Wysokość nowej opłaty, jaką banki będą co roku wnosić na rzecz Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, nie powinna budzić kontrowersji w sektorze bankowym. Zgodnie z opublikowanym niedawno projektem nowej ustawy o BFG (pisaliśmy o nim we wtorek) do istniejącej już stałej opłaty i „podatku bankowego”, nad którym toczą się prace w Sejmie, dojdzie jeszcze opłata na uporządkowaną likwidację.
Podobnie jak dwie poprzednie, nowa opłata może wynieść maksymalnie 0,2 proc. stawki bazowej, która wynosi 12,5-krotność kwoty kapitału wymaganego od banków przez nadzór. W odniesieniu do banków komercyjnych obecnie przekładałoby się to na maksymalnie 5 mld zł opłat na rzecz BFG rocznie.
– Wysokość nowej opłaty jest do zaakceptowania. Korzystnym rozwiązaniem jest to, że będzie ona uwzględniana w kosztach uzyskania przychodów – tłumaczy Mariusz Zygierewicz, ekspert Związku Banków Polskich.
Analitycy zwracają jednak uwagę, że nowa opłata będzie kolejnym czynnikiem negatywnie wpływającym na wyniki sektora bankowego. – Gdyby obie nowe opłaty na rzecz BFG obowiązywały w maksymalnej wysokości już dziś, obniżyłyby zyski banków o więcej niż jedną piątą – szacuje Dariusz Górski, analityk w DM BZ WBK. – A do tego dochodzi spadek dochodów prowizyjnych związanych z obniżką opłat kartowych, spadek wpływów odsetkowych w związku z obniżkami stóp procentowych i rosnąca konkurencja.
Równocześnie bankowcy zgłaszają zastrzeżenia do planowanej likwidacji działającego w BFG funduszu pomocowego. Istnieje możliwość udzielania z tego funduszu preferencyjnych, nisko oprocentowanych pożyczek dla banków, które znalazły się w kłopotach, oraz dla instytucji przejmujących banki na krawędzi upadłości. W ciągu 15 lat funkcjonowania BFG udzielił z niego bankom komercyjnym pożyczek o wartości przekraczającej 3,4 mld zł. W ostatnich latach fundusz pomocowy jest rzadko wykorzystywany, m.in. dlatego że przy niskich stopach procentowych pomoc, na jaką można dzięki niemu liczyć, jest niewielka.
Przedstawicielom sektora nie podoba się, że po uchwaleniu projektowanej ustawy BFG będzie mógł włączyć się w restrukturyzację przeżywającego trudności banku tylko wtedy, gdy znajdzie się on w procedurze uporządkowanej likwidacji. – Z pomocą musielibyśmy czekać do punktu krytycznego. Dziś jest możliwość udzielenia jej wcześniej – wskazuje Zygierewicz.
Według niego projektowana ustawa powodowałaby nakładanie się uprawnień BFG i Komisji Nadzoru Finansowego. Fundusz będzie opracowywał plany likwidacji każdego banku. Jeśli uzna, że w działalności banku zaszły zmiany, które mogłyby zagrozić sprawnej realizacji tego planu, będzie mógł wydać jego władzom zalecenia dotyczące zmiany sposobu funkcjonowania (np. sprzedaży określonych aktywów, a nawet emisji obligacji zamiennych na akcje, co mogłoby prowadzić do zmiany struktury właścicielskiej danej instytucji). Obecnie zalecenia tego typu wydaje nadzór.
Nie wiadomo, kiedy nowa ustawa o BFG wejdzie w życie. Na razie projekt jest na etapie konsultacji. Jak mówi anonimowo jeden ze specjalistów, z którymi rozmawialiśmy, można się spodziewać, że prace potrwają dłuższy czas. Rząd nie będzie forsował tempa, bo nowe przepisy nie przyczynią się do wzrostu wpływów budżetowych.