Rząd, podnosząc wiek emerytalny do 67 lat, zapewniał, że dzięki dłuższej pracy świadczenia kobiet i mężczyzn będą wyższe od wypłacanych dzisiaj. Problem w tym, że ustawa, która wprowadza zmiany, jest pełna nieścisłości. Dlatego możliwość przechodzenia na częściowe emerytury może się okazać tykającą bombą. Co gorsza, nie wiadomo, czy zapowiadana przez rząd podwyżka wysokości przyszłych emerytur (nawet do 70 proc. w porównaniu z ich obecną wysokością) w ogóle będzie miała miejsce.
Rząd, podnosząc wiek emerytalny do 67 lat, zapewniał, że dzięki dłuższej pracy świadczenia kobiet i mężczyzn będą wyższe od wypłacanych dzisiaj. Problem w tym, że ustawa, która wprowadza zmiany, jest pełna nieścisłości. Dlatego możliwość przechodzenia na częściowe emerytury może się okazać tykającą bombą. Co gorsza, nie wiadomo, czy zapowiadana przez rząd podwyżka wysokości przyszłych emerytur (nawet do 70 proc. w porównaniu z ich obecną wysokością) w ogóle będzie miała miejsce.
Od przyszłego roku co kwartał o miesiąc będzie podnoszony wiek przechodzenia na emeryturę. W 2040 roku kobiety będą kończyć aktywność zawodową w tym samym okresie co mężczyźni, czyli po ukończeniu 67. roku życia.
Rząd, przekonując do nowych rozwiązań, podkreślał, że dłuższa aktywność zawodowa da prawo do świadczenia wyższego nawet o 70 proc.
Eksperci sceptycznie podchodzą do takich wyliczeń. Tym bardziej że ustawa zawiera rozwiązania, które jeżeli nie zostaną zmienione, mogą wysadzić w powietrze cały system emerytalny.
Podniesienie wieku emerytalnego o 7 lat w przypadku kobiet lub o dwa lata w przypadku mężczyzn spowoduje, że część osób może mieć problemy z zachowaniem pracy przez ten dodatkowy okres. Firmy już teraz często zwalniają pracowników na krótko przed tym, gdy obejmie ich 4-letni okres ochronny. Dla tej grupy osób ustawa z 11 maja 2012 r. o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz niektórych innych ustaw wprowadza emerytury częściowe (Dz.U. z 2012 r., poz. 637). Pierwsze kobiety uprawnione do jej pobierania (w wieku 62 lat) uzyskają prawo do tego świadczenia w 2021 roku, a mężczyźni – 1 kwietnia 2014 roku.
/>
– Takie rozwiązanie będzie korzystne wyłącznie dla osób mających niski kapitał emerytalny – ostrzega Maciej Rogala, niezależny ekspert emerytalny.
Rząd zapewnia, że emerytura częściowa będzie wynosić 50 proc. przyszłego świadczenia. Ale niechętnie przyznaje, że może być niższa od wysokości minimalnej emerytury, czyli gwarantowanej (obecnie jest to kwota 799,18 zł). Ponadto osoba, która zdecyduje się na jej pobieranie, musi się liczyć z tym, że każda wypłata zostanie odliczona od kapitału zgromadzonego na koncie emerytalnym.
To rozwiązanie jest złe tylko dla osób, które dużo zarabiały i płaciły wysokie składki.
– Osoby z niskim kapitałem emerytalnym przejadając swoje pieniądze na emeryturze częściowej, nie mają powodu do niepokoju. Kiedy przejdą na właściwe świadczenie np. w wieku 67 lat, to ponownie ma zastosowanie zasada, że jego wysokość nie może być niższa od emerytury minimalnej – wskazuje Maciej Rogala.
Związki zawodowe także zwracają uwagę na niebezpieczeństwa wynikające z takiego rozwiązania.
– W efekcie tego emerytury częściowe będą się opłacać osobom z minimalną płacą. Skorzystają na tym także prowadzący firmy opłacający składki w najniższej wysokości – zauważa Jan Guz, przewodniczący OPZZ.
