane. Nie wszystkie schodzą równolegle z mieszkaniami, stąd też koszty poniesione na ich budowę już teraz nie zwracają się ani szybko, ani w całości – zaznacza w rozmowie z DGP. Podkreśla też, że koszt dalszego utrzymania mocy przyłączeniowej i samych przyłączy spadnie w dalszej perspektywie na wspólnoty, a obciążenie to może nawet podwoić koszty energii, jakie ponosi wspólnota.
W skali całej inwestycji z 200 mieszkaniami i 200 miejscami postojowymi ten dodatkowy koszt wyniesie według PZFD 7,5 mln zł, podczas gdy branża już teraz boryka się ze wzrostem kosztów wykonawstwa. „Oczywiste jest, że zwiększone koszty realizacji inwestycji przełożą się na wzrost cen mieszkań” – wskazuje organizacja w swojej opinii do projektu ministra energii.

Przyłącza potrzebne dla elektromobilności

Żeby ktoś mógł ładować auto na swój koszt w garażu bloku, w którym mieszka, musi mieć do tego zapewnioną infrastrukturę przez dewelopera. – Koszty generują okablowanie kanałowe i zapewnienie minimalnej mocy 3,7 kW, które umożliwią właścicielowi mieszkania zamontowanie ładowarki. Oczywiście to są dodatkowe wydatki i na etapie projektowania, i na etapie budowy, ale muszą one zostać podjęte, jeśli chcemy, żeby elektromobilność się rozwijała i żeby te budynki mieszkalne były w pełni funkcjonalne za 5–10 lat. Zależność jest prosta: nowe mieszkania kupują ludzie, którzy będą zapewne kupować też nowe samochody, a w perspektywie kilku lat będą to prawdopodobnie samochody elektryczne – mówi Maciej Mazur, prezes Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych. – Apelujemy do deweloperów, żeby pamiętali o tym obowiązku, bo projekt rozporządzenia obejmuje nawet budynki, które pozwolenie na budowę uzyskały po 1 stycznia 2019 r., żeby później nie było płaczu, że coś zostało niezrealizowane. Też ubolewam nad tym, że tak powoli wchodzą w życie rozporządzenia, że zaraz będziemy mieli rok potencjalnego działania prawa wstecz – zaznacza Mazur.
Wyjaśnia, że gdy deweloper zapewni moc przyłączeniową dla miejsca postojowego, dalej użytkownik e-auta „ma już łatwo”. – Musi zamontować ładowarkę i płaci za prąd, korzystając z oddzielnego licznika – wskazuje. Przewiduje, że producenci aut elektrycznych sami będą wyposażali auta w ładowarki typu wallbox, żeby zapewnić klientom możliwość ładowania w domu. Ekspert zaznacza też, że już 80 proc. rynku to ładowanie domowe. Według informacji GreenWay Polska cena ładowarki domowej typu wallbox o mocy od 3,6 do 22 kW (1–3 fazy) wynosi w zależności od produktu i kraju pochodzenia 4–5 tys. zł.
Także Krzysztof Bolesta, wiceprezes Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych, uważa, że konieczne jest zapewnienie odpowiedniego okablowania pod ładowarki przez deweloperów dla wszystkich miejsc postojowych. – Chodzi w tym o to, żeby infrastruktura była gotowa na przyrost liczby samochodów elektrycznych, bo później byłoby dosyć trudno dostosowywać te miejsca parkingowe, gdy okaże się, że samochodów elektrycznych faktycznie przybywa – tłumaczy Bolesta.
Etap legislacyjny
Projekt rozporządzenia w konsultacjach
Jazda na prąd / DGP