To główny problem oczyszczalni ścieków komunalnych po nowym roku. Nie mają one jak udokumentować, że osady ściekowe zostały legalnie przekazane i wylane na pola. Jeśli Senat nie zmieni prawa i nie odsunie wejścia w życie przepisów o BDO, firmom grożą wysokie kary.
Mateusz Karciarz prawnik w Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy sp.k. w Poznaniu / DGP
O co konkretnie chodzi? Otóż firmy i zakłady wodociągowo-kanalizacyjne w procesie oczyszczania produkują osady ściekowe. Są one wprawdzie odpadami, ale odpowiednio przebadane i ustabilizowane mogą być przydatne dla rolników i stosowane przez nich jako nawóz. Opłaca się to również oczyszczalniom, bo przekazanie osadów rolnikom jest zdecydowanie tańsze niż ich utylizacja, która dziś kosztuje nawet kilkaset zł za tonę.

Zagubieni w systemie

Niestety, wejście w życie przepisów dotyczących elektronicznego prowadzenia ewidencji odpadów (BDO) spowodowało, że przekazywanie osadów rolnikom posiadającym mniej niż 75 ha ziemi, obarczone jest ryzykiem. Zgodnie z art. 51 ust. 2 pkt 2 i 5 ustawy o odpadach są oni bowiem zwolnieni z obowiązku uzyskania zezwolenia na przetwarzanie odpadów, a w związku z tym nie podlegają – zarówno z urzędu, jak i na wniosek – wpisowi do rejestru BDO. Obowiązani są tylko (na podstawie art. 71 ustawy o odpadach) do prowadzenia uproszczonej ewidencji z zastosowaniem karty przekazania odpadów. Kłopot w tym, że po wejściu w życie regulacji dotyczących BDO ktoś, kto nie ma obowiązku rejestracji w bazie, a tym samym nie prowadzi ewidencji odpadów za jej pośrednictwem, nie ma jak potwierdzić przekazania odpadów. Dla oczyszczalni oznacza to, że od 1 stycznia 2020 r. nie mogą zaświadczyć, co zrobiły z osadami, a to z kolei łączy się z brakiem ewidencji odpadów i grozi grzywną. Przy czym niektórzy prawnicy, uważają że problem dotyczy tylko rolników, którzy bez karty przekazania mogą mieć problemy z potwierdzeniem, że legalnie stosują na polach osady odpowiedniej jakości.

Zobacz również:BDO: Kara dla przedsiębiorcy nie od razu. Inspektor może skorzystać z pouczeniaCo prawda niektórzy wskazują, że władający powierzchnią ziemi powinien zostać wpisany do BDO z tytułu bycia wytwórcą odpadów, bowiem rozprowadzając te osady po gruncie zgodnie z zawartą w ustawie o odpadach definicją wytwórcy, miesza je z gruntem i powoduje zmianę charakteru lub składu tych odpadów. Argumentacja ta jest jednak wadliwa, choćby w świetle przepisu art. 96 ust. 2 ustawy o odpadach, który jednoznacznie rozróżnia wytwórcę od władającego powierzchnią ziemi („komunalne osady ściekowe mogą być przekazywane do stosowania władającemu powierzchnią ziemi wyłącznie przez wytwórcę tych osadów”). Co przy tym istotne, moim zdaniem luka w przepisach dotyczy władającego powierzchnią ziemi, a nie wytwórcy odpadów, bowiem ci z kolei mogą prowadzić kartę ewidencji komunalnych osadów ściekowych (KEKOŚ) bez wystawionej karty przekazania odpadów (KPO), na co wskazuje się również w samych instrukcjach użytkownika dostępnych na stronie internetowej BDO. Należy jednak mieć na uwadze fakt, że takie działanie jest nieprawidłowe z punktu widzenia władającego powierzchnią ziemi, na której stosowane są komunalne osady ściekowe w celach, o których mowa w przepisie art. 96 ust. 1 ustawy o odpadach. Podmioty te narażają się bowiem na sankcje za nieposiadanie KPO (której nie dostaną od wytwórcy, bo ten jej nie będzie w stanie wystawić z uwagi na brak występowania władającego w BDO). Zobacz również:Elektronizacja BDO. Co musi wiedzieć przedsiębiorca o nowej bazie danych odpadowych, by uniknąć kłopotów– Problem wymaga pilnego rozwiązania, by nie doszło do zakłóceń w prowadzonych procesach technologicznych w wyniku braku możliwości przekazania osadów do zagospodarowania – stwierdza Andrzej Pędziwiatr z Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Koninie. – Liczymy, że skala odpadów, o jaką chodzi, spowoduje szybką zmianę przepisów w tym zakresie – dodaje.