Edukacyjne reformy PO i PiS zostawią bałagan, który samorządy będą sprzątać przez następne trzy kadencje.
– To jest najlepszy moment na wdrożenie zmiany w systemie edukacji – regularnie zapewnia minister edukacji Anna Zalewska. W jej ocenie zastąpienia gimnazjów ośmioletnią szkołą podstawową i wydłużenia o rok szkoły średniej nie należy opóźniać z uwagi na zaplanowane na 2018 r. wybory samorządowe. Tymczasem z analiz demograficznych wynika, że z konsekwencjami reform wprowadzanych przez nią i jej poprzedników będą musieli radzić sobie politycy nie tylko w najbliższych, ale w trzech kolejnych kampaniach wyborczych.
Przez polską oświatę przez kolejnych 13 lat będzie przetaczać się fala uderzeniowa uczniów – wynika z symulacji przeprowadzonej przez portal Strefa Edukacji. Najpierw przez cały system przejdą dwie klasy, gdzie uczyć się będzie ponad 500 tys. dzieci, a później kolejna, gdzie będzie tylko 200 tys. (dotychczas standardowa liczba dzieci w roku to ok. 340 tys.). Na problemy wygenerowane przez te wahania nałożą się następne – związane z reformą likwidującą gimnazja.