Wicekurator lubuski Radosław Wróblewski powiedział, że z przeprowadzonej ankiety wynika, iż w jego województwie sprawa dotyczyła pojedynczych jednostek. W sondażu wzięły udział 44 organy prowadzące na 82. Wyszło z niego, że tylko w 8 gminach były przypadki cofnięcia dzieci do przedszkola, a dotyczyło to w sumie 31 maluchów.
W województwie lubuskim w tym roku naukę rozpoczęło 14 tysięcy dzieci. Odroczenie otrzymało 800 maluchów, czyli 5,6 procent.
W skali całego kraju do pierwszej klasy poszło 515 tysięcy dzieci, z czego prawie 200 tysięcy sześciolatków. To głównie dzieci urodzone w pierwszym półroczu 2008 roku, które w tym roku szkolnym miały obowiązkowo iść do szkoły. W tej grupie jest też 23 tysiące dzieci z drugiej połowy roku 2008, które zostały posłane do szkoły wcześniej na życzenie rodziców.
Jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego 20 procent sześciolatków odroczono, gdyż w szkole przedstawiono odpowiednie dokumenty z poradni psychologiczno-pedagogicznej o braku gotowości do rozpoczęcia edukacji szkolnej.
Ministerstwo Edukacji Narodowej nie posiada informacji ogólnopolskich na temat skali cofania dzieci z pierwszej klasy do przedszkola.
Pedagog: cofniecie dziecka do przedszkola to najgorszy pomysł
Cofnięcie dziecka ze szkoły do przedszkola to bardzo zły pomysł - uważa Aleksandra Piotrowska. Psycholog cieszy się, że niewielu rodziców skorzystało z furtki, jaka została przygotowana na ewentualność, gdyby dziecko nie radziło sobie w szkolnej ławce.
Zdaniem Piotrowskiej, cofnięcie dziecka do przedszkola to zafundowanie mu poczucia klęski. Przygotowywane do pójścia do szkoły ma poczucie, że to dowód na to jakie jest już duże i odpowiedzialne. Tymczasem po trzech miesiąca, na wniosek rodziców, maluchy są tej pewności siebie pozbawiane, kiedy mówi się im, że się jeszcze do tego nie nadają.
Piotrowska zachęca rodziców do większego zaufania w możliwości dziecka. Szczególnie, że mowa tu o nauczaniu wczesnoszkolnym. Na zdobycie podstawowych umiejętności dzieci mają trzy lata, zatem nie warto niektórych decyzji podejmować zbyt szybko.
Psycholog zdaje sobie sprawę z tego, że pewnie będą zdarzać się przypadki, kiedy trzeba będzie zatrzymać ucznia w klasie na jeszcze jeden rok. Jednak jest to najgorsze z możliwych rozwiązań. Dzieci rozwijają się różnie. Czasami na początku sobie nie radzą, a świetnie wyniki pojawiają się w gimnazjum. Są też przypadki, kiedy w nauczaniu początkowym są zadatki na geniusza, a potem dziecko ledwo dociągnie do matury.