Dzięki Kekemeke zamiast zbierać pieczątki, by dostać darmową kawę, wystarczy włączyć aplikację
Zaczęło się od portfela jednego z twórców firmy Adama Zajdzika. Konkretnie chodziło o wymianę starego, grubego modelu na cieńszy. Problem polegał jednak na tym, że wersja slim – choć poręczna – mieściła właściwie tylko prawo jazdy i kartę płatniczą. To oznaczało, że właściciel – regularny konsument kawy i lunchów na mieście – nagle nie miał gdzie przechowywać papierowych kart, na których dotąd zbierał pieczątki, by po zgromadzeniu odpowiedniej ich liczby móc skorzystać z gratisów bądź rabatów.
Pomysł na stworzenie aplikacji, która wszystkie te blankiety przechowywałaby w telefonie komórkowym, padła podczas przerwy na dymka w pracy (dzisiaj założyciele Kekemeke już nie palą). Adam Zajdzik (lat 34) pracował podówczas razem z Tomaszem Bucholcem (lat 43) w serwisie Gazeta.pl. Obydwaj mieli za sobą doświadczenia w firmach związanych z internetem – ten pierwszy pracował wcześniej w o2 i Gadu-Gadu, drugi w Wirtualnej Polsce. Zajdzikowi, który w Gazeta.pl był szefem działu mobilnego wydało się naturalne, żeby zawartość kart z pieczątkami przenieść na telefony komórkowe. – W końcu telefon zawsze ma się przy sobie, poza tym z każdym rokiem zwiększa się odsetek Polaków dysponujących smartfonem – mówi.
Zasada działania Kekemeke jest prosta. Aplikacja jest w stanie za pomocą geolokalizacji sama zidentyfikować lokal, w którym aktualnie się znajdujemy. Po dokonaniu zamówienia użytkownik sam deklaruje w aplikacji, że dokonał zakupu, a pracownik potwierdza ten fakt wbiciem znanego tylko sobie PIN-u. Usługa ma charakter abonamentowy, a jej koszt dla biznesu waha się od 129 zł do 799 zł miesięcznie. Przy czym firmy mogą wykorzystywać Kekemeke do innych zadań, np. wysyłania klientom informacji reklamowej lub zbierania opinii o jakości obsługi przez pracowników (aplikacja poznaje ich po unikatowym PIN).
Bucholc i Zajdzik wpadli na pomysł aplikacji dwa lata temu; w pracach nad nią pomagał im od początku Łukasz Rozbicki, którego traktują jak trzeciego założyciela (w środowisku start-upów mówi się: „foundera”). Zanim zabrali się do jej wykonania, postanowili przeprowadzić rozeznanie w terenie. Przy okazji odwiedzin lokali rozmawiali z menedżerami, pracownikami i klientami. I tak wyklarowały się oczekiwania odnośnie do apki. – Każda z grup kładła nacisk na coś innego. Menedżerowie chcieli, żeby była bezpieczna. Klienci nie życzyli sobie logowania, zakładania kont itd. Pracownicy prosili, by nie wymagała od nich więcej niż pięciu sekund zaangażowania – opowiada Bucholc.
Efektem badań empirycznych jest też nazwa aplikacji. – Próbowaliśmy wielu wariantów. Wchodziliśmy do pomieszczenia, mówiliśmy jakieś słowo, a po godzinie wracaliśmy. Rzadko które było zapamiętywane – śmieje się Bucholc. „Kekemeke” – słowo używane w różnych kontekstach przez jedną z koleżanek założycieli – okazało się najłatwiejsze do zapamiętywania.
Kojarzyło się z kawą i Afryką, więc pasowało idealnie do aplikacji takiej jak ta, którą chcieli stworzyć.
W rozwój firmy Sellup, która stoi za Kekemeke, zainwestowały trzy fundusze inwestycyjne – Protos VC, Point Nine Capital i Hedgehog Fund. Aplikacja powstawała w błyskawicznym tempie i pierwszy biznes zakupił dostęp do niej już w listopadzie 2013 r., w pół roku od rozpoczęcia prac. Dzisiaj w aplikacji dostępnych jest już 350 punktów i co miesiąc dochodzi 50 kolejnych. Firma deklaruje, że osób zbierających kupony jest w tej chwili 50 tys. Nad bezpieczeństwem całości czuwa dział antyfraudowy uzbrojony w algorytmy wychwytujące nietypowe transakcje. W przypadku podejrzanej sytuacji wystarczy telefon do odpowiedniego sprzedawcy.
Jak zapewniają twórcy, chociaż pracują jeszcze nad biznesową stroną przedsięwzięcia i umocnieniem pozycji w Polsce, to już szykują się do zagranicznej ekspansji. Czasu nie jest wiele, bowiem trend do przenoszenia programów lojalnościowych na komórki ma globalny wymiar. W Niemczech silną pozycję, budowaną od czterech lat, ma podobna aplikacja 10stamps. Magazyn „Fast Company” w 2013 r. za jedną z najbardziej innowacyjnych firm uznał z kolei Perka, czyli amerykański pomysł na budowanie lojalności klienta w przestrzeni mobilnej.