Większość szkół wyższych ma już systemy, które sprawdzają, czy student napisał pracę dyplomową metodą: kopiuj wklej. Teraz czekają na zielone światło z resortu nauki.
Stare prace też trafią do systemu / Dziennik Gazeta Prawna
Od roku akademickiego 2015/2016 praca dyplomowa każdego studenta, który będzie chciał przystąpić do obrony, zostanie sprawdzona w systemie antyplagiatowym. Taki wymóg wprowadziła nowelizacja z 11 lipca 2014 r. ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym (Dz.U. z 2014 r. poz. 1198). Akt ten nie wskazuje, z jakiego konkretnie programu powinny korzystać uczelnie. Decydują się więc na zakup różnych, a to oznacza, że i skuteczność wykrywania plagiatów będzie się różnić.
Wyścig z czasem
Jedyny warunek, który musi spełnić nowy system, jest taki, aby współpracował z Ogólnopolskim Repozytorium Prac Dyplomowych (ORPD), w którym będą znajdowały się prace dyplomowe z całej Polski. Prowadzi je Ośrodek Przetwarzania Informacji (OPI) na zlecenie resortu nauki. – Jeszcze prawdopodobnie żadna firma antyplagiatowa nie podpisała umowy z resortem ani z OPI w tym zakresie. Zatem nawet nie możemy przetestować, jak będzie działała baza ORPD. Czasu jest coraz mniej, więc zaczynamy się niepokoić. Prace w resorcie nad dostosowaniem ORPD mają zakończyć się do końca listopada – wskazuje Sebastian Kawczyński, prezes plagiat.pl.
Aby wykrywanie plagiatów było skuteczne, konieczne jest również wprowadzenie przez uczelnie prac dyplomowych do ORPD, które zostały obronione po 30 września 2009 r. Szkoły wyższe muszą wywiązać się z tego obowiązku do końca 2016 r. Czasu jest niewiele a trzeba wprowadzić prawie 2 mln licencjatów i magisterek.
– Mamy mnóstwo do zrobienia, ale musi się udać. Obecnie wprowadziliśmy ok. 20 proc. prac. Zajmuje to wiele czasu z uwagi na to, że trzeba przesyłać je ręcznie – tłumaczy Marek Kiczka z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.
Każdą pracę dyplomową należy przegrać z płyty do uczelnianej bazy, a następnie do ORPD. – W przypadku niektórych płyt pojawiają się problemy techniczne. Na razie nie wypracowaliśmy procedury, co robić z takimi plikami. Ale najwyższej będziemy je skanować z egzemplarzy wydrukowanych – wyjaśnia Marek Kiczka.
Uczelnie podjęły także inne działania. – Kluczowe było przystosowanie naszych procedur, m.in. zmiana regulaminu studiów w zakresie dopuszczenia do obrony – podkreśla Ewa Chojnacka z Politechniki Łódzkiej.
Poniosły też wydatki na szkolenia. – Ich celem jest zwiększenie wśród studentów i promotorów znajomości ustawy o prawie autorskim i zasad poprawnego cytowania – informuje Iwona Tomasik, rzecznik Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.
Pozytywna ocena
Zdaniem ekspertów systemy antyplagiatowe nie byłyby potrzebne, gdyby promotorzy dobrze wykonywali pracę.
– Jeżeli student niepotrafiący składnie napisać kilku zdań oddaje pracę dyplomową wskazującą na wysoki kunszt pisarski, to można się domyślać, że nie została ona wykonana samodzielnie – uważa Piotr Pokorny, ekspert Instytutu Rozwoju Szkolnictwa Wyższego.
Dodaje też, że promotorzy nie powinni korzystać z systemu bezkrytycznie.
– Studenci są sprytni. Systemy łatwo oszukać. Na przykład wykrywają ciągi powtarzających się wyrazów, więc wystarczy np. w kolorze białym wstawić literę, której nie widać na białej kartce i przerywa ona ciąg. Trzeba jednak zauważyć, że firmy antyplagiatowe wciąż doskonalą swoje systemy i wiedzą o takich sztuczkach – stwierdza Piotr Pokorny.
– W przypadku uczelni technicznych, jak Politechnika Łódzka, i prac o charakterze technicznym, efekty będą niewielkie. Programy antyplagiatowe sprawdzają jedynie teksty, nie weryfikują zaś rysunków, tabel, schematów, wzorów, modeli itp. – podnosi Ewa Chojnacka.
Uczelnie pozytywnie oceniają zmianę przepisów. – Wymóg ustawy może dać dobre rezultaty, głównie jako czynnik prewencyjny, odstraszający – zapewnia Ewa Chojnacka.
Wprowadzenie systemu antyplagiatowego jest zasadne – wtóruje jej Krystyna Macek-Kamińska, prorektor ds. dydaktyki Politechniki Opolskiej. – Można sprawdzić, na ile praca jest samodzielna, a na ile zapożyczeniem z innych źródeł. Jest jednak narzędziem mechanicznym, a więc wyszukuje i oznacza jako plagiat zbitkę słów lub cytat z aktu prawnego, których oryginały odnajdzie w bazie danych. Dlatego prace oznaczone wysokim współczynnikiem prawdopodobieństwa zapożyczeń muszą być poddawane wnikliwej analizie przez promotora – komentuje.