Szykowana reforma edukacji, w tym likwidacja gimnazjów, zdewastuje polską oświatę; sposób wprowadzania reformy jest skandaliczny - mówiły w środę byłe szefowe MEN: Joanna Kluzik-Rostkowska i Krystyna Szumilas (PO).

W środę po południu sejmowa komisji edukacji, nauki i młodzieży zaopiniuje wniosek PO o odwołanie Zalewskiej. Jednym z głównych powodów jego złożenia są przygotowywane przez resort edukacji zmiany w systemie oświaty – likwidacja gimnazjów oraz powrót do modelu 8-letniej szkoły podstawowej i 4-letniej szkoły średniej. Debata plenarna nad wnioskiem PO ma się odbyć w Sejmie w tym tygodniu.

"Propozycje, z którymi wychodzi minister Zalewska, zdewastują polską edukację. Są nieroztropne, jeżeli chodzi o sam pomysł likwidacji gimnazjów i takiego sentymentalnego powrotu do przeszłości, czyli do formuły 8 plus 4" - podkreślała Kluzik-Rostkowska na środowej konferencji prasowej.

Według niej, sposób wprowadzania reformy jest skandaliczny. "To jest bezmyślność - to znaczy pani minister nie wystarcza zdrowego rozsądku (...), ma problem z taki myśleniem przyczynowo-skutkowym. Gdyby przemyślała swoje decyzje, to absolutnie nie powinna w tak szalonym tempie na tę reformę się decydować" - oceniła b. minister edukacji.

Krystyna Szumilas uważa, że za pomysły resortu edukacji zapłacą przede wszystkim uczniowie. "Klasa 6 i 7 jest tutaj w największym stopniu narażona na straty z tytułu tej reformy, ponieważ będą się od września uczyć w nieprzygotowanych szkołach, w których nie ma pracowni fizycznych, chemicznych, sal gimnastycznych, boisk szkolnych" - mówiła b. minister edukacji. Problem ten jest - jak podkreślała - przede wszystkim w małych szkołach znajdujących się na terenach wiejskich.

Posłanka PO zwracała ponadto uwagę na ryzyko łączenia w jednym budynku dzieci kilkuletnich i nastolatków. "W 60-70 proc. szkół podstawowych znajdują się oddziały przedszkolne i przedszkola. (...) Kiedy obniżaliśmy wiek szkolny, PiS alarmowało, że nie mogą się sześciolatki uczyć z dwunastolatkami. Dzisiaj pani minister, która wcześniej pisała w tej sprawie interpelacje, skazuje dzieci przedszkolne na wspólną naukę w budynku z trzynasto-, czternasto- i piętnastolatkami" - mówiła Szumilas.

B. szefowa MEN krytykowała też obecną minister za brak nowych podstaw programowych i podręczników dla nowego systemu oświaty. "To wszystko robione jest na kolanie, eksperci są z łapanki. Jak widać - nie ma tutaj przekonanych osób do tego, żeby tę podstawę pisać" - oceniła Szumilas.

Zdaniem Kluzik-Rostkowskiej, kolejnym problemem planowanych zmian jest brak miejsca w obecnych gmachach szkół podstawowych dla planowanych dwóch dodatkowych klas. "Szkoły, które dzisiaj i tak pękają w szwach, nie pomieszczą siódmych i ósmych klas - te klasy i tak będą musiały gdzieś wywędrować na zewnątrz. (...) Dyrektorzy już dziś pytają: co ja mam z tym zrobić? Czy mam zostawić klasy A i B, a klasy C i D przenieść do innej szkoły?" - mówiła b. szefowa MEN.

Odnosząc się do wniosku PO o odwołanie minister Zalewskiej, Kluzik-Roskowska i Szumilas mówiły, iż liczą, że "otrzeźwi" on rządzących. "Bardzo liczymy na to, że to będzie moment "otrzeźwienia", a jeżeli nie, to odpowiedzialność polityczna, ze wszystkimi konsekwencjami będzie odpowiedzialnością PiS. Naszym obowiązkiem jest alarmować" - zaznaczyła Kluzik-Rostkowska.