To jeden z wniosków z raportu „Portfel statystycznego Polaka” przygotowanego przez Krajowy Rejestr Długów na podstawie wyników badań przeprowadzonych przez Kantar Millward Brown.
Ankieterzy pytali m.in. o ocenę perspektyw własnej sytuacji finansowej w ciągu najbliższego roku. Około 35 proc. badanych uważa, że ich zarobki wzrosną. To dużo więcej niż w pierwszej edycji raportu z 2015 r. Wtedy optymistami było ledwie 12 proc. ankietowanych.
Dzisiaj największymi są ci, którym już teraz nieźle się wiedzie, czyli osoby z najwyższymi pensjami. Tam, gdzie średni dochód rodziny przekracza 6 tys. zł, odsetek odpowiedzi na „tak” jest wyższy od średniej i wynosi aż 48 proc. Podwyżek częściej oczekują mieszkańcy średnich i dużych miast niż wsi i miasteczek. Optymizm jest też cechą ludzi młodych. Aż 79 proc. uczących się i studiujących oczekuje, że będzie dostawać więcej za swoją pracę.
Taki rozkład odpowiedzi w sprawie przyszłego wynagrodzenia nie dziwi, bo jest pochodną sytuacji na rynku pracy. Szczególnie dotkliwy w niektórych branżach jest brak pracowników wykwalifikowanych, których wynagrodzenia już dziś należą do najwyższych. Choć raport tego nie precyzuje, to zapewne dobrze zarabiający specjaliści spodziewają się kolejnych podwyżek. Duży popyt na pracę ułatwia też start na rynku młodym ludziom, wypierając takie formy zatrudnienia, jak umowy śmieciowe. Stąd tyle optymizmu wśród uczniów i studentów.
Ale dobre nastroje to również efekt tego, co już się wydarzyło w budżetach gospodarstw domowych. Niemal 70 proc. zanotowało poprawę dochodów od czasu poprzedniego badania w 2015 r. Jednak równocześnie prawie 61 proc. twierdzi, że wyraźnie wzrosły ich wydatki, bo ich zdaniem koszty życia się zwiększyły. Stąd słabe perspektywy na budowę oszczędności mimo spodziewanej dalszej poprawy sytuacji finansowej. Około 40 proc. pytanych uważa, że będzie w stanie coś odłożyć albo spłaci stare długi. Ale połowa ankietowanych spodziewa się wyższych wydatków. I to głównie ci, którzy już dziś mają wysokie dochody. W tej grupie aż 56 proc. uważa, że będzie wydawać więcej niż dziś. Wyższych wydatków najczęściej spodziewają się mieszkańcy dużych miast (55 proc.).
– Podawane przez respondentów dochody dotyczą gospodarstwa domowego. Być może to duże rodziny, w których taka kwota nie wystarcza na wszystkie potrzeby. Zwłaszcza że im więcej zarabiamy, tym więcej oczekujemy od życia: piękne mieszkanie, nowszy samochód, drogie ubrania itp. To wszystko kosztuje, a jak wskazują nasi respondenci: koszty życia w Polsce rosną – mówi Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów.
zobacz także:
Mimo spodziewanego wzrostu dochodów odsetek osób zakładających zaciąganie nowych zobowiązań spadł tylko nieznacznie, z 15 proc. do 13 proc. obecnie. Zwiększyła się za to grupa tych, którzy zamierzają zaciągnąć nowy kredyt lub wziąć pożyczkę: z 4 proc. do 7 proc. Największe skłonności do zadłużania się mają bezrobotni i emeryci oraz osoby, gdzie dochody rodzin nie przekraczają 2 tys. zł (17–24 proc.). Adam Łącki zauważa, że Polacy po 60. roku życia najczęściej spodziewają się ewentualnego zadłużenia, co można tłumaczyć próbami utrzymania standardu życia przy niższej emeryturze.
– Jednak także wśród trzydziesto- i czterdziestolatków obserwujemy wyższy niż w ogóle populacji odsetek osób obawiających się zadłużenia. To właśnie osoby w tym wieku najczęściej trafiają do rejestru dłużników – dodaje prezes Krajowego Rejestru Długów.
bolshoi_booze(2018-07-16 10:56) Zgłoś naruszenie 41
Może dlatego, że generalnie pensje w naszym kraju są na żenująco niskim poziomie i tylko drastyczna podwyżka takich pensji (mówię tutaj o podwyżce rzędu 300-400%) dawała by możliwość odłożenia jakichś środków na potrzeby drugiej czy trzeciej kategorii.
OdpowiedzInspektor Pracy -My je wydamy(2018-07-23 12:12) Zgłoś naruszenie 20
Dlatego chcą Wam dać PPK -bedziecie miec wiecej a wydawać mniej
OdpowiedzDkam(2018-07-16 19:40) Zgłoś naruszenie 20
Kasa kasa kasa ...
Odpowiedzarek(2018-07-19 13:07) Zgłoś naruszenie 20
Ja sobie spokojnie odkładam z pensji po pare stówek co miesiąc. A w zasadzie to odkłądałem, bo teraz spora część tej kasy poszła na spłate zadłużenia za jkiś rachunek sprzed miliona lat, którego nie zapłaciłem (a zpałacic musiałem, bo mnie juz do krd wpisali). W sumie dobrze, że to krd sobie sprawdzałem, bo inaczej nawet bym nie wiedział, bo pisma na stary adres przychodziły do innego miasta
Pokaż odpowiedzi (1)OdpowiedzIP(2018-07-25 06:48) Zgłoś naruszenie 00
Radze Tobie odkladaj po jednym ajajku bo złotek to raczej jak trafisz na Balcerowicza --szlag trafi.
Kolo(2018-07-16 19:04) Zgłoś naruszenie 17
Najpierw nie trzeba chlac kupować kebaba na mieście ciągle jeździć autem to się zaoszczędzi ale trzeba chcieć a nie tylko daj daj za darmo.
OdpowiedzAgnieszkaa(2018-07-16 14:15) Zgłoś naruszenie 11
to się zgadza pieniędzy więcej ale życie coraz droższe.. ja to na mieszkannie musiałam wziąż z mężem kredyt w galerii finansowej by mieć jakiś swój kont i spora część naszych zarobków idzie na spłatę raty. Jak spałcimy kredyt to może się to ustabilizuje i może praca minimalna wzrośnie jeszcze bardziej
Odpowiedz