Indie to ten spośród dużych odbiorców rosyjskich paliw, który w największym stopniu powiększył swoje dostawy z tego kierunku w czasie inwazji na Ukrainę
ikona lupy />
Amerykanie liczą, że ich koncerny staną się jednym z beneficjentów odwrotu Indii od rosyjskiej ropy, a ograniczenie kluczowego źródła dochodów Kremla zmusi go do ustępstw na froncie ukraińskim / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe

O tym, że Narendra Modi zobowiązał się do odejścia od rosyjskiej ropy naftowej, poinformował w czwartek Donald Trump, powołując się na rozmowę telefoniczną z indyjskim premierem. – Wiecie, tego nie da się zrobić natychmiast, to jest pewien proces, ale ten proces zakończy się bardzo niedługo – powiedział dziennikarzom w Białym Domu amerykański prezydent. I dodał, że w następnej kolejności postara się przekonać do podobnych kroków Chiny. Trump podkreślił, że kupowanie rosyjskiej ropy nie podoba się Waszyngtonowi, ponieważ umożliwia Kremlowi kontynuowanie „absurdalnej wojny”.

Telefon Schrödingera. Co wynegocjowali Amerykanie w sprawie rosyjskiej ropy?

Od słów Trumpa łagodnie dystansował się indyjski MSZ. Najpierw resort wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że polityka Indii dąży do zapewnienia dywersyfikacji dostaw i stabilnych cen ropy. O ile kwestii rosyjskiej wprost w komunikacie nie poruszono, pojawiła się wzmianka o wysiłkach, by znaleźć dodatkowe źródła zaopatrzenia oraz zainteresowaniu pogłębieniem współpracy w tej dziedzinie ze strony administracji USA. „Rozmowy trwają” – zaznaczył MSZ, choć później rzecznik resortu powiedział, że nic mu nie wiadomo, by telefon Trump-Modi w tym tygodniu w ogóle miał miejsce.

Agencja Kpler, która na bieżąco monitoruje przepływy handlowe, wskazuje, że na razie trend jest odwrotny – w październiku dostawy odbiły po sezonowym spowolnieniu widocznym w III kw. br. Obecnie na rynek indyjski każdego dnia trafia ok. 1,8 mln baryłek rosyjskiej ropy, o ok. 250 tys. więcej niż we wrześniu. Ale to akurat o niczym nie świadczy. Jak zauważa indyjski „Economic Times”, ropa jest kontraktowana z wyprzedzeniem 4–6 tygodni, co oznacza, że prawdopodobnie w rafineriach zabezpieczono już dostawy na cały listopad. Jeśli słowa Trumpa by się potwierdziły – wskazuje gazetarealne efekty zmiany kierunków importu zaczną być widoczne w grudniu i styczniu.

Taka właśnie perspektywa wydaje się najbardziej prawdopodobna. Według informatora agencji Reutera w Białym Domu podczas rozmów handlowych obu krajów padły zapowiedzi, że indyjskie rafinerie ograniczą zakupy w Rosji mniej więcej o połowę. Także indyjski korespondent agencji potwierdził w trzech źródłach, że część rafinerii faktycznie przymierza się do stopniowego ograniczania importu z Rosji. Sygnały te nie wywołały na razie większego niepokoju na rynkach. Ceny ropy Brent w kontraktach na kolejny miesiąc utrzymywały się w piątek na poziomie ok. 61 dol. za baryłkę, co stanowi najniższy pułap od maja.

Derusyfikacja może się Indiom opłacić i zaboleć Kreml, a zarazem nie windować cen. Jak to możliwe?

Pod koniec sierpnia weszło w życie karne cło USA nałożone na Indie w związku z ich rolą jako dużego odbiorcy rosyjskiej ropy i uzbrojenia, które podniosło obowiązujące w tym kraju opłaty importowe na indyjskie towary do 50 proc. Spełnienie oczekiwań Waszyngtonu to dla nich szansa na obniżenie barier w handlu z tradycyjnie największym odbiorcą indyjskich towarów z powrotem do poziomu 25 proc.

Od czasu wejścia w życie europejskich sankcji na rosyjskie paliwa Indie wyrosły na drugiego co do wielkości importera rosyjskiej ropy naftowej i węgla, zwiększając swoje dostawy tych surowców o ponad 90 proc. Indyjskie rafinerie stały się jednym z głównych beneficjentów upustów cenowych na rosyjską ropę, której część sprzedawano w formie gotowych paliw na rynki zewnętrzne. Rzecz w tym, że od stycznia przyszłego roku, w związku z przyjętym latem osiemnastym pakietem sankcyjnym, przerobione w krajach trzecich produkty rosyjskiej ropy zostaną objęte unijnym embargiem. A rynek UE to największy zagraniczny klient indyjskich rafinerii.

Wszystko to wpisuje się w trwające od miesięcy problemy z dotychczasowym filarem rosyjskiego budżetu. Przychody Kremla związane z ropą od miesięcy spadają ze względu na jednoczesne oddziaływanie dwóch czynników: niskich cen surowca (i znów rozszerzających się „nożyc cenowych” pomiędzy ropą rosyjską a światowymi benchmarkami) oraz ograniczonego zapotrzebowania, do którego przyczyniają się m.in. sankcje na eksport czy skuteczne ataki ukraińskich dronów na rosyjskie rafinerie.

Odwrót od rosyjskiej ropy bez konsekwencji w postaci wzrostu cen surowca ułatwia sytuacja na rynku globalnym, gdzie coraz głośniej mówi się o nadpodaży surowca. Według monitorującej rynek naftowy firmy Vortexa nawet 1,2 mld baryłek ropy znajduje się dziś na pokładach tankowców pływających po światowych morzach w poszukiwaniu nabywców, a Międzynarodowa Agencja Energii prognozuje na przyszły rok historyczny rekord nadpodaży, który sięgnąć może nawet 4 mln baryłek dziennie. ©℗