Z mapy edukacji co roku znikało kilkaset placówek. Po raz pierwszy trend się odwrócił. Ogólny bilans wyszedł na plus, bo liczba szkół wzrosła o 56. To jednak nie zasługa samorządów, które chociaż się hamowały w roku wyborczym, to i tak zlikwidowały 120 placówek. Na to miejsce powstało ok. 180 niepublicznych szkół, głównie podstawówek. Związane jest to m.in. z objęciem obowiązkiem szkolnym sześciolatków
W tym roku więcej podstawówek otwarto, niż zamknięto. To zasługa firm, które dostrzegły możliwość zysku dzięki objęciu obowiązkiem szkolnym sześciolatków.
W tym roku więcej podstawówek otwarto, niż zamknięto. To zasługa firm, które dostrzegły możliwość zysku dzięki objęciu obowiązkiem szkolnym sześciolatków.
/>
Jak wynika ze wstępnych danych Systemu Informacji Oświatowej, szkół dla dzieci i młodzieży (nie uwzględniając policealnych, artystycznych oraz wygaszanych z mocy prawa) w roku szkolnym 2014/2015 jest więcej niż w poprzednim. Nie oznacza to, że samorządy całkowicie odstąpiły od ich likwidacji. Zamykały wszystkie typy szkół, nawet podstawówki. Najbardziej ucierpiały jednak licea i technika, bo prywatne firmy prawie nie tworzyły nowych w miejsce likwidowanych.
– W szkołach ponadgimnazjalnych mamy do czynienia z niżem, więc jeszcze w kolejnych latach organy prowadzące będą zmuszone je zamykać – wyjaśnia Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprzewodniczący Związków Gmin Wiejskich RP. Podkreśla, że tam, gdzie nie ma uczniów, trudno jest utrzymywać puste budynki. – Niż w placówkach ponadgimnazjalnych panuje już trzeci rok. Młodzież ucieka do dużych miast. Dodatkowo te funkcjonujące na prowincjach są niedoinwestowane, nie mają wyposażonych warsztatów, w których można byłoby się uczyć zawodu – wylicza Tadeusz Kołacz, naczelnik wydziału edukacji urzędu miasta w Chrzanowie.
Od tego roku do podstawówek poszła obowiązkowo połowa rocznika sześciolatków. W kolejnym pójdą pozostali, razem z obecnymi pięciolatkami. Część opiekunów obawiała się, że nie odnajdą się w dużych samorządowych szkołach. Wyczuli to przedsiębiorcy, którzy nagminnie tworzyli podstawówki. Potwierdzają to dane z SIO. Od września powstało ponad 100 prywatnych placówek. W tym samym czasie gminy zlikwidowały 29.
– W ciągu ostatnich dwóch lat, gdy już było przesądzone w ustawie, że sześciolatki pójdą do szkoły, w mojej okolicy pojawiło się aż pięć nowych podstawówek. Firmy, które je prowadzą, nie mają związku z edukacją, bo ich główną działalnością jest np. zakład mechaniczny lub hurtownia – potwierdza Kazimierz Stankiewicz, wiceprezes działającej od kilku lat spółki Szkoły Marzeń w Piasecznie. Jego zdaniem część z takich placówek po przejściu podwójnych roczników będzie zamykanych.
Do prywatnych placówek można też zaliczyć te, które wcześniej należały do samorządów i zostały przekazane np. stowarzyszeniu rodziców. Częste są też przypadki, że w miejsce likwidowanych samorządowych szkół powstają nowe, niepubliczne.
– Wynika to z tego, że trudno jest utrzymywać pedagogów zatrudnionych na podstawie Karty nauczyciela, bo korzystają oni z wielu dodatków i przywilejów, a pracują niewiele godzin – wskazuje Marek Olszewski.
Jego zdaniem samorządy będą się wyzbywały prowadzenia szkół na rzecz niepublicznych podmiotów, jeśli nie będzie poważnych zmian w Karcie nauczyciela. Osoby uczące w prywatnych placówkach są bowiem zatrudnione na podstawie kodeksu pracy, więc mogą mieć ustalone niższe wynagrodzenie.
Resort edukacji pracuje jednak nad zmianami podziału subwencji, która ma przynajmniej opóźnić decyzje gmin o likwidacji szkół. – Od stycznia chcemy przyznać samorządom wyższą o średnio tysiąc złotych subwencję na małe placówki do 70 uczniów. Z pewnością sprawi to, że mniej małych szkół będą ulegało likwidacji – zapowiada Grzegorz Pochopień, dyrektor departamentu analiz i prognoz MEN.
Według niego najnowsze dane SIO pokazują, iż trend likwidacji szkół wyhamowuje i nie jest to tylko zasługą tego, iż władze samorządowe nie decydowały się na ich zamykanie w roku wyborów lokalnych władz. Jego zdaniem znaczenie miały też pieniądze przekazywane gminom na szkoły z budżetu.
Nie przekonuje to związków zawodowych. – Rząd chce doprowadzić do prywatyzacji edukacji, czyli wyjmowania szkół spod Karty nauczyciela. A samorządy z przyzwoleniem MEN będą likwidować placówki lub przekazywać je prywatnym firmom. Podatnicy powinni mieć gwarancje, że szkoły będą publiczne – podkreśla Ryszard Proksa, przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama