Polska szykuje się do odparcia nadchodzącego kryzysu. Ministerstwo Finansów wskazało na umiarkowany wariant wzrostu naszej gospodarki. Mniejsze firmy muszą się liczyć z tym, że kryzys będzie dla nich bardziej bolesny. Dlatego muszą się przygotować na trudne czasy.
Założenie przez resort finansów 2,5 proc. wzrostu na rok 2012 oznacza dla wielkich korporacji weryfikację dynamiki wzrostu przychodów i zysków, przegląd zatrudnienia, ograniczenie planów inwestycyjnych. Mniejsze firmy muszą się liczyć z tym, że kryzys będzie dla nich bardziej bolesny.

Sposoby na kłopoty

Sektor MSP musi dokładnie zdiagnozować sytuację na rynkach, na których działa, jak wyglądać będzie popyt, kondycja odbiorców, możliwości eksportu. Przedsiębiorcy powinni dotrzeć do analiz i prognoz przygotowanych przez ich środowisko branżowe, tj. regionalne i branżowe izby gospodarcze, przez organizacje ogólnokrajowe oraz raportów resortu gospodarki.
Następnym krokiem powinien być audyt kosztowy i osobowy we własnej firmie. Na podstawie prognoz przedsiębiorca jest w stanie oszacować, czy i w jakim zakresie jego obecne zasoby maszynowe i kadrowe przystają do spodziewanej zmiany sytuacji na rynku. Przedsiębiorca powinien wziąć pod uwagę: zmniejszenie parku maszynowego (ograniczenie leasingu), ograniczenie zatrudnienia (przejście z umów etatowych na czasowe lub w niepełnym wymiarze czasu), co pozwoli zmniejszyć koszty stałe.
Kolejnym posunięciem powinien być przegląd umów z kontrahentami – dostawcami oraz odbiorcami. Pierwszych należy poinformować o planowanym zmniejszeniu zapotrzebowania na surowce i półprodukty, drugich zweryfikować pod kątem ich przyszłej zdolności płatniczej.
W grę wchodzi też analiza pod względem kosztowym umów wynajmu lub dzierżawy powierzchni produkcyjnej i magazynowej, kosztów marketingu i dystrybucji, wydatków na transport, energię i inne usługi.

Jak przestawić produkcję?

Kluczem do przetrwania spowolnienia gospodarczego dla małych firm jest wzmożona aktywność, tj. poszukiwanie nowych odbiorców. Nowi klienci często oznaczają zmianę profilu produkcji, co oznacza dostosowanie linii do nowej produkcji, zakup nowego oprzyrządowania, know-how, czasami zatrudnienia pracowników lub doszkolenie dotychczasowej kadry. Poza tym w grę wchodzi znalezienie tańszych źródeł dostaw materiałów, surowców i półproduktów (np. za granicą).
Kryzys nie powinien prowokować do przesadzonych reakcji oszczędnościowych. Zatem nie jest wskazane wyzbywanie się parku maszynowego po cenie złomu, definitywne zamykanie nierentownych do tej pory kontraktów, rezygnacja z usług sprawdzonych już dostawców ani pozbywanie się doświadczonej kadry. Długość i skalę kryzysu trudno przewidzieć i po jakimś czasie możemy mieć kłopoty z odzyskaniem zdolności produkcyjnej. Na przykład amerykańskie koncerny samochodowe w czasie kryzysu z 2008 r. pozbyły się prawie 1/3 siły roboczej, a tymczasem już 18 miesięcy później popyt na auta na tyle wzrósł (m.in. dzięki państwowym dotacjom dla kupujących), że miały on poważne kłopoty ze zwiększeniem skali produkcji z powodu braku rąk do pracy.
Każda firma i jej menedżerowie potrafią znaleźć sposoby na takie działanie, które zoptymalizuje koszty i zapewni przychody, mimo spadku koniunktury. Im mniejsza firma, tym tych trików kosztowych może być więcej. Część przedsiębiorstw, szukając oszczędności, zastanawia się, które z procesów realizować samodzielnie, ponieważ są krytyczne z punktu widzenia biznesu, a które można oddać w outsourcing. Ze strony dostawców usług wyraźnie widoczna jest natomiast próba dopasowania oferty do odchudzonych budżetów klientów.