Duży popyt na mieszkania pozwala branży śrubować marże.
Spółki budujące mieszkania w największych aglomeracjach – Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu, Trójmieście i Łodzi – sprzedały w I półroczu tego roku 36,4 tys. lokali. Jak wylicza firma doradcza Reas, monitorująca rynek pierwotny, to wynik o 24 proc. lepszy niż przed rokiem. Rekordowo wysoki popyt, także na droższe lokale, pozwala branży na zwiększanie oczekiwań cenowych. Do podnoszenia stawek zachęcają też rosnące ceny ziemi.
Według Reas średni poziom opłat za nowe mieszkania jest już niemal taki, jak na początku 2009 r., czyli tuż po wybuchu kryzysu finansowego, gdy zaczął się trwający kilka lat spadek wartości lokali.
– Wprowadzane podwyżki deweloperzy wykorzystują na razie do podnoszenia własnych marż – wskazuje Katarzyna Kuniewicz z Reas.
Zwiększanie zarobku jest możliwe, bo koszty firm – poza ziemią – mocno nie rosną. Z raportów deweloperów, których akcje są notowane na giełdzie, i z badań Narodowego Banku Polskiego wynika, że marże na działalności wynoszą teraz średnio 20 proc. Ale spółki notowane na GPW na najlepszych projektach potrafią przekroczyć poziom 30 proc. Specjaliści uważają, że w przyszłym roku nie będzie już tak dobrze i firmy będą musiały się liczyć z koniecznością uszczuplenia zysków. Będą też musiały konkurować o wykonawców z infrastrukturalnymi projektami budowlanymi finansowanymi z udziałem środków unijnych.
Druga połowa roku wciąż jednak powinna im sprzyjać. Ta sezonowość dała o sobie znać w poprzednich latach – II półrocze było zwykle lepsze pod względem sprzedaży niż pierwsza połowa roku. Kolejny czynnik to niskie stopy procentowe, które wciąż napędzają zarówno zakupy na własne potrzeby, jak i inwestycyjne.
Rynkowi kredytowemu powinno również pomóc pojawienie się kilkudziesięciu milionów złotych dopłat z rządowego programu Mieszkanie dla Młodych (to przełoży się na kilkaset milionów złotych kredytów). Taki jest plan Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa, które chce zmienić obecnie stosowany mechanizm, tak aby do chętnych trafiały wszystkie dostępne w MdM pieniądze. Teraz wnioski o wsparcie nie są przyjmowane po wykorzystaniu 95 proc. środków dostępnych w danym roku.
– Wiele wskazuje na to, że rynek idzie na lepszy wynik sprzedaży niż w rekordowym roku 2016 – ocenia Katarzyna Kuniewicz. Prognoza Reas na 2017 r. mówi na razie o sprzedaży na poziomie 72 tys. lokali. W ubiegłym roku w największych aglomeracjach nabywców znalazło prawie 62 tys. nowych mieszkań.
Nie wiadomo jednak, ile z zawieranych w tym roku umów ostatecznie zakończy się sprzedażą. Niepewnością obarczone są coraz popularniejsze płatne rezerwacje lokali dla tych klientów, którzy chcą skorzystać z pieniędzy MdM przypadających na 2018 r. Oni wnioski o kredyt ze wsparciem będą mogli składać dopiero w styczniu. Przy spodziewanym dużym popycie na rządowe wsparcie jest ryzyko, że część klientów deweloperów nie dostanie dofinansowania i może być zmuszona do rezygnacji z zakupu mieszkania. Nie wiadomo też, czy po zmianach limitów cen, które jeszcze nastąpią, lokal będzie nadal spełniał warunki MdM.
– Ryzyko oczywiście jest, ale tu duże znaczenie będzie miała psychologia. Jeśli ktoś czeka kilka miesięcy na to jedno, wybrane mieszkanie, to raczej zrobi wszystko, aby je kupić nawet bez dopłaty, niż z niego zrezygnuje – mówi przedstawiciel dewelopera, który chętnie rezerwuje do 2018 r. lokale pod MdM.
Do dyspozycji na przyszły rok zostało w MdM 381 mln zł. Przy ok. 26 tys. zł średniej dopłaty te pieniądze powinny wystarczyć na wsparcie zakupu ok. 15 tys. mieszkań lub domów. Rządowy program dotyczy jednak zarówno rynku pierwotnego, jak i wtórnego.
100 tys. mieszkań w dużych miastach deweloperzy mogą zacząć budować w 2017 r.
8,1–5,18 tys. zł przedział cen w ofercie deweloperów w II kw. Najdrożej było w stolicy, najtaniej w Łodzi
6,3 tys. mieszkań na sprzedaż mieli deweloperzy w końcu czerwca. To 13 proc. Oferty