Niż demograficzny zmusza uczelnie do cięcia wydatków. Te działania przynoszą efekty, ale zdaniem ekspertów dobra passa nie potrwa długo.
Niż demograficzny zmusza uczelnie do cięcia wydatków. Te działania przynoszą efekty, ale zdaniem ekspertów dobra passa nie potrwa długo.
/>
Do końca czerwca uczelnie miały czas na przesłanie do resortu nauki sprawozdań finansowych za 2014 r. Konferencja Rektorów Uniwersytetów Polskich (KRUP) już policzyła dane z największych uczelni akademickich. Wynika z nich, że uniwersytety są w coraz lepszej sytuacji. Okazuje się, że 19 uniwersytetów zrzeszonych w KRUP osiągnęło w sumie 112 mln zł zysku, a tylko trzy z nich są na minusie.
Zaciskanie pasa...
Najgorszy wynik uniwersytety zaliczyły w 2012 r. Wówczas aż 12 z nich znalazło się pod kreską. Łącznie ich strata wyniosła 33 mln zł. – To trochę przestraszyło rektorów i wpłynęło na podejmowane przez nich działania – komentuje prof. Mirosław Szreder, prorektor Uniwersytetu Gdańskiego.
Dodaje, że pod wpływem tej sytuacji uniwersytety zaczęły ciąć wydatki. Już w 2013 r. odbiły się od dna i wyszły 19 mln zł na plusie. – Z danych za 2014 r. to już ponad 100 mln zł. Zatem sytuacja jest coraz lepsza. Wpłynęły na to m.in. przyznane przez rząd podwyżki – ocenia prof. Mirosław Szreder.
W latach 2013–2015 z budżetu państwa trafiło na konta wszystkich uczelni publicznych na podwyższenie płac pracowników 5,8 mld zł. – Umożliwiło to m.in. przeznaczenie części tych pieniędzy na pokrycie wydatków związanych z awansami nauczycieli akademickich. Inaczej musiałyby opłacić je z dotacji podstawowej – wyjaśnia prof. Mirosław Szreder.
...i są efekty
Z sondy DGP wynika, że bilans poprawił np. Uniwersytet Łódzki (UŁ). Za 2014 r. odnotował ponad 28 mln zł zysku, a jeszcze dwa lata wcześniej miał prawie 4-milionowy deficyt.
– Konsekwentne wdrażanie programu stabilizacji finansowej od 2009 roku przynosi dobre rezultaty. Planujemy kontynuację przyjętej polityki, gdyż wiąże ona wysokość ponoszonych kosztów z realnymi przychodami i nie pozwala na planowanie wydatków, które mogłyby zachwiać sytuacją finansową – wyjaśnia Tomasz Boruszczak, rzecznik prasowy UŁ.
Wiele uniwersytetów, aby ratować finanse, zdecydowało się na sprzedaż mienia – tak właśnie postąpił UŁ czy Uniwersytet Wrocławski. Część szkół z kolei decentralizuje finanse uczelni. Polega to na przekazaniu w ręce dziekanów odpowiedzialności za wydatki wydziału. To oni zdecydują o nich, a nie rektor na centralnym poziomie.
– Zasadnicza zmiana sytuacji uniwersytetu to przede wszystkim wynik programu oszczędnościowego i wprowadzenia autonomii finansowej wydziałów, które otrzymują ustalony udział z dotacji i same decydują o tym, na co ją przeznaczą – tłumaczy Marcin Czyżniewski, rzecznik prasowy Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Dodaje, że ta zmiana organizacyjna przyniosła w 2014 r. m.in. spadek zatrudnienia (około 80 osób) zarówno wśród nauczycieli, jak i innych pracowników.
– Po raz pierwszy od dawna na UMK pracuje teraz więcej nauczycieli akademickich niż pracowników administracji i obsługi. Dziekani zmniejszyli też nadgodziny. Jeden z wydziałów zdecydował też o podwyższeniu pensum z 210 do 240 godzin. Plan oszczędnościowy skutkował także ograniczeniem zużycia energii – wylicza Marcin Czyżniewski.
Dzięki temu posunięciu uniwersytet w 2014 uzyskał ponad 4,8 mln zł zysku, kiedy jeszcze rok wcześniej było to 16 mln zł na minusie.
Od stycznia br. na decentralizację zdecydował się również Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Zaradne uczelnie
O wyniku finansowym uczelni w przeważającej mierze decyduje jednak liczba osób, które podejmie studia. A tych jest coraz mniej.
– Martwią nas przede wszystkim spadające przychody z działalność dydaktycznej spowodowane zmniejszeniem liczby studentów niestacjonarnych – stwierdza Jacek Przygodzki z Uniwersytetu Wrocławskiego. – Rekompensujemy to jednak wzrostem przychodów z działalności naukowej – dodaje.
Mimo podejmowanych działań w grupie uniwersytetów pod kreską znajduje się m.in. Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy (UKW). Kolejny rok z rzędu ponosi stratę. Za 2014 r. wyniosła ona ponad 3 mln zł. – Główną przyczyną ujemnego wyniku finansowego jest zmniejszająca się od roku 2013 kwota dotacji podstawowej z Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego (jeśli nie liczyć kwoty podwyżek jako dotacji celowej). W bieżącym roku jest mniejsza o 1,5 mln zł w stosunku do roku 2013 – tłumaczy Małgorzata Jendryczka, rzecznik prasowy UKW.
Uczelni spadają także przychody z usług edukacyjnych – od 2012 zmniejszają się co roku o ok. 2,5 mln zł. – Staramy się zaradzić tej sytuacji – wyjaśnia Jędryczka.
Uczelnia redukuje więc zatrudnienie zarówno w grupie nauczycieli akademickich, jak i w pozostałych. – Wprawdzie nie dochodzi jeszcze do zwolnień grupowych, ale analiza konieczności utrzymywania określonych stanowisk pracy dokonywana jest na bieżąco. Ograniczane są również nagrody rektorskie – wylicza Jendryczka.
Przyszłość bez nadziei
Uczelnie – nawet te, które odnotowały w 2014 r. zysk – z niepokojem patrzą w przyszłość.
– Jak skończy się zastrzyk pieniędzy, które budżet przeznaczył na podwyżki wynagrodzeń akademików, zaczną się schody – zauważa prof. Mirosław Szreder
A Małgorzata Jendryczka wskazuje, że o prawdziwej kondycji finansowej uczelni świadczy wynik z podstawowej działalności operacyjnej (dydaktycznej i badawczej), tzn. bez uwzględniania dodatkowych dotacji ze sprzedaży nieruchomości itp.
– Tak obliczone wyniki dla 19 uniwersytetów za ubiegły rok wskazują, że tylko trzy miały wynik dodatni. Pozostałe były na minusie – stwierdza Jendryczka.
– Nadal mamy nadzieję, że pani premier spełni obietnicę i zwiększy proc. PKB na uczelnie – kończy prof. Szreder.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama