Choć SN orzekł, że firmy powinny pokrywać poszkodowanym koszty prywatnego leczenia, wiele wciąż uchyla się od tego obowiązku.
To Biuro Rzecznika Finansowego wnioskowało o rozstrzygnięcie, czy po wypadku samochodowym zakłady powinny zwracać poszkodowanym wydatki na prywatne leczenie i rehabilitację. Jego przedstawiciele zwracali uwagę, że towarzystwa, które wypłacają odszkodowania z OC komunikacyjnego sprawcy, nierzadko nie chciały takich kosztów refundować. Mimo że z powodu długich kolejek do leczenia w ramach NFZ była to dla ofiar często jedyna szansa na powrót do zdrowia. Rozstrzygnięcie było po myśli rzecznika. SN uznał, że zakłady powinny zwracać uzasadnione i celowe wydatki na leczenie oraz rehabilitację w niepublicznych placówkach.
Towarzystwa: nie ma problemu
Z deklaracji grupy największych towarzystw ankietowanych przez DGP wynika, że zaktualizowały one stosowane procedury, ale nie spowodowało to rewolucji, bo w dużej mierze już wcześniej działały w tym duchu.
– Nie widzimy znaczącego wzrostu zgłaszanych roszczeń, a tym samym kosztów odszkodowań, spowodowanych decyzją Sądu Najwyższego. Pokazuje to, że jeszcze przed uchwałą nasze procesy likwidacji szkód generalnie były spójne z kryteriami wskazanymi przez sędziów – informuje Dawid Korszeń z Warty.
Podobnie jest w Ergo Hestii, która deklaruje, że uchwała SN nie miała większego wpływu na spółkę, oraz Unice. To drugie towarzystwo podaje, że jeszcze przed uchwałą pokrywało koszty prywatnej opieki medycznej i w ciągu ostatniego roku nie odnotowało znaczącego zwiększenia takich roszczeń.
Towarzystwa często samodzielnie organizują i opłacają leczenie ofiarom wypadków. Z placówkami rehabilitacyjnymi współpracuje m.in. Warta. Własny program rehabilitacji mają PZU oraz Ergo Hestia.
Kancelarie: problem jednak jest
Nieco inaczej sytuację oceniają kancelarie odszkodowawcze, które w zamian za prowizje dochodzą w imieniu poszkodowanych roszczeń od ubezpieczycieli. Według Auxilii, która skupia się na najpoważniejszych wypadkach, zakłady zaczęły częściej zwracać koszty prywatnego leczenia, ale po dostarczeniu wskazanych przez nie dokumentów i najczęściej po powołaniu się na uchwałę. Doniesienia z firm działających szerzej są mniej optymistyczne. Według Joanny Smereczańskiej-Smulczyk, dyrektor Kancelarii Radców Prawnych EuCO, towarzystwa na etapie postępowania likwidacyjnego postępują tak jak przed uchwałą. – Kwestionują zarówno zasadę, jak i wysokość roszczeń zgłaszanych z tytułu pokrycia kosztów prywatnego leczenia. Podkreślają, że poszkodowany powinien korzystać z państwowej służby zdrowia, poddają pod wątpliwość zasadność wizyt u lekarza konkretnej specjalizacji, konieczność rehabilitacji, liczbę zabiegów – wylicza. Dodaje, że kiedy sprawy klientów kancelarii trafiają do sądów, te niemal zawsze nakazują towarzystwom zwrot kosztów leczenia w prywatnych placówkach.
Według Bartłomieja Krupy, prezesa Votum, jedna uchwała SN może nie wystarczyć do zmiany zasad likwidacji szkód w tym zakresie. Przyznaje, że na rynku można zaobserwować przypadki organizowania procesu leczenia i rehabilitacji przez niektórych ubezpieczycieli, jednak w tym samym czasie inne zakłady odmawiają zwrotu kosztów prywatnego leczenia. – Taką tendencję można zaobserwować zwłaszcza w przypadku specjalistycznej rehabilitacji, której koszt oscyluje zwykle w okolicach od kilku do kilkunastu tysięcy złotych – wskazuje.
Rzecznik Finansowy: to kancelarie mają rację
Ubezpieczyciele często uznają, że spółki odszkodowawcze nie są do końca wiarygodnym źródłem informacji, bo zarabiają na sprawach przeciwko towarzystwom. Jednak większych postępów po stronie zakładów nie widzi także Rzecznik Finansowy. Aleksander Daszewski, radca prawny w biurze RF, podaje, że standardowo oddalają roszczenia klientów.
– Tylko w części przypadków podjęcie interwencji przez Biuro Rzecznika Finansowego powoduje zmianę stanowiska. Uważam, że takie podejście to bomba z opóźnionym zapłonem, którą towarzystwa same sobie gotują. Konsekwentnie będziemy wspierać klientów dochodzących swoich roszczeń w sądach. Liczę też, że KNF zainteresuje się tym będącym w opozycji do wytycznych SN procederem – mówi Aleksander Daszewski.
Podkreśla, że zakłady ryzykują nie tylko pokrycie kosztów refundacji zabiegów z odsetkami. Mogą spodziewać się też wniosków o wyższe zadośćuczynienie z tytułu zbyt długiego oczekiwania na leczenie. – Te koszty będą zapewne wyższe niż w przypadku objęcia opieką poszkodowanych bezpośrednio po wypadku. Dlatego wciąż liczę, że ubezpieczyciele będą rozwijali systemy opieki nad poszkodowanymi i sami oferowali możliwość rehabilitacji we współpracujących z nimi placówkach – mówi Aleksander Daszewski.
Zakłady nie podają, ile średnio w ciągu roku płacą za prywatne leczenie z OC komunikacyjnego. Zaznaczają jednak, że wzrost obciążeń w tym segmencie może przełożyć się na wzrost cen polis. Warto zaznaczyć, że decyzja SN nie oznacza, iż muszą automatycznie pokrywać wszystkie faktury. Mają prawo do kwestionowania wysokości lub celowości wydatków. Ale to na towarzystwie leży ciężar udowodnienia, że wydatki były zbyt wysokie lub można było zrezygnować z prywatnych usług.
Według danych Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego, który płaci odszkodowania ofiarom wypadków spowodowanych przez nieznanych lub nieubezpieczonych kierowców, tacy poszkodowani w 2015 r. domagali się w sądzie średnio po 72 tys. zł za tzw. szkodę osobową. Z tej kwoty 8 proc. dotyczyło kosztów leczenia i rehabilitacji.