Niewykluczone więc, że rząd przygotowując w pośpiechu reformę emerytalną, nie zdawał sobie sprawy z możliwego zagrożenia. Chcąc więc chronić finanse publiczne, będzie musiał wprowadzić dodatkowe warunki uzależniające wypłatę emerytury częściowej.
– Ustawodawca nie może dyskryminować osób, które zgromadziły duży kapitał na koncie emerytalnym. Ta grupa ubezpieczonych faktycznie straci bowiem na wcześniejszym przejściu na emeryturę – zauważa Karolina Miara, adwokat z Warszawy.
Eksperci ubezpieczeniowi zwracają ponadto uwagę, że nawet najbardziej optymistyczne wyliczenia dotyczące wysokości przyszłych emerytur mogą mieć niewiele wspólnego z rzeczywistością. Wysokości podawane przez różnego rodzaju kalkulatory emerytalne nie uwzględniają bowiem realnej wartości świadczeń za 30 – 40 lat. Nikt w dzisiejszej sytuacji gospodarczej w Europie, nie może w sposób wiarygodny określić cen, inflacji czy nawet tego, jaka waluta będzie obowiązywać w Polsce w przyszłości. Może się więc okazać, że emerytura w wysokości 2 tys. zł za 30 – 40 lat będzie miała taką wartość nabywczą jak obecne 500 zł.
– Wszelkie próby szacowania wysokości przyszłych świadczeń zależą wyłącznie od przyjętych założeń i mogą być różne w zależności od tego, co się chce udowodnić – mówi Krzysztof Pater, członek Komitetu Ekonomiczno-Społecznego UE, były minister polityki społecznej.
Natomiast Maciej Rogala dodaje, że żadne żonglowanie liczbami nie może przysłonić prawdziwego problemu polskiego systemu emerytalnego.
– Konieczne są rewolucyjne zmiany w III filarze. Bez tego emerytury zawsze będą niskie – dodaje Maciej Rogala.
Zgodnie z wyliczeniami rządu wysokość przyszłej emerytury może być wyższa nawet o 70 proc. niż obecnie. W tych optymistycznych warunkach jest jednak uwzględniony potencjalny zysk, jaki mają osiągnąć otwarte fundusze emerytalne. Problem w tym, że ostatni kryzys ujawnił niedociągnięcia obowiązujących rozwiązań.
– Obecny sposób inwestowania składek trafiających do OFE może budzić niepokój. Wbrew bowiem wcześniejszym zapewnieniom nie zostały stworzone fundusze typu B, które miały inwestować środki wyłącznie bezpiecznie, np. w obligacje – ostrzega Krzysztof Nowak, członek zarządu Mercer.
Jak wyjaśnia, właśnie ten typ funduszu miał chronić przyszłego emeryta przed ewentualnymi skutkami krachu na giełdzie.
– Chodzi o niedopuszczenie do sytuacji, w której osoba oszczędzająca na emeryturę przez około 40 lat straci tuż przed zakończeniem aktywności zawodowej część swojego kapitału – uważa Krzysztof Nowak.
Jednocześnie eksperci zwracają uwagę na niebezpieczeństwa związane z długością pobierania świadczenia. Teoretycznia podniesienie wieku emerytalnego powinno oznaczać, że emerytura będzie wyższa niż obecnie. Wynika to z tego, że kwota oszczędności zgromadzona na koncie emerytalnym zostanie podzielona przez krótszy okres życia świadczeniobiorcy. Tylko że ten parametr oczekiwanej długość życia, niezbędny przy ustalaniu wysokości każdej emerytury kapitałowej, wciąż w Polsce rośnie. Zgodnie z szacunkami (np. publikowanymi przez OECD) do 2050 roku długość życia wydłuży się o 2,7 roku dla mężczyzn i 3,5 roku dla kobiet.
– Najprostszym rozwiązaniem jest więc zastosowanie mechanizmu, w którym wraz z wydłużaniem się okresu pobierania emerytury wydłużany jest okres pracy, innymi słowy podwyższany wiek emerytalny. Wówczas relacja lat pracy do lat pobierania emerytury jest stała – podpowiada Krzysztof Nowak.
To jednak oznacza kolejne podniesienie wieku emerytalnego.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama