Polska znalazła się w niechlubnej dziesiątce państw, do których wraca ta choroba.
Zachorowania na odrę / Dziennik Gazeta Prawna
Na początku tego roku zanotowaliśmy dwa razy więcej przypadków tej choroby niż w analogicznym okresie 2016 r., wynika z danych European Centre for Disease Prevention and Control (ECDC).
W Polsce już blisko 30 tys. osób uchyliło się od szczepień. To niepublikowane dotąd dane sanepidu. Jeszcze trzy lata temu było ich trzy razy mniej. Szefowie placówek edukacyjnych i samorządy mają związane ręce. Nawet jak wiedzą o nieszczepiącej się rodzinie, nie mają narzędzi, by reagować. Równolegle powstają strony i organizacje, które pomagają uchylać się od szczepień i nie ponosić konsekwencji prawnych.
Według WHO w ponad 83 proc. przypadków choroba pojawia się u osób, które się nie szczepiły. Potwierdziły to ostatnie dramatyczne przypadki z Rumunii, gdzie w 2016 r. zmarło 17 dzieci (żadne nie było szczepione). Zgodnie z zaleceniami WHO, aby szczepienia były skuteczne, muszą obejmować ponad 95 proc. populacji. W Rumunii odsetek spadł w 2016 r. do 80 proc. Choć w tym kraju szczepienia są obowiązkowe, unika ich m.in. mniejszość romska.
Problem dotyczy też Włoch, Wielkiej Brytanii i Francji, gdzie szczepienia nie są w pełni obowiązkowe. Według danych z 2010 r. w UE w 15 państwach nie ma obowiązku szczepień, a w 14 taki wymóg istnieje (w analizowanej grupie są też będące poza UE Islandia i Norwegia, nie została natomiast policzona Chorwacja, która do UE przystąpiła w 2013 r. ).
W większości są one rekomendowane i bezpłatne. Na przykład w Wielkiej Brytanii płaci za nie państwo, ale nie ma kar za ich brak. We Francji obowiązkowe są tylko trzy – na polio, tężec, błonicę. Odra w tej grupie się nie znajduje – w efekcie zaszczepialność nie osiąga wymaganych 95 proc.
Polska, choć jest obowiązek szczepień, także została wskazana przez Komisję Europejską i WHO jako kraj, gdzie pojawiło się zagrożenie. Dane pokazują czarno na białym, że liczba szczepiących się spada.
Jak mówi dr Paweł Grzesiowski, prezes Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń, w 90 proc. przypadków na odrę zapadają osoby nieszczepione albo te, które szczepionkę przyjęły dawno temu. – W Polsce chorują więc najczęściej dzieci do 13 miesiąca życia, czyli te, których szczepienie nie jest jeszcze możliwe, oraz przyjezdni – dodaje.
Ekspertów niepokoi rosnący ruch antyszczepionkowy. Jak wynika z najnowszych danych GIS, najszybszy wzrost liczby osób uchylających się w 2016 r. dotyczył właśnie tej grupy (wyniósł 35,2 proc.) i tych będącymi pod wpływem środowisk propagujących medycynę alternatywną (o 28,0 proc.). W sumie od szczepień uchyliło się 29 tys. osób.
To pokazuje, że egzekwowanie obowiązku szczepień jest mało skuteczne. W teorii wygląda to tak, że lekarz zawiadamia powiatowego inspektora sanitarnego o tym, którzy rodzice nie zaszczepili swoich dzieci. Ten wysyła ponaglenie. Jeśli nie ma na nie odzewu, może nałożyć jednorazową grzywnę w wysokości do 1,5 tys. zł. Uprawnienia w tym zakresie ma też wojewoda, który zaalarmowany przez inspektora może najpierw zastosować upomnienie, a gdy jest ono bezskuteczne, nałożyć kilkusetzłotowe kary. Takich kar może być wiele, ale ich suma nie może przekraczać 50 tys. zł. W 2016 r. powiatowi inspektorzy sanitarni wystosowali 4081 upomnień, ale ostatecznie ukarano zaledwie osiem osób grzywnami w wysokości do 1500 zł.
Jeżeli już dojdzie do ukarania grzywną, można łatwo znaleźć instruktaż, jak jej uniknąć. „Pomagamy, jak uniknąć płacenia grzywny za nieszczepienie” piszą wprost autorzy strony prowadzonej przez organizację, która aktywnie bierze udział w debacie o obowiązku szczepień. Są też porady, jak wygrać na drodze sądowej.
Eksperci zwracają uwagę, że za deklaracjami o roli szczepień w Polsce nie zawsze idą czyny.
– Brakuje rządowej strony promującej szczepienia. Heroicznie stara się GIS, ale nie jest w stanie konkurować pod kątem przekazu i atrakcyjności z ruchami antyszczepionkowymi – mówi Igor Radziewicz –Winnicki, ekspert ochrony zdrowia i były wiceminister. Dodaje, że jest jedna atrakcyjna strona, ale finansowana ze środków firm farmaceutycznych. – MZ nie robi nic w tym temacie, pewnie z braku pieniędzy. Pustkę zapełniają strony w mediach społecznościowych powielające nieprawdziwe informacje np. o autyzmie – podsumowuje Igor Radziewicz-Winnicki.
Sami zaś rodzice nie zawsze wiedzą, jak zachować się, gdy ktoś otwarcie deklaruje, że swoich dzieci nie szczepi. Tymczasem gdy w danym środowisku są np. osoby o niskiej odporności (np. po przeszczepach, z chorobami autoimmunologicznymi czy po terapiach antynowotworowych) odra, świnka czy różyczka mogą stanowić poważne zagrożenie. Podobnie jest z niemowlętami czy ciężarnymi, które w młodości nie przeszły części z tych szczepień. Można jedynie zawiadomić sanepid, ale formalna ścieżka nie istnieje.
Próby samorządów, by przyjmować np. do przedszkoli tylko dzieci zaszczepione, spełzły na niczym – obawiano się konsekwencji społecznych i prawnych.