Centralna Informacja Emerytalna ma umożliwić sprawdzanie online stanu naszych oszczędności na starość. Problem jednak w tym, że wgląd do kont będą mieć też różne instytucje.
Centralna Informacja Emerytalna ma umożliwić sprawdzanie online stanu naszych oszczędności na starość. Problem jednak w tym, że wgląd do kont będą mieć też różne instytucje.
/>
W ciągu trzech lat ma powstać Centralna Informacja Emerytalna (CIE). Jej stworzenie zakłada rządowy projekt ustawy o CIE skierowany do konsultacji. Autorzy tłumaczą, że celem portalu będzie dostarczenie ubezpieczonym informacji o stanie kont emerytalnych i wysokości przyszłego świadczenia. Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że rząd nie mówi całej prawdy.
– Gdy nie wiadomo, o co chodzi, to zawsze chodzi o pieniądze. I tak jest też w tym przypadku – zauważa Bogdan Grzybowski, dyrektor wydziału polityki społecznej OPZZ, członek Rady Nadzorczej ZUS.
Obowiązujące przepisy uzależniają przyznanie przez ZUS minimalnej emerytury od stażu ubezpieczeniowego. W przypadku kobiet to 20 lat składkowych i nieskładkowych, w przypadku mężczyzn – 25 lat. Jeśli zainteresowany nie zgromadzi w tym czasie na swoim koncie kwoty wystarczającej do wypłaty minimalnej emerytury (obecnie 1100 zł miesięcznie), różnica jest dopłacana przez ZUS. Przy obliczaniu świadczenia brane są pod uwagę oszczędności na koncie emerytalnym w ZUS, stan subkonta oraz środki zgromadzone w OFE. Nikt nie sprawdza stanu oszczędności na indywidualnym koncie emerytalnym (IKE) ani na indywidualnym koncie zabezpieczenia emerytalnego (IKZE). Ale to się zmieni. I to za sprawą nowego portalu.
– Zgromadzenie wszystkich informacji o źródłach oszczędzania na przyszłą emeryturę w jednym miejscu może umożliwić ZUS sprawdzenie, czy dana osoba zebrała kapitał umożliwiający wypłatę z tych środków emerytury minimalnej. Jeśli z takiego wyliczenia wyjdzie, że kwota jest wystarczająca, ZUS nie dopłaci do emerytury – ostrzega dr Antoni Kolek, prezes zarządu Instytutu Emerytalnego w Warszawie, doradca ds. ubezpieczeniowych Pracodawców RP.
Dlaczego? Otóż ZUS nie będzie musiał dokładać do tak ustalonej emerytury minimalnej, więc automatycznie mniejsze będą jego wydatki na wypłatę świadczeń. Różnica zostanie bowiem uzupełniona z oszczędności zgromadzonych w innych instytucjach finansowych.
Gdyby było inaczej, wydawanie milionów złotych na tworzenie nowego kanału informacji nie ma sensu. Polski Fundusz Rozwoju na budowę CIE przeznaczy 45,2 mln zł.
O tym, jak dużą wagę przywiązuje rząd do tego rozwiązania, mogą świadczyć przewidywane kary. Projekt zakłada bowiem, że minister cyfryzacji w drodze decyzji administracyjnej może nałożyć karę pieniężną w wysokości 100 tys. zł za każdy rozpoczęty miesiąc, w którym system instytucji finansowej nie zostanie podłączony do CIE albo nie przekaże informacji emerytalnych. Środki finansowe z kar będą stanowić dochód budżetu państwa.
Eksperci podkreślają, że co prawda obecny projekt zakładający powstanie CIE nie wprowadza zmian do sposobu obliczania wysokości emerytury minimalnej, ale już samo udostępnienie danych będące podstawą do takich rachunków stanowi poważne zagrożenie.
– Może się okazać, że za dwa lub trzy lata powstanie ustawa wprowadzająca takie zmiany. I wówczas może się pojawić argument, że konstytucyjnie zagwarantowana emerytura jest pochodną wszystkich oszczędności – zauważa Bogusława Nowak-Turowiecka, niezależny ekspert ubezpieczeniowy.
Potwierdza, że dzięki temu ZUS zaoszczędzi na wypłatach, a ubezpieczeni zamiast mieć większe emerytury, dostaną mniej, niż oczekiwali.
To nie koniec zmian, które mogą powodować dezorientację ubezpieczonych. Bogusława Nowak-Turowiecka zwraca uwagę, że jeśli przyszli emeryci przeniosą środki z OFE do IKE, to – pomimo zapisu o ich prywatności – ich źródłem będzie obowiązkowa składka emerytalna potrącana z pensji. I tu już nie ma mowy o żadnej dobrowolności. – Będzie również bardzo trudno obronić środki zgromadzone w pracowniczych planach kapitałowych (PPK), które uwzględniają udział pracodawcy i państwa – dodaje ekspertka.
Inaczej problem widzi Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, członek Rady Dialogu Społecznego.
– W przypadku składek odprowadzanych do OFE mamy wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który w sposób jednoznaczny stwierdził, że nie są to oszczędności prywatne, tylko publiczne – zauważa. Według niego kwalifikacja środków z PPK będzie inna, bo oszczędzanie w takiej formie nie jest obowiązkowe.
To wszystko jednak powoduje brak zaufania obywateli do polskiego systemu emerytalnego. A to z kolei może sprawić, że ludzie mający dodatkowe środki będą unikać dobrowolnego oszczędzania w instytucjach finansowych.
– I będą inwestować wyłącznie w nieruchomości. Także na kredyt – uważa Bogusława Nowak-Turowiecka.
Rząd chce, żeby nowy portal emerytalny gromadził informacje nie tylko o pracownikach oszczędzających w ZUS i rolnikach ubezpieczonych w KRUS, ale także o mundurowych. I to budzi wątpliwości związkowców.
– Taki portal powinien mieć gwarancje rządu oraz zabezpieczenia zapewniające poufność danych wrażliwych – zauważa Andrzej Szary, wiceprzewodniczący Zarządu Głównego NSZZ Policjantów.
Dodaje jednak, że nawet w takim przypadku z tej ustawy powinni być wyłączeni funkcjonariusze pracujący pod przykrywką oraz osoby działające na terenie innych krajów, bo to jest zbyt niebezpieczne – nie tylko dla nich samych, ale także i ich rodzin.
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do konsultacji
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama