Premier Beata Szydło zadecydowała o wstrzymaniu prac nad projektem ustawy – Prawo wodne. W piątek miało odbyć się jego trzecie czytanie w Sejmie, a ustawa powinna zostać skierowana do dalszych prac w Senacie. Projekt został jednak usunięty z porządku obrad Sejmu.
Projekt prawa wodnego określa m.in. nowy sposób pobierania opłat za usługi wodne od 2019 r. Rządowe propozycje zostały skrytykowane przez opozycję. – Projekt uderzy w użytkowników wód. To koszmarna ustawa, która wprowadza mnóstwo opłat. Bije w hodowców ryb, konsumentów wody, rolników, energetykę itd. Ponadto jest fatalnie napisany. Apeluję o odrzucenie go i chwilę refleksji – ostrzegał Janusz Sanocki, poseł niezrzeszony.
– Nowe prawo wodne to tak naprawdę nowe podatki, które zostaną przeniesione na polskie rodziny – wskazywał z kolei Janusz Cichoń, poseł PO.
Posłowie PiS podkreśli, że ustawa musi zostać przyjęta, bo tego wymaga od nas unijne prawo. – Brakuje zarządzania wodą w państwie, kompetencje są poszatkowane. Dzisiaj Polska magazynuje zaledwie 6 proc. wody opadowej. Jesteśmy Saharą Europy – bronił ustawy Michał Cieślak, poseł PiS.
– W związku z wątpliwościami, które państwo wskazali podjęłam decyzję o zdjęciu projektu z dzisiejszego porządku obrad – stwierdziła Beata Szydło. – Projekt, który został skierowany przez rząd do wysokiej izby, nie zakłada podwyżek cen wody. Opozycja niepotrzebne sieje panikę. Ale ponieważ są wątpliwości, a my zobowiązaliśmy się, że będziemy się wsłuchiwać w głos ludzi, zdecydowaliśmy o przerwaniu prac nad projektem. Przygotujemy na następne posiedzenie projekt do procedowania – podkreśliła Beata Szydło. Dodała, że przepisy muszą zostać wprowadzone, inaczej Polska narazi się na ogromne kary z UE.
Etap legislacyjny
Po drugim czytaniu w Sejmie