Ugruntowana wiedza połączona z umiejętnością logicznego myślenia oraz precyzją wykonywania zadań – takie zdaniem ekspertów były oczekiwania na egzaminie ósmoklasisty.
Dziś uczniowie ósmych klas piszą ostatni sprawdzian – z języka angielskiego.
Od poniedziałku pierwszy „zreformowany rocznik” (po likwidacji gimnazjum i wydłużeniu podstawówki z sześciu do ośmiu klas) przystąpił do egzaminów. Uczniowie musieli popisać się wiedzą z języka polskiego, matematyki i języka obcego. Od 2022 r. będą musieli zdawać jeszcze jeden – wybrany przez siebie – przedmiot.
Zdaniem ekspertów ten egzamin postawił kropkę nad i – wskazując, w jakim kierunku zmierza nowy system. Naukowcy są zgodni: dzieci musiały mieć wiedzę, ale też wykazać się logicznym myśleniem oraz umiejętnością skupienia się. – Sama inteligencja i umiejętność czytania ze zrozumieniem nie wystarczą, potrzebne są jeszcze wiadomości – mówią poloniści i matematycy. Przy egzaminie gimnazjalnym bystry uczeń miał szansę na dobre wyniki bez ściągi o bohaterach lektur czy podpowiedzi z wzorami matematycznymi.
Egzamin ósmoklasisty – według ekspertów – wymagał więcej od uczniów. Na matematyce było dwa razy więcej otwartych pytań niż u gimnazjalistów (6 versus 3). Przy polskim otwarta była niemal połowa. To zadania wymagające o wiele większego zaangażowania i umiejętności od uczniów.
Przy wypracowaniu, jak mówią poloniści, nie ma szans na lanie wody – sprawdzana jest nie tylko stylistyka. Egzaminator musi ocenić, czy zakres słownictwa ucznia jest ubogi czy bogaty, punktowane są także jego kompetencje literackie i kulturowe, czyli znajomość lektur i umiejętności ich „logicznego” wykorzystania w pracach oraz retoryczne i twórcze kompetencje. Kolejny przykład: przy opowiadaniu uczeń musi spełnić 10 elementów twórczych – dotyczących miejsca, czasu, akcji, puenty.
– Liczyła się wiedza wręcz encyklopedyczna – mówi Iza Saganowska, polonistka z podstawówki w Mińsku Mazowieckim. I dodaje, że uczniowie bez dogłębnej znajomości lektur nie mieliby szansy otrzymać dobrego wyniku. Takich pozycji w samej 7 i 8 klasie jest osiemnaście. W tym takie jak „Quo vadis”, „Syzyfowe prace” i cały „Pan Tadeusz”. – To trudne i często archaiczne dla nastolatków teksty – przyznaje Saganowska. Ale test pokazał, że trzeba je dokładnie przerabiać, bo ich znajomość jest sprawdzana podczas egzaminu.
Nie tylko przy wypracowaniu. Jedno z zadań na egzaminie polegało na analizie plakatu do filmu „Syzyfowe prace”. Uczniowie mieli z niego odczytać symbolikę ikonograficzną, by w ten sposób wykazać, jak autor interpretuje książkę Żeromskiego. Do tego konieczna była wiedza o samej lekturze.
Zdaniem nauczycieli to poziom wręcz maturalny. – Od ósmoklasisty wymagana jest znajomość kilkunastu obowiązkowych lektur. Dla porównania: maturzysta musi wykazać się wiedzą o 13. Opowiadanie, które należało przygotować, powinno zawierać nie mniej niż 200 słów, zaledwie o 50 mniej niż maturzysty. Różni je zatem zaledwie jeden akapit – wyjaśnia Dariusz Chętkowski, polonista w XXI LO w Łodzi. Jego zdaniem na porządne wypracowanie potrzeba godziny. W efekcie kolejne 60 minut zostaje na zrobienie pozostałych 21 zadań.
– Na każde przypadały więc 2–3 minuty. To oznacza, że od kończących ósmą klasę wymaga się również szybkości działania, podejmowania decyzji w oparciu o zdobytą wiedzę. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że ten egzamin miał wiele wspólnego z konkursem – podkreśla. Jego zdaniem nowy model edukacji wymaga, by uczeń po skończeniu podstawówki był jak jej przedwojenny absolwent: nie popełniał błędów ortograficznych, umiał ładnie i logicznie się wysławiać, znać się na literaturze, przynajmniej tej podstawowej. Szkoła podstawowa ma być nie tylko jednym z wielu elementów edukacji, ale stanowić jeden z całościowych zamkniętych etapów.
Zdaniem polonistów widać, że szkoła ma od teraz stawiać nie na uczenie się wiadomości na pamięć, ale na korzystanie ze zdobytej wiedzy na różne sposoby. – Śruba została podkręcona, zwłaszcza jeśli zestawimy egzamin ósmoklasisty z gimnazjalnym. To pokazuje, w jakim kierunku może zmierzać egzamin maturalny – dodaje polonista z warszawskiego liceum.
Podobne obserwacje mają matematycy. – Wymagania są bardzo wysokie. Pozornie mogłoby się wydawać, że sprawdzian nie jest trudny. Ale choćby to, że 6 z 21 zadań było otwartych, a czasu mało, daje do myślenia – mówi Joanna Świercz, nauczycielka z podstawówki nr 31 w Opolu. Aby dobrze rozwiązać zadania, uczniowie musieli się bardzo skupić i być bardzo uważni. To zaś ogromne wyzwanie dla nastolatków. – Dzieci muszą wykazać się dojrzałością. I wiedzieć, że nie mogą się poddawać, tylko próbować szukać rozwiązań do końca. I ta nauczycielka podkreśla, że dzieciaki musiały mieć wiedzę. – Akurat w tym roku bez znajomości twierdzenia Pitagorasa nie dałoby się rozwiązać wielu zadań – mówi matematyczka. To jasny sygnał dla nauczycieli – uczniowie muszą dobrze znać wzory. I choć nie było zadań na dowodzenie, to niektóre zadania wymagały umiejętności podobnego sposobu myślenia. – Potrzebuje ono dyscypliny i dojrzałości myślenia, którymi w tym wieku nie wszyscy się wykazują – mówi matematyczka. Ona, podobnie jej koledzy z innych przedmiotów – już zmieniła sposób nauki.
Nauczyciele mówią, że mają poczucie déjà vu, jakby cofnęli się w czasie i trafili do własnej podstawówki. Szkoła z lat 90. wróciła.
Eksperci zwracają uwagę, że czas przewidziany na egzamin przy tym stopniu trudności był za krótki dla osób, które nie są prymusami. Nie gwarantował bowiem możliwości sprawdzenia udzielonych odpowiedzi. Co też dowodzi, że trzeba od razu podejmować trafne decyzje. Jak w życiu.