Z formą dzieci jest coraz gorzej. Za trzy lata ponad 60 proc. z nich będzie osiągać w podstawowych ćwiczeniach wyniki gorsze niż średnia z 1979 r. – wynika z prognoz Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie.
Z ostatnich przeprowadzonych przez uczelnię badań wynika, że siedmiolatek biegnie dziś 600 metrów w czasie o 39,2 s gorszym niż jego rówieśnik sprzed 30 lat. Wisi na drążku o 10 s krócej – tylko 6,9 s. Wyniki siedmioletnich dziewczynek także się pogorszyły – w zwisie na drążku o 8 s, w biegu na 600 m. o 43,7 s. Najmłodsze dzieci są zresztą w najgorszej sytuacji – to ich osiągnięcia spadły najbardziej.
Słabe rezultaty sportowe nie powinny dziwić – z badania HBSC (międzynarodowe testy przeprowadzone w 42 krajach analizujących zachowania zdrowotne i styl życia nastolatków) wynika, że co piąte dziecko w Polsce już w wieku 15 lat ma nadwagę lub jest otyłe. Coraz mniej nastolatków ćwiczy na lekcjach wychowania fizycznego: w 2014 r. co 10. gimnazjalista miał długotrwałe zwolnienie lekarskie.
Tymczasem w wyniku przygotowywanej przez rząd reformy edukacji dzieci stracą 35 godzin lekcji WF; to efekt skrócenia o rok kształcenia ogólnego. Zamiast sześciu lat podstawówki i trzech gimnazjum, w których były po cztery lekcje WF tygodniowo, będzie teraz osiem lat podstawówki. Choć cztery lekcje w niej zostaną, to dziecko będzie rok wcześniej trafiało do liceum lub technikum, gdzie sportu będzie mniej.
/>
Uboczną konsekwencją reformy może być ograniczenie liczby godzin przeznaczonych na sport dla dzieci ze szkół mistrzostwa sportowego, tzw. SMS. Tutaj uczniowie mają 18 godz. sportu tygodniowo, czyli w ciągu trzech lat 1890. Po wprowadzeniu reformy likwidującej gimnazja scenariusze mogą być różne. W najgorszym z nich mogą stracić nawet tysiąc godzin. Tak może być w jednym z toruńskich gimnazjów, które przekształci się w liceum. Z trzech lat intensywnego ćwiczenia znikną dwa. Uczniowie mogą liczyć, że znajdzie się szkoła podstawowa z klasami mistrzostwa sportowego. Takich jednak jest jak na lekarstwo – sześć w skali kraju, a stworzenie nowych nie jest proste: wymagana jest nie tylko dobrze wyszkolona kadra, ale i zaplecze sportowe. W efekcie będą się uczyć albo w zwykłej podstawówce z czterema obowiązkowymi lekcjami WF, albo w takiej o profilu sportowym – z 10 zajęciami. To i tak o osiem godzin mniej tygodniowo niż w gimnazjum SMS.
Choć nowa struktura szkolnictwa ma działać od września 2017 r., nie ma przepisów pozwalających tworzyć w nowym systemie szkoły sportowe. Samorządy radzą sobie na razie na własną rękę. W warszawskim Wawrze wszystko zostaje po staremu – zespół szkół sportowych przy ul. Bajkowej zmieni się w ośmioletnią sportową podstawówkę. Na Mokotowie będzie inaczej. – Na razie nie mamy żadnych informacji. Jeśli przepisy utrudnią nam stworzenie klas sportowych, rozważymy powołanie fundacji, która sfinansuje dodatkowe zajęcia – mówi Danuta Kozakiewicz, dyrektor SP nr 103.
Problem nadwagi u uczniów zwrócił uwagę NIK. W 2011 r. Izba przyjrzała się, jak organy administracji radzą sobie z jej zwalczaniem. Raport był druzgocący. „Podejmowane działania mające na celu zapobieganie tym zjawiskom nie mają charakteru systemowego i nie są dostatecznie skuteczne” – napisali kontrolerzy NIK.
Od tej pory resorty wdrażają kilkanaście programów na rzecz poprawy zdrowia dzieci. Resort sportu prowadzi m.in.: „Mały Mistrz” (wsparcie WF dla klas 1–3), „Umiem pływać” (nauka pływania dla klas 3), „MultiSport” (promocja sportu w klasach 4–6), a także kampanie informacyjne: „WF z klasą” czy „Stop zwolnieniom z WF”. Ministerstwo Zdrowia – „POL-HEALTH: Narodowy program przeciwdziałania chorobom cywilizacyjnym”. MEN – „Zapobieganie nadwadze i otyłości oraz chorobom przewlekłym poprzez edukację społeczeństwa w zakresie żywienia i aktywności fizycznej”. Agencja Rynku Rolnego prowadzi programy: „Dopłaty do spożycia mleka i przetworów mlecznych w placówkach oświatowych” oraz „Owoce w szkole”, w ramach których dzieci otrzymują zdrowe produkty na drugie śniadanie. Efektywność tych działań jest jednak dyskusyjna.