Przywrócenie procentowej waloryzacji świadczeń emerytalnych i rentowych opartej na inflacji oraz na jednej piątej realnego wzrostu wynagrodzenia zakłada rządowy projekt ustawy budżetowej na 2016 r. Wczoraj w Sejmie odbyło się jego pierwsze czytanie.
Przywrócenie procentowej waloryzacji świadczeń emerytalnych i rentowych opartej na inflacji oraz na jednej piątej realnego wzrostu wynagrodzenia zakłada rządowy projekt ustawy budżetowej na 2016 r. Wczoraj w Sejmie odbyło się jego pierwsze czytanie.
Zgodnie z projektem 1 marca 2016 r. nastąpi waloryzacja emerytur i rent. Nie będzie to jednak kwotowe zwiększenie jak w 2012 r. (prawie wszystkie świadczenia zostały podwyższone o jednakową wartość) czy też mieszane (jak w tym roku), gdzie osoby uzyskujące świadczenia poniżej 5299,97 zł otrzymały dodatkowe 36 zł miesięcznie. W przyszłym roku ma być wskaźnik wyliczony w sposób określony przepisami ustawy emerytalnej, czyli nastąpi powrót do procentowej metody. Tym samym zwiększenie świadczeń waloryzacji będzie odpowiadać średniorocznemu wskaźnikowi cen towarów i usług konsumpcyjnych w poprzednim roku kalendarzowym zwiększonemu o 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w 2015 r. I tu zaczynają się schody.
Ze wstępnych danych GUS wynika, że inflacja pod koniec listopada tego roku w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku spadła do minus 0,5 proc. Jeśli deflacja się utrzyma, to waloryzacja będzie symboliczna. Tym bardziej że druga zmienna to realny wzrost płac. Można zakładać, że w całym 2015 r. roku wyniesie on ok. 4 proc., zaś jedna piąta tego potrzebna do wyliczenia waloryzacji to zaledwie 0,8 proc. Jeśli od tego się odejmie deflację, to emerytury mogą wzrosnąć o 0,3 proc. Gdyby faktycznie tak było, to osoba pobierająca tysiączłotową emeryturę otrzyma od marca świadczenie o 3 zł większe. Jaka ostatecznie będzie waloryzacja, dowiemy się w lutym 2016 r., gdy GUS poda dane za cały rok.
Przedstawione przez rząd zasady waloryzacji rent, emerytur oraz dodatków do świadczeń budzą oburzenie wśród świadczeniobiorców.
– Waloryzacja ma za zadanie zachować realną wartość wypłacanych świadczeń w stosunku do wzrostu cen towarów, ale także usług. Z jednej strony rządzący przekonują nas, że ceny spadają, a każdy z nas doświadcza kolejnych podwyżek opłat m.in. za leki czy mieszkanie – podkreśla Marian Strudziński, emerytowany urzędnik z Radomia, który rozpoczął ogólnopolską akcję przeciwko ZUS.
Także ekspertom nie podobają się obecne zasady waloryzacji świadczeń. – Jeśli emerytura ma zachować realną wartość w stosunku do płac, to wskaźnik waloryzacji powinien być zwiększony o 50 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia za pracę w roku 2015 – tłumaczy Andrzej Strębski, niezależny ekspert emerytalny.
Problemem jest także sposób poinformowania o wypłacie w marcu 2016 r. jednorazowego dodatku do emerytur i rent poniżej 2 tys. zł. – Mamy coraz więcej sygnałów, że emeryci i renciści są przekonani, iż pieniądze obiecane przez PiS osobom otrzymującym niskie świadczenia mają być stałym dodatkiem. A to nieprawda. To jednorazowa wypłata – wyjaśnia Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ, członek Rady Nadzorczej ZUS.
Związkowcy wyliczyli, że świadczenia minimalne w stosunku do przeciętnych maleją. Minimalne świadczenia zabezpieczenia społecznego są niewiele większe od minimum egzystencji. W projekcie budżetu państwa na 2016 r. nie przewidziano środków na trwałe podniesienie najniższych świadczeń.
– W 2014 r. minimum socjalne dla jednoosobowego gospodarstwa emeryckiego wyniosło 1070,65 zł, czyli mniej niż minimalna emerytura – dodaje Wiesława Taranowska.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama