W oświacie znowu zaczyna robić się gorąco. Związek Nauczycielstwa Polskiego nie wyklucza, że w przyszłym roku zorganizuje strajk.

Powód - zmiany, jakie w edukacji zaproponował rząd. Konkretnie chodzi o przekazanie większych kompetencji w kwestii zarządzania szkołami i nadzoru nad kadrą pedagogiczną samorządom. To będzie rodzić wiele patologii- mówi prezes ZNP Sławomir Broniarz. W rozmowie z dziennikarzami podkreśla, że już teraz lokalne władze, oszczędzając, zamykają szkoły i ograniczają liczbę uczących się w nich dzieci. Teraz dostaną jeszcze kontrolę nad komisjami dyscyplinującymi nauczycieli - podkreśla Sławomir Broniarz. Jego zdaniem, łatwo sobie wyobrazić taką sytuacje, że nauczyciel, który będzie bronił istnienia jakieś szkoły trafi pod pręgierz takiej komisji.

4 listopada zaplanowano spotkanie działaczy ZNP. To tam mają zapaść decyzje, co do strajku lub innej formy protestu. Sprzeciw na pewno będzie, jaki, o tym zdecydujemy 4 listopada- mówi Krzysztof Baszyński wiceprezes ZNP. Jego zdaniem kuriozalnym jest to, że państwo pozbawia się kontroli nad nauczaniem dzieci i młodzieży.

Ministerstwo Edukacji utrzymuje natomiast, że zaproponowane zmiany służą dobru uczniów i podnoszeniu jakości nauczania w szkołach. Za są także samorządy.