Darmowe podręczniki, tłok w pierwszych klasach i obowiązkowe egzaminy napędziły klientów szkołom językowym.
Dziennik Gazeta Prawna
Jak wynika z danych Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Jakości w Nauczaniu Języków Obcych, od ubiegłego roku placówkom przybyło ok. 20 proc. słuchaczy. Łącznie uczy się w ten sposób nawet 1,2 mln Polaków (głównie angielskiego), a wartość rynku wzrosła o 300 mln zł. Większość nowych adeptów szkół językowych to dzieci i młodzież.
– Jeszcze rok temu radziłbym lektorom, by rozglądali się za nowym zawodem. Dziś szkoły mają nadmiar chętnych – mówi Jacek Członkowski, prezes PASE. Od ubiegłego roku przybyło w nich ok. 200 tys. słuchaczy. Placówki potwierdzają jego dane. – Faktycznie, w tym roku liczba słuchaczy zwiększyła się nam o jedną piątą – słyszymy w TE Sokrates w Warszawie. – Większość to dzieci z podstawówek – mówią w poznańskim Akcencie. Podobne opinie słyszymy też w innych – lokalnych i ogólnopolskich – podmiotach.
Wzrosty potwierdzają również wydawcy książek językowych. – Nie mogę zdradzić dokładnych liczb, bo są objęte tajemnicą handlową, ale zdecydowanie przybyło książek kupowanych dla dzieci uczących się w szkołach językowych – mówi Joanna Ciepłucha z Oxford University Press, wydawnictwa przygotowującego podręczniki do języka angielskiego. – Sprzedało się więcej o ok. 6 tys. pełnych kompletów, czyli 12 tys. podręczników i ćwiczeń – zdradza natomiast Edmund Brzeziński, dyrektor firmy Nowela, która zajmuje się podręcznikami do języków romańskich.
Z jednej strony wzrost może być spowodowany zwiększonym naborem do pierwszych klas szkoły podstawowej – w wyniku reformy sześciolatkowej do szkoły poszło ponad 500 tys. dzieci. Zdaniem Jacka Członkowskiego szkołom klientów napędziła też inna reforma PO. Podręcznikowa. – Darmowe podręczniki są znacznie gorszej jakości, dlatego rodzice wybierają dodatkową naukę – diagnozuje. Od tego roku szkolnego książki do klasy 4 podstawówki i 1 gimnazjum kupuje szkoła. Ma ona do dyspozycji w pierwszym przypadku 140 zł na podręczniki i 25 zł na materiały ćwiczeniowe, a w drugim: 250 i 25 zł.
Ale przy okazji wydawcy znacznie odchudzili książki. Dla przykładu w ćwiczeniach „New English Plus” Oxford University Press do gimnazjum w wersji podstawowej w ogóle nie ma ćwiczeń z umiejętności czytania i słuchania, ćwiczeń utrwalających angielszczyznę (czyli popularnych dialogów) etc. Ograniczona jest liczba ćwiczeń utrwalających słownictwo oraz zagadnienia gramatyczne. Pełna wersja nadal dostępna jest na rynku, ale cena książki nie mieści się w rządowej dotacji. – Rodzice mają złą opinię o lekcjach angielskiego w szkole. Ci, których stać, wybierają prywatne lekcje – komentuje Członkowski.
Agata Urbańczyk z centrum Lang LTC również przyznaje, że młodych uczniów przybywa – choć to szkoła głównie dla dorosłych, na kursy zapisało się o 10 proc. więcej gimnazjalistów niż rok temu. – To efekt wprowadzenia na koniec szkoły obowiązkowego egzaminu z języka angielskiego – uważa. Obowiązkowy angielski jest też na teście szóstoklasisty. – Coraz więcej uczniów, również młodszych dzieci, zdaje u nas egzaminy językowe. Młodzi zdobywają coraz wyższe certyfikaty – przyznaje.